2 transportowe technologie, które odrzucaliśmy kiedyś i 2 odrzucane przez nas obecnie

Dlaczego spoglądam z przymrużeniem oka na wszystkie osoby, które z ogromnym zawzięciem stawiają opór wchodzącym na rynek technologiom? Bo historia lubi zataczać koło. Środki transportu, bez których teraz nie moglibyśmy żyć, odbierane były podczas początkowego okresu istnienia jak największe zło. Dewastowane, krytykowane przez media i pozostawione same sobie bez nadziei.

4 kółka zagrożeniem dla koni

Rozejrzyjcie się gdziekolwiek – samochody są wszędzie, nawet w Kosmosie! Szeroka gama modeli i zróżnicowane ceny sprawiają, że trudno nie znaleźć swojego ulubieńca. Pojawiają się problemy? Świat potrzebuje czegoś nowego i postępowego? Maszyny te nie schodzą na boczny tor. Są dopieszczane i dostosowywane do wymagań klientów.

Potęga aut budowana była jednak na niezwykle wyboistej ścieżce pełnej cierni i nierówności. Choć szybko znalazły pierwszych pasjonatów, ogromna część społeczeństwa reagowała na cztery kółka niezwykle agresywnie.

Pierwsze samochody były widziane jako zagrożenie. I przed tym zagrożeniem postanowiono się bronić. Gdy agresorzy zauważali zbliżającą się na horyzoncie maszynę z napawającym się wiatrem kierowcą, na drogę rzucali szkło, a w samego właściciela auta celowano kamieniami. Między drzewami zawieszano druty, których obecność stała się przyczyną śmierci niejednej osoby. W ten sposób zginęły m.in. dwie osoby w okolicach Berlina. Ataki stały się tak pospolite i do tego stopnia zagrażały zdrowiu i życiu, że pierwsi kierowcy mieli prawo wozić ze sobą rewolwery.

Wracając myślami do tego okresu może nasunąć się pytanie – czy auta stawały się w rękach człowieka aż tak niebezpieczne? Trudno udzielić tutaj jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony tak, z drugiej niekoniecznie.

Kierowcy zachłysnęli się wolnością i poczuciem luksusu jakie dało auto. Nie trzeba szukać myślami w dalekiej przeszłości, by zauważyć, że człowiek nie zawsze potrafił wykorzystać dane mu wynalazki. Przykład? Dynamit i kanały social media. Wyobraźcie sobie zorganizowany na ulicach miasta wyścig samochodowy. Dobrze czytacie, na ulicach miasta. Takie właśnie były przygotowywane, gdy auta wchodziły do powszechnego użytku. Nietrudno się domyślić, że kończyły się fatalnie – nie brakowało wypadków i ofiar śmiertelnych.

Rolnicy często narzekali, że brawurowi kierowcy niszczą ich uprawy, a tym samym pozbawiają ich źródła dochodu. Wzniecany podczas przejazdu na polnej drodze pył uważany był za szkodliwy dla zdrowia. Poza tym auta były nieporównywalnie głośniejsze od bryczek prowadzonych przez konie.

Czym byłby teraz świat bez samochodów? Bez usługi kurierskiej od drzwi do drzwi? Bez tak dostępnego dla przeciętnego Kowalskiego środka transportu? Bez tak wspaniałej pasji?

Pociągi są przerażające

Ludzie bali się pociągów, a kiepskie zarządzanie nimi nie ułatwiało nawiązania bliższych kontaktów.

W 1825 roku społeczeństwo nie decydowało się na takie podróże ze względu na prędkość. Obawiali się oni, że ciało nie jest przystosowane do jazdy z szybkością 30 mil na godzinę i może się ono nawet… stopić.

Rosjanie nie kwapili się, by wprowadzić odpowiednie przepisy, które zapewniłyby bezpieczną podróż kolejami. Wychodzili oni bowiem z założenia, że póki pociągi będą jeździć punktualnie, to nie dojdzie do żadnego wypadku. Z błędnego toku rozumowania wyprowadziła ich pierwsza katastrofa kolejowa.

