Windows w tablecie – tym razem się uda!

Wakacyjny post napisany przez [baczność]Naszą Naczelną [spocznij] natchnął mnie pomysłem na post, który mam nadzieję zachęci Was wszystkich do dyskusji nad tym czy i jak premiera Windows 8 zmieni rynek tabletów i (co chyba ważniejsze) nasze życie. Jeśli czytaliście wspomniany w pierwszym zdaniu artykuł to zapewne zauważyliście problem z którym boryka się wciąż spora ilość użytkowników iPada i tabletów z Androidem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że rynek jest wypełniony i karty rozdane. Jest Król, iPad, potem spora przerwa, po której następuje zalew urządzeń z systemem Android. Dużych, małych, tanich, drogich, z klawiaturą, bez klawiatury, w różnych kolorach i odmianach. Wydaje się, że każdy użytkownik powinien znaleźć coś dla siebie zarówno pod względem systemu jak hardware’u (SOC, wielkość ekranu, rodzaj matrycy, cena, itd…, itd…). Czy jednak na pewno tak jest? Chyba nie. Gdyby bowiem, wszyscy mogli znaleźć coś dla siebie i rynek był wypełniony Kasia nie pisałaby przed wyjazdem na wakacje, że „[…] stanęłam przed dość trudnym wyborem: wziąć ze sobą tablet czy laptopa? Bo że któryś sprzęt mi będzie potrzebny, nie miałam wątpliwości.” Ja przed podobnym dylematem stawałem już kilka razy. I wybór, którego dokonała Kasia („nie poszłam na żaden kompromis, wzięłam oba urządzenia.„) jest dla mnie bardzo daleki od ideału. Co więcej, zaprzecza sensowi posiadania tabletu. Co bowiem jest bardziej mobilne? Laptop w torbie… czy laptop i tablet w torbie? Ci z Was, którzy mają możliwość wykorzystania pojedynczych i dedykowanych aplikacji na dowolnym tablecie (ale chyba wielu Was nie jest) są już dziś w komfortowej sytuacji i dylematu – Co wziąć? – nie mają. W podobnej sytuacji jest grupa użytkowników, którzy używają tabletu typowo rozrywkowo. Im laptop po prostu nie będzie potrzebny (pewnie część z nich już nawet laptopa nie posiada) więc nie ma dylematu przed którym stanęła Kasia. Ale jest jeszcze trzecia grupa. Tacy jak Kasia, czy też moja skromna osoba. Nam tablet bardzo przydaje się do tego by być (jak to się kolokwialnie mówi) „na bieżąco”. Tablet jest dużo wygodniejszy niż smartfon, gdy trzeba na pisać kilka mali czy przeczytać kilka stron tekstu. Jest też lżejszy do noszenia ze sobą na co dzień niż laptop no i bez dwóch zdań, dłużej pracuje na baterii. Jednak na koniec dnia i tak siadamy do komputerów z Windowsem lub MacOS, wszechstronniejszą przeglądarką, fizyczną klawiaturą i „prawdziwą” wielozadaniowością. Komputerów, których system pozwala pracować na programach, których nie ma, są okrojone lub z innych powodów nie wygodne w użytkowaniu na tablecie. Ci z nas niestety ciągle stają przed wyjazdowym pytaniem – co ze sobą zabrać. Miejmy nadzieję, że w tym roku to już ostatnie takie wakacje.

Ci z Was, którzy tabletom nie zaczęli się przyglądać po premierze pierwszego iPada wiedzą, że próby wprowadzenia na rynek urządzeń, laptopów czy też wyrobów „tableto-podobnych” miały miejsce na długo przed premierą dzisiejszego Króla dotyku. Niestety, po wynikach sprzedaży widać też jak bardzo były nie udane. To nie Apple a Microsoft już wiele lat temu chciał dokonać rewolucji wśród urządzeń mobilnych wprowadzając na rynek komputery z ekranem dotykowym oraz produkty bardziej mobilne niż laptopy. Sam Microsoft też nie jest tu pionierem. Mówiąc o początkach koncepcji tabletów nie sposób nie wspomnieć o Alanie Kay. To on, już w roku 1968!!! proponował (przewidywał) wejście na rynek urządzenia Dynabook. Dziś można się spierać o to czy przewidział/proponował ludziom tablety czy laptopy. Osobiście uważam, że jego prototyp to raczej pierwsza hybryda laptopa i tabletu tyle, że z nieodłączaną klawiaturą. Z bliższych nam czasów należy przypomnieć choćby o produktach typu Panasonic ToughBook czy koncepcie UMPC/Origami. Gdy pierwszy raz usłyszałem o projekcie Origami i zobaczyłem teasery w sieci (Microsoft trzymał wszystko w dużej tajemnicy) byłem bardzo podekscytowany. Potem, gdy zobaczyłem fizyczne rezultaty w sklepach, gdy dotarła do mnie wysokość cen tych urządzeń poziom ozczarowanie był jeszcze większy. Zresztą oceńcie sami czy w roku 2005/06 (gdyu o iPadzie nikt z nas nie słyszał) oglądając takie video nie ostrzylibyście sobie zębów na taki „gadżet”.

