World of Tanks Blitz – iPad rusza na wojnę

World of Tanks to tytuł, który praktycznie w pojedynkę zmienił sposób w jaki polscy gracze postrzegają termin MMO. Przed pojawieniem się na rynku flagowej produkcji studia Wargaming.net skrót ten kojarzony był bowiem w naszym kraju głównie z sieciowymi RPG w stylu World of Warcraft, Guild Wars czy Runes of Magic. „Czołgi” udowodniły nam jednak, że świat MMO nie kończy się wcale na fantastycznych krainach, magicznych artefaktach i ponętnych elfkach.

Ponad siedemdziesiąt milionów zarejestrowanych graczy pecetowych (z czego nieco ponad milion pochodzących z Polski) i rozpoczęta niedawno ekspansja na terytorium konsolowe okazały się jednak najwyraźniej nie wystarczyć twórcom World of Tanks, gdyż postanowili oni zawalczyć jeszcze o graczy korzystających z tabletów firmy Apple. Efektem jest Blitz – „odchudzona” i „zminiaturyzowana” wersja wspomnianego hitu, wydana niedawno w App Store jako tytuł typu Freemium. Mimo iż „pełnowymiarowemu” pierwowzorowi nigdy nie udało się na dłużej przykuć mnie do monitora, to jednak perspektywa szybkiej i niezobowiązującej rozwałki z czołgami w roli głównej wydała mi się na tyle kusząca, by dać studiu Wargaming.net kolejną szansę.

Chrzest Bojowy

Zanim jednak ruszyłem na „prawdziwe” pole bitwy czekała mnie jeszcze szybka wizyta na poligonie, gdzie nauczyłem się podstaw sterowania czołgiem za pomocą ekranu dotykowego. Mimo iż maszyny prowadzi się tutaj w sposób nieco bardziej zręcznościowy (domyślnie lewy kciuk odpowiada za sterowanie czołgiem a prawy za kierowanie wieżą) to jednak weterani „dużego” World of Tanks od razu poczują się tu jak w domu. Interface różni się tutaj wprawdzie nieco od pecetowego pierwowzoru, jednak sposób działania jego poszczególnych elementów jest dość oczywisty. Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, iż Blitz pozwala nam dość swobodnie gospodarować dostępną powierzchnią ekranu poprzez dostosowywanie położenia i wielkości poszczególnych elementów interfejsu do naszych potrzeb. Dużym ułatwieniem jest też funkcja wsparcia celowania, pozwalająca zablokować kamerę na wybranym przez nas celu.wottnew

Kiedy opanujemy już podstawowe manewry czas zabrać się za esencję gry, czyli losowe potyczki. Projektanci mobilnego wcielenia „czołgów” zdecydowali się zmniejszyć nieco skalę toczonych przez nas bitew. Znane z pierwowzoru batalie 15×15 zastąpione zostały wiec nieco mniejszymi starciami 7×7 wzorowanymi na trybie Encounter Battle (wygrana poprzez wybicie wrogiej drużyny lub zajęcie bazy znajdującej się w centrum mapy). Pomysł ten okazał się być strzałem w dziesiątkę, gdyż dzięki niemu rozgrywki toczą się wystarczająco szybko, by bez trudu wygospodarować  sobie czas na rozegranie pojedynczej partii (maksymalny czas trwania wynosi siedem minut, ale rzadko zdarza się by licznik dobił do końca), a jednocześnie pozostawiają pewien niedosyt, sprawiając że momentalnie mamy ochotę zagrać jeszcze jeden, tym razem już na pewno ostatni raz. Chęć powrotu do gry potęguje również świetnie zrealizowany matchmaking. Na skompletowanie losowej drużyny nigdy nie czekałem dłużej niż kilkanaście sekund, a większość graczy którzy ruszali ze mną do boju reprezentowała podobny do mnie poziom, zarówno jeśli chodzi o wyposażenie jak i umiejętności (chociaż wszystko wskazuje na to, że na najwyższych poziomach mechanizm ten działa już mniej ciekawie).

Skale toczonych bitew nie są zresztą jedynym elementem gry, który skurczył się w porównaniu do oryginalnej produkcji. Liczba dostępnych czołgów została tu bowiem okrojona do 90, choć wiele wskazuje na to, że kolejne pojawią się w nadchodzących aktualizacjach. Map w grze jest dosłownie garstka i wszystkie są, co oczywiste, mniejsze niż te znane z pierwowzoru, co jednak działa tutaj na korzyść gry, gdyż niewielkie rozmiary lokacji (całkiem przyzwoicie, choć nie zachwycająco zaprojektowanych) jeszcze bardziej podkręcają intensywność potyczek. Mniejsze jest też, i to już może niektórych zaboleć, pole do popisu dla graczy, którzy z racji na bardziej zręcznościowy i dynamiczny charakter rozgrywki będą musieli nieco przytemperować swoje strategiczne zapędy. Nie oznacza to oczywiście, że gra zmusza nas do pędzenia na oślep przed siebie i strzelania do wszystkiego co się rusza, jednak nie da się ukryć, że dość często zdarzają się tu sytuacje, w których o naszym „być albo nie być” decydują nie przemyślane decyzje tylko szybkie machanie kciukami.