Mimo wielu nieprzyjemności, przedsiębiorstwa kolejowe nie straciły nadziei wobec swojego wynalazku. Postanowiły za to poprowadzić działania promocyjne! Dziś zachęcić nas do danej usługi bądź produktu mogą ulotki, ciekawe artykuły oraz darmowe gadżety, a niegdyś… katastrofy. Jakkolwiek irracjonalnie to nie brzmi.

William Crush postanowił udowodnić społeczności potęgę kolei poprzez zorganizowanie czołowego zderzenia dwóch pociągów. Działo się to w 1896 roku w Teksasie. Na pokaz przybyło aż 40 tysięcy zainteresowanych! Wydawało się, że kwestie bezpieczeństwa dopięto na ostatni guzik. Tłum rozlokowano w odpowiedniej odległości od widowiska, a sami maszyniści mieli za zadanie wyskoczyć z pociągów przed zderzeniem. Nie przewidziano jednak pewnego aspektu.

Gdy pociągi się zderzyły, doszło do eksplozji kotłów parowych, co spowodowało śmierć trzech osób i zranienie kilkuset.

Ilu z Was codziennie jeździ pociągiem do pracy, do szkoły lub na uczelnię? Ilu z Was dzięki kolejom może odwiedzić swoją drugą połówkę mieszkającą dalej, niż byście sobie tego życzyli? Z pewnością nie przepowiadano tak niebezpiecznym maszynom świetlanej przyszłości!

Jak można wywnioskować z powyższych przykładów, strach spowodowany był niewiedzą i nieufnością wobec nowości. Co się stanie, gdy wsiądę do nieznanego mi pojazdu? Czy nie jest on zbyt szybki? Dlaczego swoje życie mam powierzyć komuś, kogo nawet nie widzę? Wiele z tych myśli wciąż towarzyszy osobom, które obawiają się lotów statkami powietrznymi.

W transporcie potrzebne nam są rewolucje. Zależy nam na szybkich, tanich i bezpiecznych przewozach. Chcemy coraz więcej. Gdy jednak na horyzoncie pojawia się coś, co nam tę rewolucję zapewni, wiele osób zachowuje się jak nasi poprzednicy na widok samochodu. Zamiast kamieni służą im jednak komentarze umieszczone w sieci.

Hyperloop

Hyperloop wydobywa ze znanych nam środków transportu wszystko co najlepsze tworząc gotową do zastosowania esencję. Mimo że łączy elementy, z którymi ludzkość spotyka się na co dzień, efekt końcowy jest oszałamiający i abstrakcyjny. Hyperloop to idea zaprezentowana przez przedsiębiorcę, Elona Muska.

Źródło: dokument Elona Muska, Hyperloop Alpha

Główny zamysł? Pociąg poruszałby się w tunelu, w którym panowałoby obniżone ciśnienie. To pozwoliłoby zlikwidować opory powietrza i osiągnąć kapsule prędkość bliską prędkości dźwięku. Dzięki takiemu zabiegowi Hyperloop stałby się środkiem transportu, który przejazdy po Polsce realizowałby maksymalnie w godzinę. Do jednej kapsuły mogłoby wsiąść 28 pasażerów.

Brzmi jak bajka, prawda? Bajką jednak pod względem realizacji nie jest. Hyperloop to idea do zbudowania od zera ekstremalnie trudna i niezwykle droga. Elon Musk oszacował w swojej prezentacji, że koszt połączenia między San Francisco i Los Angeles to 10 miliardów dolarów.

Pomysł ten spotyka się oczywiście z niezbyt pozytywnymi opiniami. Nic dziwnego. W erze bezpiecznych do granic możliwości środków transportu Hyperloop wydaje się być szalony. Nie pomaga nam nawet historia, która udowodniła, że nowe maszyny często są niedopracowane i potrafią spowodować niezły chaos.

Ludziom nasuwa się cały wachlarz pytań: „czy tunel wytrzyma trzęsienia ziemi?”, „co w przypadku nieszczelności rur?”, „co w przypadku ataku terrorystycznego”?

