Recenzja Asus Zenfone 5 LTE. Asus wraca na rynek smartfonów i robi to dobrze

6-calowy Zenfone pozostawił po sobie bardzo miłe wrażenia i wspomnienia. Ledwie wypuściłam go z rąk, a już trafił do nich jego mniejszy odpowiednik, Zenfone 5. Choć… odpowiednik to nieco złe słowo, bo urządzenie charakteryzuje się trochę innymi parametrami technicznymi.

Względem Zenfona 6 jest sporo różnić. Mamy tu przede wszystkim LTE, którego brakowało w Zenfonie 6, większe zagęszczenie pikseli, dzięki zastosowaniu o cal mniejszego ekranu i tej samej rozdzielczości (5″ vs 6″ 1280×720), nowszą wersję systemu operacyjnego (Android 4.4 vs 4.3), czterordzeniowy procesor Snapdragon 400 MSM8926 zamiast dwurdzeniowego Atoma Z2580, jak również słabszy aparat (8 Mpix vs 13 Mpix), mniej pamięci wewnętrznej (8GB vs 16GB) oraz, co naturalne – mniejszy akumulator (2110 vs 3300). Jak zatem widzicie – różnic jest całe mnóstwo. Warto zatem przyjrzeć się Zenfonowi 5 i sprawdzić jak wspomniane różnice wpływają na działanie urządzenia.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-08

Parametry techniczne Asusa Zenfone 5 (A500KL):

  • wyświetlacz IPS 5” 1280 x 720 pikseli (294 ppi), Gorilla Glass 3,
  • czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 400 MSM8926 1,2GHz z Adreno 305,
  • Android 4.4.2 KitKat z ZenUI,
  • 2GB RAM,
  • 8GB pamięci wewnętrznej,
  • slot kart microSD,
  • LTE,
  • WiFi 802.11 b/g/n,
  • Bluetooth 4.0,
  • GPS z Glonass,
  • aparat 8 Mpix z diodą LED, nagrywanie wideo w 1080p 30fps,
  • kamerka 2 Mpix,
  • port microUSB,
  • 3.5 mm jack audio,
  • akumulator o pojemności 2110 mAh,
  • wymiar: 148,2 x 72,8 x 10,34 mm,
  • waga: 145 g.

Wzornictwo, jakość wykonania

Wychodzę z założenia, że każde urządzenie musi łączyć w sobie interesujący wygląd z wydajnością i bezproblemowym działaniem (oczywiście w każdym przypadku adekwatnym do końcowej ceny produktu). Asus w serii Zenfone może nie zaszalał jakoś strasznie pod względem nietypowego, wyróżniającego się wzornictwa czy też użytych materiałów, ale produkty te mimo wszystko mogą przyciągać wzrok.

Prostota – chyba głównie ona ma tu największe znaczenie. Zenfone to tak naprawdę obudowa stworzona z jednego kawałka tworzywa sztucznego, które zostało ładnie wyprofilowane. Do tego dołożono błyszczące przyciski na prawej krawędzi i plastikowy panel pod przyciskami systemowymi, który mieni się w świetle podobnie do obudów Transformerów. Nie wiem jak Wam, ale mi wzornictwo to przypadło do gustu. Nawet logo firmy, zarówno z przodu, jak i z tyłu, stosunkowo ładnie komponuje się z całą resztą.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-17

Jakość wykonania Zenfona 5 stoi na wysokim poziomie. Matowe tworzywo sztuczne, z którego wykonana jest obudowa modelu, jest bardzo dobrej jakości, natomiast szkielet obudowy odpowiednio sztywny. Trzeba użyć trochę siły, by obudowa poddała się minimalnemu wyginaniu – wtedy też wydobywa się z niej delikatny jęk niezadowolenia w postaci prawie niesłyszalnego obijania się poszczególnych składowych urządzenia o siebie. Podobnie jest z uginaniem ekranu pod naciskiem – można powiedzieć, że praktycznie nie występuje.

