WiBotic, czyli pomysł na bezprzewodowe ładowanie w służbie dronów

Jedną z bardziej interesujących, w moim mniemaniu, nowinek technologicznych ostatnich lat są drony. Latające zabawki zdążyły się pojawić, zawitać we wszystkich sklepach i – co za tym idzie – zbłądzić pod strzechy. Trzeba jednak powiedzieć otwarcie, że urządzenia tego typu nie są jeszcze pozbawione wad. Jedną z kluczowych jest czas pracy na baterii, który bardzo często oscyluje w granicach kilkunastu minut, co jest nie lada utrudnieniem zarówno dla amatarów, jak i profesjonalistów. Swój pomysł na załatanie tego problemu ma WiBotic.

Prawdopodobnie nie po raz pierwszy słyszycie, że kolejna firma zastanawia się nad zastosowaniem dronów w swoich usługach. Tego typu inicjatyw jest naprawdę wiele i dotykają dosyć szerokiej tematyki – od dostarczania pizzy, przesyłek kurierskich i paczek z Amazona, aż po monitorowanie okolicy czy nawet wykrywanie rekinów w morzu i alarmowanie ludzi o ich obecności.

O tyle, o ile bateria w dronach przy zastosowaniach amatorskich nie jest aż tak kluczowym problemem, tak przy próbie przeniesienia ich do sfery profesjonalizmu, zaczynają się schody. Załóżmy, że jeden dron będzie dostarczał dwadzieścia pizz dziennie – oznacza to, że baterię trzeba będzie wymienić… co najmniej kilka, przy dobrych lotach ;).

Firma WiBotic Inc. wyszła z inicjatywą platformy stosującej wspomnianą już technologię bezprzewodowego ładowania. PowerPad, bo tak nazywa się przygotowana przez spółkę mata ładująca, działa zupełnie tak samo jak smartfonowe ładowarki tego typu. W momencie kiedy ujrzałem powyższe wideo, zacząłem się zastanawiać – hej, czemu nikt na to nie wpadł wcześniej? Przecież technologię Qi znamy od dłuższego czasu, a dzięki niej wystarczy, że dron będzie lądować na specjalnie wyznaczonym miejscu, aby 'nabrać sił”.

WiBotic PowerPad wspiera zarówno tryb Fast Charge, czyli ładowanie szybkie (przydatne chociażby podczas pracy wykonywanej przez drona), jak i Slow Charge, który można uruchomić nocą, aby nieco mniej przemęczać ogniwa.

Domyślacie się zapewne, że nie wystarczy kupić ładowarkę i dowolnego drona, aby wszystko działało. „Obiekt latający” musi zostać do tego przystosowany w specjalny sposób (wymagający podłączenia kilku dodatkowych kabelków i urządzeń), ale pamiętajmy o jednym – drony do zastosowań profesjonalnych są zupełnie inne niż te, które możemy napotkać w sklepie i taka modyfikacja nie powinna być żadnym problemem.

źródło: Engadget