Przyszłość Microsoftu, Windowsa i linii Surface

satya-nadella-microsoft-ceo

Wielu z nas zastanawia się jak będzie wyglądała przyszłość urządzeń mobilnych, systemów operacyjnych i firm które je wytwarzają. Ostatnie zmiany w Microsofcie sprawiają, że warto przyjrzeć się tej firmie dokładniej i spróbować podsumować ich bieżące działania. 

Nowy prezes, przejęcie Nokii, własna linia tabletów, częstsze aktualizacje systemów, inwestowanie w chmurę – to tylko niektóre z wielu przejawów nowej polityki giganta z Redmond.

Microsoft

Ostatni rok Steve’a Ballmera za sterami Microsoftu obfitował w wiele odważnych i dynamicznych decyzji. To on, a nie Satya Nadella zdecydował o wprowadzeniu Office’a dla iPada, przejęciu Nokii czy większej częstotliwości wypuszczania nowych wersji Windowsa. Podczas tego okresu, wielokrotnie padało stwierdzenie, że Microsoft zmienia się w firmę stawiającą na „devices and services”, czyli urządzenia i usługi. Model biznesowy, który sprawdził się dla Apple’a miał być zastosowany również w tym przypadku. Powstała lina Surface i nadzieja, że wraz z przejęciem Nokii, powstawać będą smartfony sygnowane bezpośrednio przez MS.  Lepsze jest jednak wrogiem dobrego i nowy prezes zaczął swoje działania od wysokiego C. Nokia Mobile została kupiona, a tablety Surface najprawdopodobniej doczekają trzeciej generacji, jednak akcenty położył zupełnie gdzie indziej. Tam, gdzie są pieniądze. Już nie „devices and services”, a „mobile first, cloud first” – parafrazując: przede wszystkim mobilność, przede wszystkim chmura.

Co to oznacza w praktyce? Kilka rzeczy. Po pierwsze, na rynku konsumenckim, Microsoft być może nie będzie się skupiał na przesadnym promowaniu swoich urządzeń, a nawet systemów operacyjnych – najważniejsze będzie, żeby użytkownicy wszystkich głównych OS-ów korzystali z ekosystemu firmy z Redmond – aplikacji i usług takich jak OneDrive, Office, Skype czy Bing. Po drugie, jeszcze więcej na znaczeniu zyskają rozwiązania korporacyjne. Osoby postronne często kojarzą Microsoft głównie z Windowsem i Officem. Nie zdają sobie sprawy jednak z tego, że ponad 20% przychodów firmy pochodzi ze sprzedaży rozwiązań… SQL Server. W sumie, ponad 55% przychodów generuje segment „Enterprise”, czyli segment rozwiązań dla dużych korporacji. Jeśli dodamy do tego małe i średnie przedsiębiorstwa, otrzymamy prawie 65%, czyli niemalże 2/3 wszystkich przychodów. Po trzecie, mimo usilnych starań, Microsoft może wkrótce stać się jedynym producentem urządzeń z Windows Phone. Nokia ma ok. 93% rynku urządzeń z WP, a po przejęciu, ta proporcja może się jeszcze bardziej przechylić w stronę 100%.

20% PRZYCHODÓW MICROSOFT
POCHODZI ZE SPRZEDAŻY SQL SERVER

Wygląda na to, że najważniejszymi i najbardziej dochodowymi produktami firmy będą chmura Azure, SQL Server, usługa Exchange i wieloplatformowy Office. Windows dalej będzie bardzo ważnym produktem, niejako bramą do pozostałych usług, ale nie będzie generował on już takich zysków jak kiedyś. Android i po części iOS wymusiły darmowość systemów operacyjnych. Jeśli Microsoft chce konkurować z Androidem, Chrome OS czy iOS, nie może słono liczyć sobie za licencje na system. Pytanie tylko, czy w ogóle firmie będzie opłacało się utrzymywać indywidualne rozwiązania konsumenckie, w sytuacji, w której zdecydowana większość przychodów i zysków pochodzi ze sprzedaży narzędzi i licencji na oprogramowanie firmowe? Po co Microsoftowi setki milionów użytkowników Outlooka, OneDrive’a czy Windows Phone’a? Mimo ogromnej popularności Androida, Google nie może opierać swojego modelu biznesowego o ten system. Bezpośrednie zyski z tego OS-u są zaniedbywalnie małe w porównaniu z zyskami z reklam. Jeśli firma z Redmond chciałaby zarabiać na swoich darmowych usługach, musiałaby stworzyć platformę reklamową na miarę AdSens i AdWords od Google. Zadanie to jednak jest niezmiernie trudne, patrząc na dominację tej drugiej korporacji. Wszystko musiałoby zacząć się od popularyzacji Binga jako silnika wyszukiwania. Czy jest to możliwe? Częściowo na pewno tak, ale na to potrzeba lat i dużo większych wysiłków niż dotychczas.