Biorąc Zenfona 5 pierwszy raz w dłoń byłam zaskoczona jego wagą. Choć waży ok. 15 gramów mniej niż mój prywatny HTC One M8 (145 vs 160 g), sprawia wrażenie, jakby był sporo lżejszy.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-12

Gabarytowo natomiast jestem już przyzwyczajona do korzystania z 5-calowych smartfonów, przez co ogarnięcie takiej wielkości ekranu jedną ręką nie stanowi już dla mnie większego problemu. O ile użytkowanie Zenfona 6 jedną ręką graniczy z cudem, tak w przypadku Zenfona 5 nie ma mowy o podobnych problemach. Z tego też powodu zapewne Asus zrezygnował z trybu jednoręcznego, który w jego 6-calowym bracie umożliwiał programowe zmniejszenie ekranu do 4,3”, 4,5” i 5”. Tutaj takiej możliwości nie ma.

Szybki rzut oka na poszczególne krawędzie Zenfona 5:

  • prawa: włącznik i przyciski do regulacji głośności,
  • lewa: poza otworem ułatwiającym zdjęcie obudowy – pusta,
  • dół: port microUSB i mikrofon,
  • góra: 3,5 mm jack audio i drugi mikrofon,
  • tył: obiektyw aparatu, dioda doświetlająca, głośnik,
  • przód: głośnik do rozmów głosowych, dioda, kamerka do połączeń wideo, przyciski systemowe,
  • pod obudową: niewymienny akumulator, slot kart microSD, slot kart microSIM (niestety, jeden).

Wyświetlacz

Zenfone 5 oferuje matrycę IPS o przekątnej 5” i rozdzielczości 1280 x 720 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli wynoszące 294 ppi. To bardzo dobra wartość znajdująca doskonałe odwzorowanie w rzeczywistości – czcionki są ostre i czytelne. To z kolei sprawia, że korzystanie ze smartfona w trybie przeglądania internetu jest komfortowe – oczywiście na tyle, na ile pozwala nam 5-calowy ekran. Ten z kolei pochwalić się może jeszcze ochroną w postaci Gorilla Glass 3, dzięki czemu powinien cechować się wysoką odpornością na wszelkiego rodzaju zarysowania.

Jasność minimalna ekranu wynosi 7 nitów i jest odpowiednia do korzystania podczas nocnego użytkowania telefonu. Z kolei maksymalna, jak wykazały pomiary, to 300 nitów. Na szczęście jednak z widocznością w słońcu wcale nie jest tak tragicznie, jakby się mogło wydawać – ekran radzi sobie może nie świetnie, ale dobrze. Trzeba też pamiętać o tym, że urządzenie oferuje czujnik światła, który dba o dostosowanie odpowiedniej jasności wyświetlacza do panujących warunków oświetleniowych.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-19 asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-21

Standardowo, jak to we wszystkich mobilnych urządzeniach tajwańskiego koncernu bywa, w Zenfonie 5 otrzymujemy aplikację Splendid, która umożliwia dopasowanie wyświetlanych kolorów do najbardziej nam odpowiadających. Możemy tu manewrować temperaturą barw, ich nasyceniem oraz odcieniem.

Sama reakcja na dotyk bez zastrzeżeń. Jako że zaczęła się już jesień, a w górach spadł śnieg, warto dodać, że Asus zaimplementował również możliwość korzystania z ekranu w rękawiczkach.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-25 asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-26

Do pewnego momentu byłam przekonana, że na temat wyświetlacza Zenfona 5 nie będę mogła powiedzieć złego słowa. Zmieniło się to jednak w momencie, gdy popatrzyłam na niego pod kątem i zaczęłam obracać w palcach. Wtedy to okazało się, że o ile kąty widzenia same w sobie są w porządku, bo z każdego można swobodnie dojrzeć, co znajduje się na ekranie, tak występuje wtedy dość irytująca różnokolorowa poświata, a to jasnoniebieska, a to jasnożółta (kremowa)… Takie zjawisko zdecydowanie nie powinno mieć miejsca.

Pozostając jeszcze przez chwilę przy wyświetlaczu, warto kilka słów poświęcić klawiaturze ekranowej. Ta jest pięciorzędowa i, co istotne, oferuje nie tylko możliwość wprowadzania tekstu standardowo klikając na poszczególne klawisze, ale również za pomocą przesuwania po literach (rozwiązanie jak w Swype). Z rzeczy ważnych, w ustawieniach klawiatury mamy możliwość ustawienia jej trzech wielkości – każda kolejna jest minimalnie wyższa od poprzedniej, dzięki czemu możemy dopasować jak dużej wielkości chcemy mieć klawisze i jaka przestrzeń ekranu ma być zasłaniana. Osobiście preferuję najmniejszy z wariantów, a i tak pisze się bardzo wygodnie (zwłaszcza za pomocą drugiej możliwości wprowadzania tekstu, z dodanymi własnymi słowami do słownika).

