Samsung Galaxy S10 Lite – koreański zabójca flagowców (recenzja)

Premierze Samsungów Galaxy S10 Lite i Note 10 Lite towarzyszyły różne komentarze. Jedni chwalili Samsunga za załatanie dziury w ofercie, inni zarzucali, że prezentuje odgrzewane kotlety, które niczego nowego nie wnoszą. To jednak opinie wyłącznie na podstawie prezentacji, a jak pokazuje wiele przykładów z przeszłości, osobisty kontakt z danym urządzeniem potrafi odmienić jego postrzeganie o 180 stopni. Pora zatem sprawdzić, kto ma rację i przyjrzeć się bliżej nowości z linii Galaxy S.

Producent flagowców produkuje ich tańszego konkurenta – gdzie tu logika?!

Biorąc pod uwagę portfolio Samsunga przed prezentacją najnowszych smartfonów z dopiskiem Lite, można dojść do wniosku, że ich debiutem Samsung sobie tylko zaszkodził. Urządzenie, które za o wiele mniejszą kwotę zaoferuje większość możliwości znanych z pełnoprawnych flagowców może przecież skutecznie ograniczyć ich sprzedaż. I jest to argument logiczny pod jednym warunkiem: jedynym kryterium decydującym o zakupie smartfona jest cena.

W praktyce okazuje się, że osoby decydujące się na zakup urządzenia z najwyższej półki, kierują się wieloma innymi czynnikami, często bardzo dalekimi od stosunku ceny do rzeczywistych możliwości. Silna grupa entuzjastów nowych technologii rozważa zakup wyłącznie urządzenia z najwyższej półki i wyłącznie z najnowszej linii modelowej.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Dla nich ani Galaxy S10 Lite, ani Galaxy Note 10 Lite nigdy nie będą konkurencją. I choć być może w jakimś stopniu ograniczą sprzedaż topowych modeli, same przyniosą sporo zysku, okazując się hitami sprzedażowymi i wygrywając walkę z tymi producentami, którzy zdecydowali się na produkcję tańszych, ale bardzo mocnych odpowiedników flagowców, nazywanych gdzieniegdzie ich zabójcami. 

Można więc powiedzieć, że piekło zamarzło i producent flagowców wyprodukował zabójcę flagowców, jednak po chwili można dojść do zaskakującego wniosku – w tym szaleństwie jest metoda!

Lite = Killer? Specyfikacja techniczna

Słowo lite w nazwie smartfona kojarzyło się, do tej pory, z zupełnie inną półką cenową, głównie za sprawą takich producentów jak Huawei i Xiaomi, którzy wersje lite swoich flagowców pozycjonowali w zupełnie innym segmencie rynku. Modele P Lite od Huawei, co do zasady, kojarzyły się z ambitnymi średniakami, które próbują co nieco przemycić ze znacznie droższych modeli. W przypadku Xiaomi podobnie – Mi 9 Lite to typowy model ze średniej półki, lekko nawiązujący do swojego brata bez dopisku lite.

Samsung poszedł zupełne inną drogą, umieszczając swoje lite’y zdecydowanie powyżej średniej półki cenowej. Kwota, którą trzeba zapłacić za Galaxy S10 Lite i jego specyfikacja techniczna, wywołuje u mnie dziwne wrażenie, że gdzieś to już widziałem.

Spójrzmy zatem:

Model Samsung Galaxy S10 Lite
Data prezentacji styczeń 2020
Wymiary 162,5 x 75,6 x 8,1 mm, 186 g
Ekran AMOLED, 6,7", 1080 x 2400 pikseli, 394 ppi
Procesor Qualcomm Snapdragon 855
Pamięć wewnętrzna 6 GB RAM 128 GB, 8 GB RAM 128 GB, 8 GB RAM 512 GB
Aparat główny 48 MP, f/2.0, 26 mm, 1/2.0", z optyczną stabilizacją
Aparat szerokokątny 12 MP, f/2.2, 12 mm
Aparat makro 5 MP, f/2.4, 25 mm
Kamerka do selfie 32 MP f/2.2, 25 mm 1/2.8"
Zabezpieczenie biometryczne skaner odcisków palców w ekranie
Bateria 4500 mAh, szybkie ładowanie 45 W
Gniazdo słuchawkowe nie
Cena (w dniu pisania recenzji) 8 GB RAM, 128 GB – 2799 zł
fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Taka specyfikacja techniczna wiele wyjaśnia – Samsung Galaxy S10 Lite ma walczyć o klientów tam, gdzie obecnie rządzą niepodzielnie smartfony rodem z Chin, a zwłaszcza OnePlus. Specyfikacja zdaje się mówić, że nowość rodem z Korei może sporo namierzać, a przynajmniej ma ku temu wszelkie predyspozycje.

