Tablet (nie)rozrywkowy, czyli inne spojrzenie na iPada

Witam serdecznie na moim wykładzie. Widzę, że towarzystwo dziś dopisało, cieszy mnie to niezmiernie. Usiądźcie sobie wygodnie, miejsca starczy dla wszystkich. Nie zapomnijcie zdjąć bluz i kurtek, bo w sali jest gorąco jak w piecu. Możecie pochować zeszyty i komputery, nie będą Wam dzisiaj potrzebne. Tak, pani w ostatnim rzędzie też. Wszyscy gotowi? No to zaczynajmy.

Co przychodzi Wam na myśl kiedy pomyślicie o tablecie internetowym? Internet, oczywiście, przecież sama nazwa urządzenia na to wskazuje! Coś jeszcze? Filmy, tak. Muzyka? Owszem. Gry, ha ha, również. Tylko tyle? Sama rozrywka? Czy tablet naprawdę służy tylko i wyłącznie do zabijania czasu? Zastanówmy się.

Twórcy pierwszych tabletów chcieli, aby urządzenia te były uzupełnieniem komputerów osobistych i laptopów. Są mniejsze, lżejsze, bardziej mobilne, mają dłuższy czas pracy na baterii oraz moduł 3G pozwalający na połączenie z internetem w razie braku zasięgu sieci Wi-Fi. Aktualnie na rynku znajduje się sporo tabletów kryjących pod swoimi obudowami kryją komponenty, których nie powstydziłby się dobrej klasy netbook. To doskonały dowód na to, że rozwój tych urzadzeń nieco wymknął się spod kontroli i zamiast być uzupełnieniem pełnowymiarowych komputerów, tablety stały się ich następcami. Czy nie znaczy to, że powinny dorównywać „poprzednikom” nie tylko mocą i wydajnością, ale także funkcjonalnością?

Tak, jak sami stwierdziliście na początku, dzisiejszy tablet kojarzy się głównie z rozrywką. Trend ten zapoczątkował Apple wraz z premierą rewolucyjnego urządzenia – iPada. Duży, niezwykle czuły ekran dotykowy, dobrze zoptymalizowany system i procesor 1GHz czyniły z niego idealną maszynę do multimediów. Nic więc dziwnego, że w kilka misięcy po premierze tabletu, sklep AppStore wypełnił się grami i aplikacjami rozrywkowymi, które swoją jakością w niczym nie ustępowały tym znanym z konsol. 9.7-calowy ekran iPada perfekcyjnie nadawał się do przeglądania internetu i oglądania filmów w wysokiej rozdzielczości.

Apple iPad był, jest i będzie maszynką do multimediów. Zastanówmy się jednak, czy ma jakieś inne zastosowania, czy jest odpowiednim narzędziem dla biznesmena, urzędnika lub lekarza?

Filarem popularności produktów Apple są aplikacje. Dzięki nim możliwości iPhone’a, iPoda touch iPada mogą być kilkukrotnie lub kilkudziesięciokrotnie rozszerzone. Przykładami takich programów są, żeby nie szukać daleko, trzy domyślne aplikacje – Mail, Safari oraz Kontakty.

Mail

Zaktualizowana wersja klienta pocztowego Mail, która znalazła się w systemie iOS 4, przyniosła zunifikowaną skrzynkę pocztową. Dzięki tej nowości wiadomości ze wszystkich kont użytkownika są zbierane w jedną skrzynkę. To pozwala zaoszczędzić czas na żmudnym błądzeniu po menu w poszukiwaniu nowych e-maili.

Wiadomości pisanie w aplikacji Mail nie obsługują formatowania HTML oraz emotikon, ale istnieje możliwość załączenia do nich fotografii, obrazu lub innego pliku stworzonego w skojarzonej, odpowiednio dostosowanej aplikacji. Podobnie działa to w drugą stronę – odbierane załączniki nie są zapisywane w menedżerze plików (gdyż takowy w systemie iOS po prostu nie istnieje), ale w pamięci aplikacji. Mail pozwala na otwarcie pliku doc, xls, PDF, jpeg, png i kilku innych. Zakres obsługiwanych rozszerzeń nie jest szeroki, co uznawane jest za jedną z największych wad systemu iOS.