Działanie, oprogramowanie

Za działanie Zenfona 5 odpowiada połączenie czterordzeniowego procesora Qualcomm Snapdragon 400 MSM8926 1,2GHz (z Adreno 305) z 2GB pamięci operacyjnej RAM i systemem operacyjnym Android w wersji 4.4.2 KitKat z ZenUI. Całość podczas codziennego, typowego użytkowania, działa stosunkowo płynnie i wydajnie. Nie zauważyłam problemów z przechodzeniem z jednego ekranu domowego na drugi, szybkością wczytywania widżetów czy otwierania kolejnych aplikacji lub też przełączaniem się pomiędzy nimi. Przeglądanie stron internetowych jest komfortowe na tyle, na ile pozwala 5-calowy wyświetlacz – podobnie z PDF-ami i innego rodzaju dokumentami.

Przeglądarka internetowa daje nam możliwość zapisania treści na później (opcja „przeczytaj później”), które automatycznie zapisują się w aplikacji Do it later jako zadanie do wykonania. W chwili, gdy chcemy to zrobić, wystarczy, że odpalimy program, klikniemy na zapisaną stronę i po chwili mamy ją już na ekranie. Fajna i przydatna sprawa, aczkolwiek szkoda, że działa to wyłącznie, gdy jesteśmy online (treść nie zapisuje się do odczytu offline).

Na ekranie blokady pokazuje się skróty do trzech wybranych aplikacji, domyślnie są to: aparat, połączenia telefoniczne i wiadomości SMS/MMS (można to zmienić w ustawieniach), widżet pogody lub inny dowolnie przez nas wybrany oraz wydarzenia zapisane w What’s next. Aplikacja ta służy do przypominania użytkownikowi o rzeczach, które ma wpisane do kalendarza, w postaci estetycznej grafiki.

Nie mamy tu możliwości tworzenia kont użytkowników, ale komu jest to potrzebne w telefonie?

Test pamięci systemowej (AndroBench dla 64/64 MB):
– szybkość ciągłego odczytu danych: 104,93 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 15,21 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 14,22 MB/s
– szybkość losowego zapisu danych: 1,1 MB/s

asus-zenfone-5-recenzja-screeny-androbench

Z racji tego, że do naszej dyspozycji są tylko 4GB pamięci wewnętrznej (połowę z 8GB zajmuje system…), zainstalowanie wielu gier i aplikacji niestety będzie graniczyło z cudem. Dlatego też, żeby sprawdzić, jak działają poszczególne tytuły, musiałam najpierw zainstalować jeden, włączyć, przetestować, odinstalować i zainstalować następny. Trochę zabawy z tym było. A jak sobie Zenfone poradził z tymi grami? Z GTA: San Andreas można powiedzieć, że sobie nie poradził – nawet na niskich detalach widać, że gra wyraźnie zamula. Lepiej jest z Dead Trigger 2, Real Racing 3 czy Asphalt 8: Airborne. Z kolei z prostymi tytułami, jak iRunner, Granny Smith czy Angry Brids, nie ma żadnych problemów. Choć jest – jeden. 5-calowy ekran średnio nadaje się do długofalowej rozgrywki (ale pewnie są i tacy, co twierdzą inaczej).