Źródło: dokument Elona Muska, Hyperloop Alpha

Strach jest w tym przypadku czymś normalnym. Należy jednak mimo wszystko mieć na uwadze, że czasy się zmieniły. Do bezpieczeństwa pasażerów podchodzi się inaczej, niż za czasów pierwszych samochodów i pociągów. Zamiast więc krytykować nieistniejący realnie obiekt, należy dać wizjonerom szansę i czas.

Auta elektryczne

Choć widok samochodów zasilanych energią elektryczną i stacji umożliwiających naładowanie takich pojazdów jest w naszym państwie coraz częstszy, nie brakuje osób niecierpiących tej technologii.

Internauci z pobłażliwym uśmiechem patrzą na reklamy typu: „Dietetycy jej nienawidzą. Odkryła jeden prosty sposób na zrzucenie w zdrowy sposób 50 kg w miesiąc”. Z niewiadomych przyczyn, gdy jednak widzą artykuł z równie oszałamiającym nagłówkiem, np. „Ekolodzy w szoku! Auta elektryczne są mniej ekologiczne od diesli!!!” to w niego klikają, czytają i… bezzasadnie wierzą.

Widząc takie niecodzienne hity dobrze jest je zweryfikować poprzez rozmowę ze specjalistą w tej dziedzinie, bądź lekturę pozycji naukowych i popularnonaukowych. Tego typu artykuły to często efekt manipulacji statystykami, brania pod uwagę wybranych aspektów i błędnych obliczeń. Temat ten jednak potrafi być wałkowany przez różne media. Dlaczego? Bo to dobry powód do wzbudzenia sensacji. A właśnie z sensacji żyją niektóre media.

Bo co to znaczy, że auto elektryczne jest bardziej przyjazne środowisku? Najczęściej bierze się pod uwagę wyłącznie metody wytworzenia energii elektrycznej (oczywiście nie wspomina się bądź wspomina pobieżnie o odnawialnych źródłach energii), a następnie zestawia się je z jazdą. Samochód elektryczny to nie tylko te dwa aspekty. I podczas internetowych analiz rzadko bierze się to pod uwagę.

Poza tym nietrudno wpaść na osobę z przekonaniem, że „tradycyjne” auto jest najlepsze. Że bez zapachu benzyny i odgłosu silnika to nie to samo. Podczas internetowych wędrówek wpadłam również na stwierdzenie, że samochody elektryczne są… niemęskie (cokolwiek miałoby to znaczyć).

Ludzie wymagają od aut elektrycznych by były tak idealne jak maszyny spotykane na ulicy codziennie od kilkudziesięciu lat. Mimo różnego bagażu doświadczeń i czasu pobytu na rynku zmotoryzowane osoby wydają się być nieugięte. Należy mieć jednak w swojej ocenie na uwadze, że auta te wciąż są ulepszane i dostosowywane do panujących na rynku warunków. Czy może się kiedyś zwiększyć zasięg pojazdów zasilanych energią elektryczną? Może. Czy może zmniejszyć się czas ładowania tych środków transportu? Może. Wszystko wymaga jednak czasu i pomysłów.

Z drugiej strony nietrudno zrozumieć osoby podchodzące z ogromną rezerwą do najnowszych technologii, których zadaniem jest zrewolucjonizowanie rynku. Co jakiś czas bowiem pojawia się wizjoner, którego pomysł wydaje się być genialny. Póki nie wchodzi on oczywiście do eksploatacji. W ten sposób odłożyliśmy do lamusa m.in. sterowce i statki z napędem jądrowym.

Źródła:

Pilcrow Magazine, When Cars Were Invented, Everyone Hated Them, pilcrow.squarespace.com [dostęp: 23.05.2019 r]

Oficjalne opracowanie Hyperloop, spacex.com [dostęp: 23.05.2019 r]

Adam Dylweski, „Historia kolei w Polsce”, wydawnictwo P.H.W Fenix