Rozpakowanie, pierwsze wrażenia

Lżejsza wersja Samsunga Galaxy S10 trafia do użytkownika w bardzo typowym, jak na smartfony tego producenta pudełku. Nic nowego nie znajdziemy również wewnątrz. Poza samym telefonem, kompletem dokumentacji i przyrządem do wypychania tacki na karty SIM znajdziemy szybką ładowarkę, kabel zakończony z obu stron wtykiem USB-C oraz zestaw słuchawkowy, również podłączany do USB-C (Galaxy S10 Lite wyjścia słuchawkowego nie ma). Nie jest to jednak, znany z nowszych Galaktyk Note’ów zestaw sygnowany logiem AKG, a już nieco leciwa, autorska konstrukcja Samsunga, która nie oferuje nic ponad akceptowalną jakość dźwięku.

Cieszy obecność w standardowym zestawie sprzedażowym szybkiej ładowarki, przy pomocy której pełne naładowanie dużej baterii urządzenia (4500 mAh) zajmuje zaledwie nieco ponad godzinę. Nie znajdziemy jednak dedykowanego etui (które skądinąd bardzo by się przydało, ale o tym później), a folia naklejona na wyświetlaczu raczej nie nadaje się do użytkowania na co dzień. Wszystko za sprawą dziury w miejscu, w którym znajduje się zaszyty pod ekranem czytnik linii papilarnych. Cóż, nawet, jeśli ta folia mogłaby pomóc w ochronie wyświetlacza, z pewnością nie jest na tyle estetyczna, by pozostawić ją na dłużej.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Do testów przypadła mi sztuka w kolorze Prism White, co do którego początkowo w ogóle nie miałem przekonania, jednak po wyjęciu z pudełka zrobił na mnie spore wrażenie. Stało się tak za sprawą bardzo ciekawych efektów świetlnych powstających na powierzchni smartfona, w zależności od intensywności i kąta padania światła. Efekty te były na tyle ciekawe, że niejednokrotnie przyłapałem się na ustawianiu smartfona pod różnymi kątami względem źródła światła, byle tylko zobaczyć, jak zaprezentuje się tym razem.

Z uwagi na swoje wymiary, Galaxy S10 Lite leży w dłoni dość specyficznie, co z pewnością nie wszystkim przypadnie do gustu. Jest naprawdę szeroki, a przy tym cienki, przez co jego obsługa nie należy do najbardziej komfortowych. Przed zakupem radziłbym przymierzyć się do niego dokładnie w jednym ze sklepów stacjonarnych. Ciągle rosnące przekątne ekranów niestety mają swoje wady, a 6,7″ w testowanym modelu to naprawdę sporo. Warto mieć to na uwadze, zwłaszcza, w przypadku osób o drobnych dłoniach.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Taka, a nie inna budowa skutkuje jeszcze jedną negatywną cechą – telefon jest prawdziwym mistrzem wyślizgiwania się z kieszeni. Przez cały okres testów musiałem mieć się na baczności, zwłaszcza podczas wsiadania do samochodu, a mimo to wysiadając wielokrotnie znajdowałem go leżącego obok na fotelu.

Niestety, w ostatnim dniu testów telefon postanowił wyślizgnąć się nie na miękki, skórzany fotel, a prosto na kostkę brukową. Upadek skończył się jedynie lekkim zarysowaniem niewielkiego fragmentu obramowania Galaxy S10 Lite, co w praktyce potwierdziło moją opinię o jego wykonaniu. A ta jest, jak to w przypadku urządzeń z linii Galaxy S, bardzo dobra, mimo, że zarówno ramka, jak i tylny panel urządzenia, to plastik.

Owszem, czuć różnicę w dotyku, zwłaszcza w porównaniu do smartfonów wykonanych z metalu i szkła, jednak zdecydowanej większości użytkowników nie będzie to przeszkadzało, a i ci przyzwyczajeni do lepszych materiałów raczej szybko przejdą nad tym do porządku dziennego.

Kolejnym, dużym plusem białej wersji kolorystycznej jest fakt, że odciski palców są na niej niemal niewidoczne. Coś, co jest prawdziwym utrapieniem posiadaczy wersji ciemniejszych, tutaj występuje jedynie w śladowej ilości. Nawet po kilku dniach użytkowania trzeba się chwilę przyglądać, by odnaleźć charakterystyczne, tłuste ślady powstające w wyniku kontaktu z dłonią.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Moje pierwsze wrażenia z kontaktu z Samsungiem Galaxy S10 Lite określam jako pozytywne, choć z kilkoma zastrzeżeniami, zwłaszcza w kwestii niezbyt wygodnych proporcji urządzenia i śliskiej powłoki, z powodu której warto zaopatrzyć się w etui.

Pierwsze uruchomienie, interfejs, bateria

Jak wspomniałem wcześniej, samo urządzenie, zwłaszcza w kolorze Prism White, prezentuje się naprawdę dobrze. Jego front został szczelnie wypełniony ekranem, w którym znalazło się miejsce na oczko przedniej kamerki, jest również ukryty czytnik linii papilarnych.

Z tyłu, na mieniącej się wielobarwnie tafli znaleźć można charakterystyczną, modną w tym roku wyspę na moduł głównego aparatu, którą w tym modelu można uznać za całkiem zgrabne rozwiązanie.