Screeny przedstawiające interfejs użytkownika:

Moduły łączności: LTE, WiFi i Bluetooth

Zenfone 5 to dla mnie typowy smartfon, już nawet nie tabletofon. Co ciekawe, podczas wysyłania wiadomości e-mail samo urządzenie identyfikuje się jako… tablet. Nie ukrywam, że nieco mnie to zdziwiło. Niemniej, można z niego dzwonić (dzięki dwóm mikrofonom przeprowadzane rozmowy jakościowo jest bardzo w porządku) oraz wysyłać wiadomości SMS/MMS. Co ciekawe, również i tutaj w ustawieniach znajdziemy możliwość automatycznego nagrywania naszych połączeń telefonicznych. Oczywiście jest opcja tetheringu, czyli udostępniania połączenia internetowego z telefonu do innych urządzeń. Niestety, model sprzedawany w Polsce nie posiada dual SIM, a jedynie jeden slot kart microSIM.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-32

Zenfone 5, jako jedyny z trójki smartfonów Asusa, oferuje łączność LTE. Jak sprawdza się w rzeczywistym działaniu? (testowane z kartą Plusa)

Prawie w samym sercu Kielc:
ping: 43, odbieranie: 36,74 Mbps, wysyłanie: 20,71 Mbps

W Warszawie (niestety, tylko Warszawa Zachodnia):
ping: 15, odbieranie: 22,95 Mbps, wysyłanie: 1,43 Mbps

GPS działa bez żadnych problemów. Korzystając z transmisji danych łapie fixa w ciągu dwóch sekund. Jeśli natomiast nie mamy łączności z siecią, czas ten wydłuża się do… pięciu sekund. Tak czy siak pod tym względem nie ma się do czego przyczepić.

Pozostałe moduły łączności, tj. WiFi i Bluetooth, działają bez zarzutów.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-02

Wideo, głośnik

Z odtwarzaniem wideo w preinstalowanej przez Asusa aplikacji nie jest już tak różowo. Wszystkie próbki odtwarzane są bez napisów, natomiast w jednym przypadku pojawił się jedynie dźwięk – bez obrazu. Trzech filmików nie udało się w ogóle uruchomić. Z pomocą przyszedł zewnętrzny program zainstalowany z poziomu Google Play (ja korzystam z MX Player), który nie poradził sobie wyłącznie ze sprzętowym brakiem wsparcia dla kodeka .dts. Szczegóły poniżej:
– mkv, 480p, xvid, as l5, 1mbps, he aac, napisy: odtworzył bez obrazu, sam dźwięk; OK,
– mkv, 720p, h264, 3mbps, vorbis, napisy: OK, bez napisów; z napisami,
– mkv, 720p, h264, hp 3.1, 600kbps, aac/mp3 dual audio: OK,
– mkv, 720p, h264, hp 5.1, 6mbps, ac3, napisy: nie odtworzył; OK,
– mp4, 720p, h264, hp 5.1, 6mbps, ac3: OK,
– mp4, 720p, h264, mn 3.1, 3mbps, aac: OK,
– mkv, 720p, h264, hp 3.1, 3mbps, aac: nie odtworzył; OK,
– mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 40mbps: OK,
– mkv, 1080p, vc1, ap l3, 18mbps, ac3: nie odtworzył; OK,
– mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 10mbps, dts, napisy: OK, bez dźwięku, bez napisów; z napisami, bez dźwięku – nieobsługiwany kodek audio .dts.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-34

Głośnik jest jeden, mono i znajduje się na dole obudowy Zenfona. Niech Was nie zwiedzie długi grill głośnika – ten, sam w sobie, jest niewielki, umieszczony w dodatku bliżej lewej krawędzi (lewej, patrząc na sprzęt ze zdjętą obudową). Sam dźwięk wydobywający się z niego jest przyzwoitej, ale nie powalającej jakości. Jest czysty, nawet na najgłośniejszym ustawieniu, niemniej słychać charakterystyczną metaliczność.

Do jakości wyjścia słuchawkowego z kolei nie mam żadnych zastrzeżeń. Jack umieszczony jest na górze telefonu, co nie każdemu przypadnie do gustu.

A w oczy rzuciła się jedna rzecz podczas korzystania z odtwarzacza muzycznego w Zenfonie 5. Nie wiem czy to błąd czy tak według Asusa powinno być, ale podczas odtwarzania muzyki za pomocą Spotify, gdy zatrzymamy ją, na pasku powiadomień aplikacja wygląda tak, jakby wciąż odtwarzała treści (w One M8 środkowa ikona zmienia się ze „wstrzymaj” na „play”).

asus-zenfone-5-recenzja-screeny-spotify

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-04 asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-11 asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-33