Obrazy oraz pliki PDF możemy zapisać na dysku. Aby zapisać zdjęcie lub grafikę, wystarczy przytrzymać na niej palec i wybrać odpowiednią opcję z menu kontekstowego. W podobny sposób zapisuje się pliki PDF, z tym, że te otworzyć można w aplikacji iBooks (czytniku książek elektronicznych oraz PDFów) lub innym kompatybilnym programie. Jedną z nowości, które znalazły się w systemie iOS 4 jest możliwość przesyłania plików pomiędzy urządzeniem a programem iTunes na komputerze. Dzięki niej pliki zapisane w aplikacji Mail oraz iBooks (po otworzeniu w tej ostatniej, plik PDF automatycznie zapisywany jest w bibliotece) możemy łatwo przenieść na dysk komputera. W ten sam sposób przebiega transfer plików multimedialnych do i z aplikacji AVPlayer HD i innych podobnych.

Niestety, funkcja ta nie jest tak wygodna, jak tryb pamięci masowej w systemie Android, ponieważ wymaga zewnętrznej aplikacji iTunes oraz długiej synchronizacji z komputerem.

Safari

Miałem do czynienia z wieloma przeglądarkami internetowymi na różnych systemach. Safari oraz MicroB, przeglądarka systemu Maemo, to dwie najlepsze, które pozostawiają konkurencję daleko w tyle. Safari może i nie obsługuje standardu Flash i nie nie można za jej pomocą pobierać plików, ale zapewnia największą przyjemność z przeglądania internetu. W pełni wykorzystuje ekran dotykowy iPada, jest prosta, przejrzysta i intuicyjna. Safari nie pozwala na oglądanie internetowej telewizji lub streamu innego, niż keynote Apple.

Kontakty

Ciężko znaleźć lepszą aplikację zarządzającą kontaktami, niż ta domyślnie zainteresowana. Oprócz walorów wizualnych, program oferuje wiele pól informacji o wpisach, miniatury zdjęć, odnośniki do stron internetowych, numerów telefonów, adresów e-mail, a także skróty do aplikacji Twitter. Wizytówki kontaktów (zapisane z rozszerzeniem .vcf) można wysłać wiadomością e-mail.

Aplikacje zewnętrzne

iPad to nie tylko internet, gry, muzyka i filmy. To także doskonałe narzędzie do pracy. Dzięki pakietowi iWorks, obejmującego aplikacje Pages, Keynote oraz Numbers, użytkownik może wygodnie pisać dokumenty tekstowe, edytować arkusze kalkulacyjne i tworzyć prezentacje multimedialnie niezależnie od tego, gdzie jest. Pakiet iWorks zachowuje pełną funkcjonalność swojego odpowiednika z systemu Mac OS X. Zapisane dokumenty można eksportować lub wysłać za pomocą wiadomości e-mail.

Największą wadą pakietu biurowego iWorks jest cena – każda aplikacji kosztuje 9.99$. Przeciętny użytkownik zastanowi się wiele razy, zanim wyda 40 złotych na edytor tekstowy. Przed zakupem warto zajrzeć do AppStore i poczytać recenzje kupujących – w przypadku wszystkich składników pakietu iWorks zawsze mają one 5 gwiazdek i opowiadają o programach w samych superlatywach.

Alternatywą dla iWorks jest pakiet Documents To Go. Zapewnia dokładnie tę samą funkcjonalność, ale za mniejszą cenę. DTG dostępny jest w dwóch wersjach: podstawowej, oferującej wyłącznie obsługę wszystkich plików pakietu Microsoft Office, oraz rozszerzoną, którą wyposażono w synchronizację z Dropbxoem, usługą Google Docs oraz integrację z domyślną aplikacją Mail. Cena obu wersji DTG to odpowiednio 9.99$ i 14.99$.

W AppStore znajduje się także Dropbox, aplikacja umożliwiająca synchronizację plików pomiędzy wszystkimi platformami, włączając w to komputery, tablety i smartfony. Używam jej już od kilku lat i jestem bardzo zadowolony. Dropbox jest darmowy (do czasu osiągnięcia limitu darmowej wirtualnej pojemności dyskowej) i, w przypadku klienta na iPada, obsługuje wiele formatów plików, w tym muzykę, filmy, dokumenty tekstowe, arkusze kalkulacyjne oraz obrazy.

Nie śpicie? Bardzo mnie to cieszy. Na zakończenie mojego wywodu chciałbym dać Wam jedną radę – przeglądajcie AppStore. Są w nim aplikacje, których potrzebujecie, a o których nawet nie wiecie.

Już dwudziesta..? Chyba możecie się rozejść…