zdjęcie 1

Pluton na Medal

Większość graczy ucieszy natomiast z pewnością fakt, iż World of Tanks Blitz potrafi w naprawdę satysfakcjonujący sposób nagradzać tych bardziej zaangażowanych czołgistów. W grze nie brakuje bowiem rozmaitych nagród i medali (nieraz nawiązujących do historycznych pierwowzorów), a by zasłużyć sobie na niektóre z nich trzeba naprawdę nieźle się namęczyć. Warto się jednak wysilić, gdyż zdobyte przez nas odznacznia zdobić będą później zakładkę „Przebieg Służby” w której znalazło się również miejsce dla wszystkich statystyk dotyczących naszych działań na wirtualnych polach bitew. Imponująca kolekcja orderów w połczeniu z wysokim wskaźnikiem zwycięstw może nam natomiast zapewnić łatwiejsze znalezienie stałych towarzyszy broni. Blitz pozwala bowiem graczom znudzonym losowym dobieraniem partnerów do rozgrywki na organizowanie się w dwuosobowe plutony, co potrafi nadać grze zupełnie nowego, bardziej strategiczno-kooperacyjnego wymiaru. Wisienką na torcie są natomiast rozmaite konkursy i wydarzenia specjalne, dające największym zapaleńcom szansę na zdobycie dodatkowego złota (pełniącego w grze rolę waluty specjalnej, kupowanej za realne pieniądze) lub innych korzystnych bonusów.

Złoto dla Zuchwałych

A skoro już mowa o złocie… Gra nawet nie stara się ukryć, że mimo iż teoretycznie można tu wspiąć się na sam szczyt bez wydania choćby złotówki, to jednak osoby, które zgodzą się na dobrowolne opłaty będą miały spore fory. Na samym wstępie dostajemy garstkę złota wystarczającą na zasmakowanie gry z kontem „Premium” przez dzień lub dwa. Po upływie tego czasu gra dość nachalnie przypomina nam o tym jak wiele tracimy jako „zwykły” gracz, pokazując po każdej walce o ile więcej zyskalibyśmy po drobnym odchudzeniu portfela. Podobnie jak w oryginalnym World of Tanks tak i w Blitz gracze „uprzywilejowani” dostają bowiem procentowy bonus do zdobywanego doświadczenia i kredytów (a także ładniejszy i czystszy garaż, jeśli wspomniane bonusy nie wystarczą by nas przekonać). Oznacza to więc, że gracze którzy zdecydowali się płacić wspinają się po szczeblach pancernej hierarchii znacznie szybciej niż ci liczący jedynie na własne umiejętności. Konto premium nie jest zresztą jedyną rzeczą na którą można tu wydać realne pieniądze. Wargaming.net chętnie sprzeda nam bowiem również elitarne czołgi, specjalną amunicję, kredyty, wolne doświadczenie i dodatkowe miejsca w garażu. Wszystko to nie oznacza jednak, że mamy tu do czynienia z grą typu Pay-to-Win. Wprost przeciwnie – kiepski gracz z kontem premium siedzący za sterami elitarnego czołgu i tak zostanie tutaj rozgromiony przez przeciwnika którego „jedyną” przewagą są własne umiejętności, chociaż ten drugi będzie musiał włożyć w to znacznie więcej wysiłku niż byłoby normalnie potrzebne. Dużo więc zależy tutaj od tego, z jakim podejściem startujemy do gry. Jeśli nasze ambicje bitewne nie wykraczają poza „kilka rundek po ciężkim dniu w pracy” czy „szybką potyczkę w oczekiwaniu na autobus”, możemy spokojnie  machnąć ręką na mikropłatności, bo gra i bez nich dostarczy nam wystarczająco dużo zabawy. Jeśli jednak mamy w sobie żyłkę współzawodnictwa, która każe nam nieustannie walczyć o wyższe miejsce w rankingu, wstawać godzinę wcześniej by ćwiczyć manewry z plutonem i brać udział w każdym turnieju, to lekkie odchudzenie portfela może okazać się tutaj jedynym sposobem na uchronienie własnych i tak już mocno zszarganych nerwów.

Podsumowanie

World of Tanks Blitz to świetny przykład na to, że pecetowy tytuł można „odchudzić” i „zminiaturyzować” bez pozbawiania go grywalności i ducha oryginału. Co więcej, nowa produkcja studia Wargaming.net nie tylko nie wstydzi się swojej mobilnej formy, ale wręcz traktuje ją jako swój największy atut, prezentując przy tym nowe, bardziej dynamiczne oblicze „czołgów”. Przyjęte przez wydawcę podejście do modelu dystrybucji freemium może wprawdzie trochę razić co bardziej ambitnych graczy, jednak ten jeden mankament ginie dość szybko w zalewie wypełniających grę pozytywów. Warto więc poświęcić jej trochę czasu, nawet jeśli nie graliśmy w oryginał lub nie przypadł nam on do gustu, gdyż Blitz nawet bez ogromnej popularności stojącej za nim marki byłby po prostu dobrą, godną polecenia grą.

[button link=”https://itunes.apple.com/pl/app/id859204347″ size=”large” text_size=”beta” class=”zkazdej” id=”appstore” newtab=”on”][/button]