Aparat

O ile w tabletach aparat spada na dalszy plan, bo używa się go sporadycznie, tak w telefonach i tabletofonach rola aparatu jest znacznie ważniejsza. Często to właśnie smartfon pełni rolę naszego podręcznego aparatu, który – chcielibyśmy – by rejestrował najważniejsze dla nas chwile w dobrej jakości. Zenfonowe 8 Mpix pod tym względem radzi sobie dobrze. I, co dość ważne, widać, że Asus chciał wysunąć na jeden z pierwszych planów w Zenfonie właśnie aparat. Nie bez powodu umieścił możliwość przechodzenia do aparatu bez potrzeby wybudzania urządzenia – wystarczy dwukrotnie kliknąć przycisk regulacji głośności. Jest też opcja przechodzenia do aparatu bezpośrednio z ekranu blokady – albo za pomocą skrótu do aplikacji, albo przesuwając palec od prawej krawędzi do lewej.

Jak w każdym tablecie i smartfonie tajwańskiego koncernu, także i tutaj znajdziemy całe mnóstwo przydatnych trybów. Wśród nich: automatyczny, cofanie w czasie, HDR, panorama, noc, słabe oświetlenie (zwiększa jakość zdjęcia kosztem mniejszej rozdzielczości – 2 lub 1,4 Mpix), selfie, miniatura, głębia ostrości, usuwanie inteligentne, z uśmiechem, upiększanie oraz animacja GIF.

W ustawieniach z kolei możemy manewrować np.: balansem bieli, ISO, wartością ekspozycji, trybem ostrości. Można również zdecydować o domyślnej lokalizacji zapisywanych zdjęć – do wyboru pamięć wewnętrzna telefonu lub karta microSD.

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-31

Przykładowe zdjęcia standardowo załączam poniżej.

Aparat główny:

Tryb automatyczny vs z diodą vs słabe oświetlenie

Panorama:

asus-zenfone-5-recenzja-zdjęcia-01panorama

Kamerka przednia:

bezz HDR i z HDR

Akumulator

Na temat akumulatora Zenfona 5 i jego czasu pracy nasłuchałam się wiele… narzekań. Jego pojemność, 2110 mAh, już na papierze nie wygląda imponująco, a co dopiero w praktyce. Wykorzystując możliwości telefonu w pełni, eksploatując go codziennie w trybie mieszanym, warto mieć przy sobie powerbank, bo może się okazać, że sprzęt odmówi posłuszeństwa dużo wcześniej niż byśmy tego oczekiwali. Niestety.

Intensywnie eksploatując sprzęt, korzystając z telefonu z LTE, z pełną synchronizacją danych w tle (głównie mejle, powiadomienia z Instagrama, Twittera i facebookowego messengera), słuchając muzyki ze Spotify, z jasnością ekranu ustawioną automatycznie (w zależności od panujących warunków oświetleniowych), bateria wyładuje się po niecałych 10 godzinach. Nie wygląda to zbyt dobrze… (tak, dzień z poniższego screena zaczęłam o piątej rano…)

asus-zenfone-5-recenzja-screeny-akumulator

Oczywiście przeprowadziłam wiele testów akumulatora w różnych trybach, żeby sprawdzić czy tylko tryb mieszany jest piętą achillesową akumulatora testowanego produktu. Zainteresowanych szczegółami odsyłam niżej:

  • strony internetowe, maksymalna jasność ekranu, LTE: 270 minut,
  • strony internetowe, minimalna jasność ekranu, WiFi: 878 minut,
  • strony internetowe, maksymalna jasność ekranu, WiFi: 398 minut,
  • gry, minimalna jasność ekranu, WiFi: 481 minut,
  • gry maksymalna jasność ekranu, WiFi: 285 minut,
  • wideo, minimalna jasność ekranu, Wifi: 802 minut,
  • wideo, maksymalna jasność ekranu, WiFi: 392 minut.

Jak w każdym urządzeniu Asusa, także i tu mamy możliwość korzystania z trybów oszczędzania energii. Są trzy: bardzo oszczędny, zoptymalizowany oraz dostosowany. W ostatnim, jak mówi nam sama nazwa, mamy możliwość dopasowania ustawień jasności wyświetlacza w zależności od włączonej aplikacji, jak również ustawienia automatycznego rozłączania połączenia sieciowego w chwili, gdy urządzenie przechodzi w tryb uśpienia.

