(fot. Facebook)

Współpracownicy Facebooka mieli dostęp do nagrań rozmów użytkowników

Jednym z najbardziej gorących tematów w ostatnich dniach są metody stosowane przez producentów asystentów głosowych w celu weryfikacji ich funkcjonowania i możliwości wprowadzenia dalszych usprawnień. Okazało się, że niektore nagrania są odsłuchiwane przez ludzi, co wzbudziło uzasadnione obawy o kwestie prywatności. Jak poinformował Bloomberg, podobne praktyki stosował również Facebook.

Zgodnie z pozyskanymi informacjami, portal społecznościowy dowodzony przez Marka Zuckerberga miał płacić setkom zleceniobiorców za odsłuchiwanie i transkrypcję rozmów prowadzonych przez użytkowników Facebooka. Zleceniobiorcom nie przekazano informacji, skąd właściwie pochodzą odsłuchiwane przez nich nagrania, ich treść wzbudziła jednak pewne podejrzenia, które okazały się słuszne. Nagrania stanowiły bowiem fragmenty prywatnych rozmów, część z nich zawierała wulgaryzmy. Zaniepokojeni o etyczne kwestie wykonywanej pracy postanowili dociec prawdy.

Zaistniały obrót sprawy i ciężkie zarzuty skierowane pod adresem Apple i Google nie pozostawiły firmie innej możliwości. Przedstawiciele Facebooka potwierdzili, że istotnie, nagrania były odsłuchiwane przez ludzi, jednak zrezygnowano z tego procesu ponad tydzień zanim informacje te ujrzały światło dzienne.

Przyznaniu się do procederu towarzyszyły zapewnienia, że dane, do których mieli dostęp współpracownicy zostały zanonimizowane i zabezpieczone w sposób uniemożliwiający ich identyfikację i dalsze wykorzystanie. Zbierane danych miało służyć wyłącznie weryfikacji poprawności pracy algorytmów zaszytych w narzędziach wykorzystujących sztuczną inteligencję.

Warto wspomnieć, że opisywana sytuacja to nie pierwszy raz, kiedy Facebook ma problemy z realizacją prawa do prywatności użytkowników. Niedawna afera Cambridge Analytica skończyła się dla firmy koniecznością zapłaty kary w wysokości 5 miliardów dolarów, dlatego w tym przypadku należy się spodziewać, że Facebook podejmie działania celem uniknięcia finansowej odpowiedzialności.

Kwestia polityki prywatności w obliczu wykorzystania sztucznej inteligencji i asystentów głosowych pozostaje wciąż sprawą drażliwą. Na dzień dzisiejszy nie ma możliwości rozwoju tychże usług bez weryfikacji prawidłowości ich działania przez człowieka. Ta z kolei nie może zostać wykonana bez przeprowadzenia odsłuchu zarejestrowanego materiału.

Udawane zaskoczenie: Apple nie jest gorsze od Google i też czasem podsłuchuje użytkowników Siri

Osobiście widzę tylko jedno rozwiązanie z tej sytuacji. Polityka prywatności każdego rozwiązania, w którym konieczny jest kontakt z prywatnymi rozmowami użytkowników osób trzecich powinna każdorazowo opisywać jakie dane są przekazywane, kto ma do nich dostęp i w jaki sposób prowadzona jest anonimizacja danych. Dodatkowo należałoby zapewnić klientom prawo sprzeciwu do wykorzystywania ich nagrań w celach rozwoju aplikacji.

Źródło: Bloomberg