Historia lubi się powtarzać. Samsung zgarnie dla siebie pierwszą partię Snapdragona 845

Historia ma to do siebie, że lubi się powtarzać. I z pewnością każdy z Was przekonał się o tym również na własnej skórze. W tym przypadku jest to jednak o tyle istotne, że może mieć (i na pewno będzie miało) wpływ również na innych producentów. Według najnowszych doniesień Samsung ma bowiem w przyszłym roku znowu zgarnąć pierwszą partię flagowego Snapdragona.

Większość z Was na pewno jeszcze to pamięta, ale mimo wszystko pozwolę sobie przypomnieć, że w tym (2017) roku Samsung dostał wyłączność na całą pierwszą partię Snapdragona 835. Zapotrzebowanie było bowiem tak ogromne, a podaż tak mała, że procesorów najzwyczajniej nie wystarczyło dla innych chętnych. Dodatkowo na korzyść Samsunga działał fakt, że to właśnie on zajmuje się produkcją tego układu.

Najboleśniej tę sytuację odczuło LG, ponieważ Koreańczycy mieli wybór: albo poczekać na swój przydział Snapdragonów 835 i zaprezentować LG G6 później niż Samsung Galaxy S8 i Galaxy S8+, albo wyposażyć smartfon w Snapdragona 821 i pokazać światu tegorocznego flagowca wcześniej. Jak wiadomo, producent wybrał tę drugą opcję. Czy się opłacało? Wyniki finansowe sugerują, że nie, aczkolwiek na taką sytuację mogły mieć (i na pewno miały) wpływ również inne czynniki.

Według najnowszych doniesień, sytuacja powtórzy się również w tym roku. Jak bowiem donosi jeden z chińskich leaksterów, Samsung zaszachował dla siebie większość pierwszej partii Snapdragona 845 z myślą o Galaxy S9 i Galaxy S9+. Dla innych producentów do podziału zostanie niewiele i najprawdopodobniej nikogo nie zadowoli jego przydział.

Jest jednak nadzieja, że mimo wszystko historia się nie powtórzy. Muszę bowiem przypomnieć w tym miejscu, że dużo wcześniej pojawiły się doniesienia, że LG nie popełni tegorocznego błędu i wyposaży LG G7 w Snapdragona 845. Co więcej, rzekomo nie przeszkodzi to Koreańczykom ponownie zaprezentować swojego flagowca przez Samsungiem. Podobno zobaczymy go już w styczniu 2018 roku.

Mamy więc dwie możliwości. Jednak na potwierdzenie tego, która z nich okaże się prawdziwa, musimy jeszcze trochę poczekać. Na razie bowiem opieramy się na przeciekach i przewidywaniach specjalistów z branży tech. A to trochę za mało, żeby już teraz rozsądzić sprawę ostatecznie.

Źródło: Weibo przez GizmoChina