Etui

Wraz z tabletem do testów otrzymałam etui na Zenfona 5 nazwane Rugged Case, które ma chronić go w momencie upadków z wysokości do 1,5 metra, wstrząsów i zakurzenia. Składa się z trzech części: silikonowej ramki otaczającej krawędzie urządzenia, mającej chronić głównie przed wstrząsami, którą umieszcza się pomiędzy dwoma pozostałymi częściami: przednią ramką i tylną obudową. Dostępne ma być w czterech kolorach: granatowym (choć ja w dalszym ciągu nie wiem jaki dokładnie to jest kolor), różowym, zielonym i żółtym.

USB:
– umożliwia ładowanie urządzenia
– przesłanie danych (1GB) trwa:
77 s z komputera na tablet
50 s z tabletu na komputer
– umożliwia podłączenie akcesoriów peryferyjnych, w tym pamięci masowych typu pendrive (Zenfone 6 nie miał tej możliwości)

Benchmarki
Quadrant: 8669
AnTuTu: 17720
An3DBenchXL: 38131
3D Mark:
Ice Storm: 5652
Ice Storm Extreme: 2874
Ice Storm Unlimited: 4592

Preinstalowana vs Chrome
Sunspider: 1412 (1557)
Peacekeeper: 557 (499)
Mozilla Kraken: 15954 (16065)
Google V8 Bench: 1542 (1612)

asus-zenfone-5-recenzja-tabletowo-01

Podsumowanie

Z wejściem Zenfonów na polski rynek wiązałam spore nadzieje. Miałam z nimi styczność już w Barcelonie podczas MWC 2014, później w Berlinie na IFA 2014, a w międzyczasie wreszcie trafiły do mnie na testy – najpierw Zenfone 6, chwilę później Zenfone 5, więc miałam sporo czasu na wyrobienie sobie na ich temat opinii. Najpierw bardzo wstępnej, później, z czasem, bardziej dokładnej i szczegółowej. Jednego jestem pewna: każde z nich to świetne urządzenie, trafiające do zupełnie innej grupy odbiorców. I o ile 6-calowy jest dla mnie zdecydowanie za duży, przez długi czas myślałam, że może 5-calowy zastąpi mój dotychczasowy smartfon. Ale chyba muszę poczekać na drugą generację z lepszym akumulatorem (o ile plotki znajdą odwzorowanie w rzeczywistości).

Jest zaskakująco lekki, świetnie się prezentuje i sprawnie działa. Do tego może się pochwalić estetycznym i funkcjonalnym interfejsem ZenUI, niezłym aparatem i wszystkimi modułami łączności, z LTE na czele. Niestety, aby któryś z produktów stał się moim prywatnym, musi oferować długi czas pracy w trybie mieszanym, o czym – niestety – w Zenfonie 5 można jedynie pomarzyć. Do tego dochodzi znikoma ilość pamięci wewnętrznej, brak podświetlenia przycisków systemowych, różnokolorowe poświaty patrząc na ekran pod kątem (choć na nie zapewne wiele osób nie zwróci uwagi zanim o tym nie przeczyta) oraz inne pomniejsze wady, które psują obraz urządzenia w świadomości wymagającego użytkownika.

Z drugiej strony – cena urządzenia powinna być na tyle zachęcająca (powinna – podkreślam), by wielu potencjalnych klientów zwróciło oczy w jego stronę. Czy tak będzie? Okaże się w najbliższym czasie. Zenfone 5 na rynku amerykańskim kosztuje 299 dolarów (16GB LTE). Miło by było, gdyby w Polsce sprzedawany był za kwotę 3-cyfrową. Co więcej, jest to bardzo realne. Z moich wstępnych informacji wynika, że Zenfone 5 LTE będzie sprzedawany w podobnej cenie, co Moto G drugiej generacji – tyle że z 3G. A wersja z 3G ma być ok. 200 złotych tańsza od tej z LTE. Szczegóły powinniśmy poznać już naprawdę szybko.

Telefon powinien być dostępny w wielu wersjach kolorystycznych o bardzo interesujących nazwach: węglowa czerń, perłowa biel, wiśniowa czerwień, mroczna purpura oraz szampańskie złoto.