Niestety, rzeczywistość, czyli poziom sprzedaży protoplastów tabletów szybko zweryfikowała plany Microsoftu i nadzieje użytkowników. Tym razem będzie jednak inaczej. Na klapę poprzednich prób spopularyzowania tabletów wpływ miało kilka czynników.

Po pierwsze hardware, który był za duży, za ciężki, zbyt prądożercy, za gorący, generalnie… nie wiele mający wspólnego z mobilnością. Kto bowiem będzie chcieć taszczyć ze sobą urządzenie, które grzeje się jak mała elektrownia, kosztuje 2 – 3 razy tyle co laptop ale na którym choć ciut dłużej, nie można zrobić tego samego co na wspomnianym laptopie? Odpowiedź jest taka jak i sprzedaż UMPC w tamtych latach – nikt!

Po drugie system, który był zupełnie nieprzystosowany do obsługi dotykiem. Brak dedykowanych dotykowemu interfejsowi aplikacji, brak łatwego (i taniego) dostępu do Internetu (szczytem smartfonowych produktów tych czasach były wynalazki takie jak Motorola A1000 czy jej brat bliźniak Sony Ericsson P900). Nie mając potrzeby (brak Facebooka, serwisy społecznościowe ciągle były w powijakach) oraz możliwości dostępu do sieci nikt ni myślał jak przede wszystkim Internet i iPhone zmienią rynek oraz nasze wymagania i potrzeby. Zauważcie, że rozwój smart fonów zabił kategorię urządzeń pt. PDA (patrz Palm czy produkty HP).

Mając zatem stacjonarny sprzęt, stacjonarny system, właściwie brak zainteresowania/potrzeby na taki „mobilny” sprzęt wśród potencjalnych klientów oraz horrendalną cenę nie mogliśmy mieć nic innego niż totalnej klapy.

Warto też pamiętać, że architektura ARM (patrz wspominane wyżej wyrobu „smartfonopodobne”) także nie była żadną alternatywą dla Microsoftu. Mieli wizję, ale nie mieli technicznej możliwości jej zrealizować.

Tym razem sprawa wygląda zupełnie inaczej. Zmienił się Internet, zmienił się sposób (i ceny) w jaki łączymy się z siecią. Smartfony oraz (wielkie dzięki!!!) firma Apple pokazały gdzie MS popełnił błędy i w którą stronę należy podążać. To, w połączeniu z olbrzymimi zmianami w zakresie hardware’u (procesory, pamięci, dyski SSD, ekrany, itd., itd.) sprawiają, że tym razem,  na system Windows 8 czeka bardzo duża grupa użytkowników. Właśnie takich jak Kasia (i ja). Dla których ani iOS, ani Android nie są optymalnym rozwiązaniem. W dniu gdy pojawiły się w sprzedaży Ultrabooki z systemem Windows (lekkie, wydajne, chłodne) oraz hybrydy z Androidem można było założyć, że połączenie takiego (idealnego?) konceptu  czyli lekkiego, przenośnego sprzętu z dostosowanym do dotyku Windowsem to tylko kwestia czasu.

Przypuszczam, że tym razem MS z dnia na dzień zostanie „Królem” tabletów hybrydowych, które w takiej formie i możliwościach nie będą miały po prostu konkurencji – w mojej opinii Windows oraz iOS/Android to jednak dwie klasy systemów, skierowane do zupełnie różnych klientów. Dziś ta trzecia (wspomniana wcześniej) klasa klientów ma iPada/tablet z Androidem i laptopa (patrz Naczelna), jutro z iPada czy jego Androidowej konkurencji będzie po prostu można zrezygnować.

Systemowi Windows RT nie wróżę łatwego życia. Konkurencja ze strony iOS i Androida jest bardzo duża i oba systemy (szczególnie iPad z iOS) stały się prawie synonimami słowa tablet sam zaś system RT to inna wariacja na dokładnie ten sam temat – czyli przyjemna „konsumpcja sieci”. Za to wersja x86 i hybrydy to zupełnie inna para kaloszy. Cena ok. 3.500 zł za dobrej jakości hybrydę nie powinna nikogo odstraszyć. Zamiast kupować laptop za 2.000 zł i tablet za 2.000 zł będziemy mieć (być może taniej niż te dwa osobno) jedno, równie wszechstronne urządzenie. Gdy będziemy pracować na urządzeniu jak na laptopie będziemy w trybie „desktop”, po odpięciu klawiatury (po pracy), automatycznie wskoczy tryb „Metro” i konsumpcja treści będzie równie łatwa i przyjemna jak na obecnych tabletach. Jednak z tą jedną (w mojej opinii olbrzymią) różnica, gdy po czasie relaksu znów przyjdzie czas pracy nasz sprzęt zrobi to, czego dziś tablety nie potrafią. Da nam fizyczną klawiaturę i pozwoli uruchomić zwykły „Windowsowy” program, na którym pracujecie już od kilku lat. Pozwoli na faktyczne uruchomienie kilku programów. łatwy i nie ograniczony dostęp do plików, treści, sposobu w jaki nimi zarządzamy, itd. itd.

Ja osobiście nie mogę się doczekać a Was oczywiście serdecznie zapraszam do przedstawienia własnej opinii w komentarzach.