iPhone 7

Nie stać Cię na czerwonego iPhone’a 7 Plus? To nie problem, bo wkrótce będziesz mógł kupić jego podobiznę

Ludzie oszaleli na punkcie czerwonych iPhone’ów. Choć to w sumie nic szczególnego, ponieważ klienci pędzą do sklepu po każdą nowość, jaką zaserwuje im Apple. Co jednak mają zrobić ci, których najzwyczajniej w świecie nie stać na ten smartfon? Mogą kupić podobnie wyglądający „zamiennik”.

Nie oszukujmy się: na świecie jest mnóstwo nieco gorzej sytuowanych klientów, którzy oddaliby nawet nerkę, żeby mieć iPhone’a. Kto wie, może niektórzy nawet się do tego posuwają (do sprzedawania organów na czarnym rynku ludzi popychają naprawdę skrajnie różne motywacje), ale większość (na szczęście) szuka tańszych alternatyw.

Ostatnio dość głośno zrobiło się o czymś, co nazywa się Goophone. Nie jest on jednak warty zakupu, ponieważ jest to po prostu chamska podróbka iPhone’a, a na dodatek straszny szrot, o czym możemy się przekonać m.in. w recenzji Pawła Warzechy vel. Mobzilli. A żeby tego było mało, jego kupno może – przynajmniej w Polsce – grozić nieprzyjemnymi konsekwencjami, ponieważ import podróbek jest przestępstwem. To tak w ramach informacji, gdyby ktoś mimo wszystko się przymierzał do jego zakupu.

Są jednak dużo lepsze, choć już nie tak wiernie naśladujące oryginał, „alternatywy”. Jedną z nich będzie czerwony UMIDIGI Z, który niebawem trafi do sprzedaży. Wizualnie jest on bardzo podobny do czerwonego iPhone’a 7 Plus. W dodatku sporo osób może się spodobać fakt, że smartfon ma czarny przód. Często bowiem ludzie narzekają, że front w nowych iPhone’ach jest biały. A niektórzy nawet zaklejają go czarną folią.

UMIDIGI Z

Jak wiele razy w przeszłości, tak i tym razem nie uwierzę, że to „zbieg okoliczności”. Chińscy, mali producenci cały czas (choć już w dużo mniejszym stopniu niż kiedyś to miało miejsce) kopiują znane marki i z ogromnej popularności ich produktów próbują uszczknąć coś dla siebie.

UMIDIGI Z RED trafi do sprzedaży wkrótce. Jego cena ma wynosić 269,99 dolarów, czyli równowartość ~1065 złotych.

Źródło: GizChina, GizmoChina