Poczuj się jak buntownik i ściągnij sobie na iPhone’a emoji, które nie zostały dopuszczone do obiegu

Złośliwcy twierdzą, że używanie emoji to powrót do pisma obrazkowego, jednak w wielu wypadkach dorzucenie zabawnej buźki do wiadomości sprawia, że jest ona bardziej osobista i bywa, że rozładowuje napięcie. Osobiście często używam obrazków w luźnej korespondencji. Dotąd wydawało mi się, że emoji jest aż za dużo, i że do komunikacji wystarczy dosłownie kilka. W jakże wielkim błędzie byłem.

Okazuje się, że zakrywano przed nami okrutną prawdę: nawet mając do dyspozycji setki znaków obrazkowych, nie mieliśmy dostępu do „zakazanych” emoji, czyli tych, które z jakichś przyczyn nie zostały dopuszczone do obiegu przez komisję Unicode.

Konsorcjum Unicode, złożone z ważnych firm komputerowych, producentów oprogramowania, instytutów naukowych, agencji międzynarodowych oraz grup zainteresowanych użytkowników, za pośrednictwem swoich reprezentantów kontroluje, jakie emoji domyślnie trafiają na nasze smartfony.

I wszystko wydaje w porządku, dopóki nie zyskamy świadomości, że przez to omijają nas takie graficzne perełki jak znaczki nagiego zadka, jakiegoś człowieka krzyczącego na pająka czy Donalda Trumpa gonionego przez rój pszczół. Jest jednak nadzieja.

Holenderska ekspertka do spraw emoji (swoją drogą: gdzie się składa podania na takie posady??), Lilian Stolk, postanowiła zebrać odrzucone przez Unicode emotikony i umożliwić ich instalację na iPhone’ach. Paczka Declined Emoji: part 1 jest bezpłatna i można ją pobrać z App Store. Zawarte w niej znaczki mogą być używane w iMessage (choć niestety – tylko tam).

Katalog zawiera wiele smaczków: wśród 30 grafik znajdziemy ptaka Dodo, liść marihuany, kobietę wiosłującą na łodzi, niedźwiedzia polarnego na topiącej się krze lodowej czy kilka znaczków typu Not Safe For Work.

Trudno uwierzyć, że niektóre z nich nie przeszły pomyślnie kontroli Unicode – przecież niebieski mamut jest dokładnie tą reprezentacją samopoczucia, której chcielibyśmy użyć niezliczoną ilość razy podczas konwersacji.

Declined Emoji: part 1 można pobrać z App Store za darmo, ale część druga jest już odpłatna. To tak na wypadek, gdyby było nam mało dziwacznych buziek na iPhonie.

https://www.tabletowo.pl/2018/04/25/google-nie-chce-agresywnych-emoji-wiec-zmienilo-rewolwer-w-pistolet-na-wode/

dzięki The Next Web