mobilecloud

Windows

Kiedyś, były szef pionu systemów operacyjnych Steven Sinofsky, powiedział, że trzyletni okres wypuszczania nowych wersji Windowsa jest wystarczająco częsty. Nowy szef, Terry Meyerson, wydaje się mieć zupełnie inne podejście – nawet roczne cykle przestają być wystarczające i kolejne duże aktualizacje pojawiają się nawet kilka razy w roku. Kilka miesięcy po wprowadzeniu na rynek Windowsa 8.1, użytkownicy mogli za darmo pobrać aktualizację 8.1 Update. Na początku tego roku wiele mówiło się o kolejnej wersji systemu o kodowej nazwie Treshold. Spodziewano się, że przerodzi się ona w Windows 9 i ujrzy światło dzienne w kwietniu 2015 roku. Wszystko wskazuje jednak na to, że nowa aktualizacja, przywracająca między innymi menu start i umożliwiająca otwieranie aplikacji Modern na pulpicie, pojawi się już we wrześniu. Nie wiadomo czy będzie to Update 2 czy może Windows 8.2, ale wiemy, że Microsoft wreszcie poważnie potraktował sprawę aktualizacji i walki z konkurencyjnymi systemami operacyjnymi.

MICROSOFT WRESZCIE POWAŻNIE
POTRAKTOWAŁ SPRAWĘ AKTUALIZACJI

Zwiększona częstotliwość wypuszczania nowej wersji systemu jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym do pełnego sukcesu. Na rynku walczy się nie tylko jakością i innowacyjnością, ale też ceną. Jeszcze kilka lat temu, model biznesowy był dziecinnie prosty – licencja Windowsa kosztowała – i to kosztowała niemało. Coraz mniejsze wymagania użytkowników, którzy potrzebują jedynie przeglądarki, klienta poczty, Facebooka i map, sprawiły, że systemy operacyjne takie jak Android czy Chrome OS zaczęły zyskiwać na znaczeniu, a w przypadku tego pierwszego, nawet znacząco dominować rynek. Microsoft nie mógł zostać obojętny wobec tej zmieniającej się sytuacji. Już teraz zapowiedziano bezpłatną wersję Windowsa dla urządzeń z ekranem mniejszym niż 9 cali. Na tym jednak nie koniec. Z rozmów z przedstawicielami firmy wynika, że już niedługo pojawią się darmowe wersje Windowsa dla urządzeń mobilnych, które w ogóle nie zawierają środowiska pulpitu. Ma to duży sens, szczególnie na mniejszych urządzeniach 7-8 cali, gdzie dotykowe korzystanie z desktopu jest skrajnie niewygodne i niepraktyczne. Takie darmowe SKU bez pulpitu mogłoby pojawić się zarówno dla małych tabletów jak i smartfonów. Wtedy nastąpiłaby długo oczekiwana unifikacja Windows Phone z Windowsem RT. Dla rozwiązań korporacyjnych i profesjonalnych – pulpit jeszcze długo będzie dostępny i konieczny – dopóki programy takie jak Photoshop, AutoCAD, Visual Studio nie doczekają się Modern-odpowiedników.

Jak to możliwe, skoro systemy te nie mają wspólnych aplikacji i korzystają z oddzielnych App Store? Nie tak dawno pisaliśmy o Universal Windows Apps, czyli frameworku, który pozwoli deweloperom tworzyć wspólne aplikacje dla obu systemów, różniące się jedynie interfejsem zależnym od wielkości ekranu urządzenia. To ogromny krok na przód, który ma zachęcić programistów do zainwestowania w platformę aplikacji Windows, która mimo upływu czasu wciąż boryka się z problemami. Brakuje niektórych najpopularniejszych appek, a jakość części z nich pozostawia wiele do życzenia. Zachęcenie deweloperów i pojawienie się nowych aplikacji wysokiej jakości będzie kluczem do powodzenia i rozpropagowania dotykowej wersji Windows. Bez nich (i bez pulpitu), tablet z Windows nie miałby żadnej przewagi nad rozwiązaniami z Androidem czy iOS. Wiele wskazuje też na to, że powoli zmienia się wzorzec designu i UI dla aplikacji Modern – kiedyś charakteryzowały się one wielkimi przyciskami, dużymi kwadratowymi polami i nadmiarem wolnej przestrzeni użytkowej. Nowy Office w wersji Modern, który ma być dostępny w ciągu najbliższych miesięcy, pokazuje, że można zaimplementować również tak zaawansowane narzędzie, rezygnując z początkowych zaleceń co do interfejsu. Jeśli wersja Modern Office’a umożliwi wygodną obsługę klawiaturą i myszką, będzie to znak dla pozostałych wytwórców oprogramowania, że da się tworzyć zaawansowane aplikacje dla runtime’u WinRT.

