Gdzie ten emejzing? Wrześniowa konferencja Apple okazała się jednym wielkim rozczarowaniem

Subiektywne podsumowanie tego, co zaprezentował podczas niej koncern z Cupertino

Oglądanie konferencji Apple, nie ukrywam, to dla mnie pewnego rodzaju przyjemność. Firmę z Cupertino warto po prostu obserwować, ponieważ jest obecnie jednym z największych graczy na rynku technologii. Dodatkowo nierzadko wyznacza trendy, które – choć niekoniecznie musimy lubić – są później jakimś rodzajem wyznacznika dla konkurencji. Muszę jednak przyznać, że tegoroczna, wrześniowa konferencja była aż do bólu bezpieczna, nudna oraz przewidywalna. Czy Apple nie potrafi już niczym zaskoczyć?

Możemy już teraz śmiało powiedzieć, że przecieki praktycznie zabiły konferencję Apple z 12 września. Wróć! Nawet jeśli informacje o dwóch nowych seriach produktów nie ujrzałyby wcześniej światła dziennego, to i tak gigant z Cupertino nie zaskoczyłby niczym specjalnym. Ani mnie, ani moich redakcyjnych kolegów, ani innych fascynatów technologii. Tim Cook i jego pracownicy zapowiedzieli wyłącznie nie aż tak wielkie aktualizacje swoich zeszłorocznych produktów, ale nie omieszkali się tym chwalić podczas trwającej aż dwie godziny ceremonii.

Wraz z Pawłem, Andrzejem i Damianem dzielnie śledziliśmy poczynania Apple na liveblogu, który zresztą możecie jeszcze znaleźć pod tym linkiem. Staraliśmy się przefiltrować morze drobnych zmian i wyciągnąć spośród nich możliwie jak najwięcej istotnych dla konsumenta informacji o nowych iPhone’ach oraz zegarku Apple Watch. Cały czas w tle rozmawialiśmy jednak o samej konferencji na naszym redakcyjnym Discordzie, gdzie na wydarzenie wylane zostało sporo negatywnych opinii w postaci znużenia czy rozczarowania. Zdanie to podtrzymuje też reszta redakcji, która na prezentację w Steve Jobs Theater zareagowała wielkim ziewnięciem lub zwyczajnie słabym zainteresowaniem.

https://www.tabletowo.pl/2018/09/12/premiera-smartwatch-apple-watch-series-4-specyfikacja-cena-dostepnosc/

Chciałbym w tym miejscu rozpisać się nieco bardziej o nowych iPhone’ach czy Apple Watchu, ale zwyczajnie ciężko znaleźć mi w nich coś bardziej ekscytującego. Seria 4 nowego zegarka dostała sensory pozwalające wykonać prowizoryczny zapis elektrokardiograficzny. Poza tym nie jestem w stanie wskazać czegokolwiek z blisko dwugodzinnego pokazu, co na dłużej utkwiło mi w pamięci lub szczególnie mi zaimponowało. Niezależnie z jakiej perspektywy spojrzę na nowinki z campusu z Cupertino, nie czuję, że są one jakimś szczególnym krokiem na przód. To zwyczajne aktualizacje zeszłorocznych modeli i może Apple próbowało ubrać całe show w ładną otoczkę, ale konkluzja nadal pozostaje ta sama.

Zegarek i telefony w dużej mierze doczekały się lepszego wykonania z racji użycia nieco innych materiałów, większego ekranu, wydajniejszego układu obliczeniowego, dłuższej pracy na baterii, a do tego usprawnionego aparatu czy innych, ulepszonych sensorów. Niczego ponad to nie zapowiedziano i ogólnie obyło się bez niespodzianek, więc ciężko postrzegać ten event w dobrym świetle. To taki zwykły patch dla katalogu Apple.