Windows-8-1-update-1-screen-for-media

Surface

Opisując obecną sytuację i przyszłość rodziny Surface – ciężko mi zachować obiektywność. Jestem fanem tej linii produktów i trzymam kciuki za jej sukces. Fakty jednak nie są takie łaskawe. Microsoft wyprodukował najprawdopodobniej około 6 milionów urządzeń Surface RT, z których dotychczas sprzedało się ok. 2 mln. Model nie cieszył się wielką popularnością, głównie z uwagi na przeciętną rozdzielczość ekranu, słaby procesor i brak aplikacji dotykowych w tamtym okresie. Druga generacja rozwiązała większość problemów – pojawił się ekran Full HD, nowe aplikacje, a Tegra 4 zapewniła dużą płynność obsługi systemu. Microsoft tym razem popełnił odwrotny błąd – pozytywne recenzje i czas przedświąteczny sprawił, że zainteresowanie urządzeniem było bardzo duże. Tak duże, że wykupiono wszystkie dostępne modele i w najgorętszym okresie przedświątecznym Surface 2 był wyprzedany – nie dało się go kupić ani przez internet, ani w sklepach. I trwało to prawie miesiąc. Ogromna zaprzepaszczona szansa na wyśrubowanie wyników sprzedaży. Surface Pro i Pro 2 sprzedawały się od początku nieźle, jak na urządzenia zaczynające się od ok. 1000$, jednak nie można powiedzieć, że zdobyły znaczącą cześć rynku. Druga generacja rozwiązała problem czasu pracy na jednym ładowaniu i SP2 stał się prawdziwym tabletem przenośnym. To jednak było nadal za mało – 900 g i 13 mm grubości sprawiły, że wielu recenzentów nie było zadowolonych z tego urządzenia. Wskazywali na to, że nie jest to ani prawdziwy tablet, ani pełnowymiarowy laptop.

Pod koniec 2013 roku wiele mówił się też o Surface Mini. Miało to być urządzenie z Windowsem RT i ekranem ok. 8 cali. Sam Panos Panay zapytany o nie bezpośrednio nie zaprzeczył i powiedział, że czeka naw wiele ciekawych niespodzianek związanych z linią tabletów Surface. Słaba sprzedaż tabletów z RT i wycofanie się niemalże wszystkich OEM-ów sprawiło, że zaczęto się zastanawiać, czy tablet z procesorem ARM jest rzeczywiście dobrym pomysłem – szczególnie w kontekście słabej sprzedaży Surface RT. W styczniu zaczęły krążyć informacje, że Mini będzie wyposażony w najnowszego Atoma od Intela z rodziny Bay Trail. Zmiana prezesa i mniejszy nacisk na urządzenia sprawiły jednak, że temat ucichł i od dłuższego czasu nie ma żadnych informacji ani przecieków o mniejszej wersji tabletu Surface. Microsoft mógł zorientować się, że rynek tabletów klasy premium się kurczy i może nie tędy droga – szczególnie w świetle ostatnich wyników sprzedażowych Apple’a – z których wynika, że kupiono ponad 20% mniej iPadów niż w analogicznym kwartale roku ubiegłego.

RYNEK TABLETÓW KLASY
PREMIUM KURCZY SIĘ

Surface 3 i Surface Pro 3? Najprawdopodobniej tak – nic nie wskazuje na to, żeby Microsoft nagle przerwał produkcję tej linii. Jednak czy możemy spodziewać się ich premiery we wrześniu/październiku? Wszystko wskazuje na to, że nie. Nie wyobrażam sobie Surface 3 bez 64-bitowej Tegry K1. Sam K1 64-bit dostępny będzie pod koniec roku, ale Winodws RT ma przynieść wsparcie dla 64 bitów dopiero na początku roku 2015. Podobnie sytuacja wygląda z Surface Pro 3. Procesory Core piątej generacji (Broadwell) będą dostępne najprawdopodobniej dopiero na samym początku przyszłego roku, a wydaje się, że nie ma sensu produkować trzeciej generacji Surface Pro ze starym Haswellem. Czy rzeczywiście będziemy musieli czekać do nowego roku na kolejną serię? Tego nikt nie jest pewien, szczególnie, że Microsoft znacznie przyspieszył wypuszczanie następnych wersji Windowsa. Trudno sobie wyobrazić, żeby firma całkowicie odpuściła sobie okres przedświątecznej gorączki zakupowej, nie wprowadzając żadnego nowego urządzenia do portfolio.

https://www.youtube.com/watch?v=yL4nDWQsz5Q

Dokąd to wszystko zmierza?

Przede wszystkim mobilność. Przede wszystkim chmura. Wieloplatformowość. Uniwersalne aplikacje. Częstsze aktualizacje Windowsa. Stawianie na usługi i subskrypcje. Przyszłość Microsoftu jawi się w jasnych barwach. Nowy CEO stawia na rozwiązania, które przynoszą największy zysk, nie zapominając jednak o pojedynczych użytkownikach, więdząc, że liczą się nie tylko bezpośrednie przychody, ale też tzw. „mindshare”, czyli rozpoznawalność firmy na rynku oraz zaangażowanie klientów i entuzjastów.