https://www.tabletowo.pl/2018/09/12/premiera-smartfon-apple-iphone-xs-iphone-xs-max-specyfikacja-cena-dostepnosc/

iPhone XS i iPhone XS Max

Bardzo mało uwagi poświęcono też nowemu iPhone’owi XR, który docelowo ma zastąpić w portfolio Apple, takie modele, jak iPhone 8 czy iPhone 8 Plus. XR na ten moment nieco mnie jednak rozczarował. Smartfon ma mieć bowiem te same „bebechy”, co droższe wersje, aczkolwiek użyto przy tym 6,1-calowego wyświetlacza LCD o rozdzielczości 1792 na 828 pikseli (zaledwie 326 ppi). Z daleka śmierdzi mi to czymś podejrzanym. Dla porównania, Apple udało się upchnąć Full HD w iPhonie 8 Plus, stąd nie jestem w stanie pojąć tutejszej decyzji względem panelu.

Cena podstawowej wersji XR też nie powala, ponieważ wynosi 3729 złotych. Może jest to niewiele więcej niż iPhone 8 Plus, ale podstawowa „ósemka” kosztowała około 3000 złotych, więc przeskok jest spory. Jedyna dobra wiadomość? Starsze modele doczekają się odpowiedniej obniżki, oprócz zeszłorocznego modelu X. Wszystko bowiem wskazuje na to, że zostanie on kompletnie wycofany ze sprzedaży.

https://www.tabletowo.pl/2018/09/12/premiera-smartfon-apple-iphone-xr-specyfikacja-cena-dostepnosc/

Nie myślcie sobie jednak, że jestem osobą, która oczekuje od Apple czegoś rewolucyjnego przy każdej możliwej prezentacji. Podchodzę do tego zdroworozsądkowo i rozumiem, że po firmie z Cupertino nie można już za każdym razem oczekiwać gruntownych nowości. W przypadku konferencji z 12 września 2018 roku nie zadziałał po prostu sposób przedstawienia nowych produktów oraz ich niewielka liczba. Blisko 2 godziny słuchaliśmy zachwytów nad małymi, raczej naturalnymi zmianami w dosłownie dwóch rodzinach produktów.

Myślę, że spokojnie w tym samym czasie można by było też powiedzieć coś więcej lub chociaż napomknąć o nowych Macach, iPadach czy MacBookach. Zamiast tego posłuchaliśmy sporo o procesie recyklingu nowych produktów Apple, który choć jest bardzo ważny dla środowiska, to równie dobrze można byłoby zaadresować ten temat w formie informacji prasowej. Naturalnie po pokazie pozostał apetyt na więcej, który tylko wzmocniono przez miałki finisz całej prezentacji.

Apple Watch series 4

Trzeba powiedzieć to otwarcie – Apple przestało już ekscytować. Jestem okropnie zawiedziony i przyznam szczerze, że nie potrafię obudzić w sobie entuzjazmu względem ostatnich poczynań Tima Cooka wraz ze spółką. Ich nowe produkty wydają się nudne i mało ekscytujące, ale jednak ich cena cały czas szybuje w górę. Innym markom udało się pod wieloma względami prześcignąć już firmę z Cupertino, stąd niektóre prezentowane nowości ogląda się z niewielką dozą ekscytacji. Aczkolwiek Apple króluje cały czas w jednej rzeczy i mowa tu o wciąż rosnących słupkach sprzedaży.

Widać, że Tim Cook nie sili się na duże zmiany, a stawia bardzo bezpieczne, małe kroki, które finansowo jak najbardziej mają sens. Z drugiej strony jako konsument powoli zaczynam odczuwać tę stagnację i coś mówi mi z tyłu głowy, iż wkrótce może się ona odbić Apple czkawką. Bez dodatkowej nienawiści powiem tylko, że mam nadzieję, iż scenariusz ten sprawdzi się niedługo. Głównie dlatego, że może zmusi to Apple do wyciągnięcia większych dział… co ostatecznie da nam możliwość oglądania bardziej ekscytujących konferencji.

P.S. Apple, dalej czekam na nowe MacBooki Air.