Na dolnej krawędzi urządzenia dostępne jest wejście USB-C, mikrofon i kiepskiej jakości głośnik (a co gorsza jedyny). Fizyczne przyciski służące do regulacji głośności i uruchomienia urządzenia powędrowały na prawy bok, pozostawiając na lewym wyłącznie miejsce na tackę na karty SIM. Na górnej krawędzi nie uświadczymy niczego ,poza dodatkowym mikrofonem do redukcji dźwięków otoczenia.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Pierwsze uruchomienie i konfiguracja telefonu przebiega typowo: konfiguracja jak w zdecydowanej większości smartfonów z Androidem 10, następnie prośba o zalogowanie do konta Samsung, podstawowa personalizacja, możliwość skopiowania danych z innego urządzenia i to wszystko.

Po przejściu krótkiej procedury inicjacyjnej, oczom użytkownika ukazuje się interfejs systemowy One UI 2.0, który, krótko mówiąc, w świecie smartfonów z Androidem gra w swojej lidze i dystansuje całą konkurencję o co najmniej dwie długości. Jest szybko, przejrzyście, czytelnie, a przy tym nie brakuje chyba żadnej z istotnych funkcji.

Samsung przebył naprawdę długą drogę od TouchWiza, przez Experience po One UI, dzięki czemu najnowsza wersja nakładki Koreańczyków może uchodzić za wzór dla konkurencji.

Przez cały okres testów nie uświadczyłem żadnych problemów z płynnością animacji, a o jakimkolwiek zawieszeniu się nawet nie było mowy – Snapdragon 855 wspierany przez 8 GB RAM raczej nie dopuszczają do takich sytuacji.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Zastosowana bateria, ze względu na pokaźny rozmiar wyświetlacza, wystarczała mi na około 6 godzin pracy z włączonym ekranem. Wynik w zupełności zadowalający, przekładający się na około 1,5 dnia bez ładowarki, a dla mniej korzystających użytkowników – z pewnością ponad 2 dni. Galaxy S10 Lite będziemy więc ładować rzadko i szybko.

Ładowarka z pudełka naładuje go w nieco ponad godzinę, a standardowej, wolnej ładowarce, zajmie to ponad 2,5 godziny. Dobrze jednak pamiętać, by zabierać ze sobą oryginalną ładowarkę. Mój egzemplarz okazał się być wyjątkowo wybredny w zakresie współpracy z ładowarkami innych producentów.

Podłączenie ładowarki samochodowej skutkowało samoczynnym uruchomieniem ponownym S10 Lite, a przez ładowarkę Huawei ładowanie nie odbywało się wcale. Nie wiem, czy to przypadłość tej jednej, jedynej sztuki, czy może większy problem, dlatego jeśli wśród czytelników są posiadacze tego telefonu, proszę o potwierdzenie lub zaprzeczenie występowania problemu w komentarzu.

Multimedia, audio, wyświetlacz, biometria

Przez długie lata obecności serii Galaxy S na rynku zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że przynależne do niej urządzenia to prawdziwe kombajny multimedialne. Samsung Galaxy S10 Lite w żadnym wypadku nie jest wyjątkiem od reguły, choć mogłoby być znacznie lepiej, gdyby na pokładzie znalazło się miejsce dla wyjścia audio.

Jak wspomniałem wcześniej, dołączone słuchawki grają zaledwie poprawnie i dłuższe rozpisywanie się nad ich możliwościami raczej nie ma sensu. Wszyscy oczekujący lepszej jakości na słuchawkach przewodowych muszą się zaopatrzyć w stosowną przejściówkę, której niestety brakło w zestawie sprzedażowym.

Jej koszt to dodatkowe 49 zł i jeśli chcemy mieć możliwość korzystania z ulubionych słuchawek, musimy się z nim liczyć. Takie czasy. Równie mizerny jest pojedynczy głośnik zlokalizowany obok portu USB-C. W telefonie za tą cenę – po prostu nie uchodzi.

Sytuację ratuje Bluetooth 5.0 LE i bardzo szeroki wybór słuchawek bezprzewodowych, w które dla komfortowego odsłuchu radziłbym się wyposażyć.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Zdecydowanie lepiej od audio prezentuje się wideo, za sprawą ekranu AMOLED o rozdzielczości Full HD+. Jak zwykle w przypadku Samsunga mamy do czynienia z ekranem niemal perfekcyjnym, a brak wyższej częstotliwości odświeżania niż 60 Hz absolutnie w niczym nie przeszkadza. To z pewnością jeden z najjaśniejszych punktów S10 Lite. 

Do dyspozycji użytkownika pozostaje wybór intensywności kolorów – naturalny bądź żywy. W mojej opinii tryb naturalny w tym konkretnym smartfonie nazbyt ogranicza możliwości bardzo dobrego ekranu, przez co rekomendowałbym korzystanie z trybu żywego, zwłaszcza, że można w nim dopasować balans bieli do własnych upodobań. Po sparowaniu ze słuchawkami Bluetooth, dzięki dużemu i pięknemu ekranowi, możemy bardzo komfortowo uprzyjemniać sobie czas ulubionymi filmami i serialami.

Pod ekranem znalazło się miejsce na czytnik linii papilarnych, którego skuteczność oceniłbym na 95%. Skaner myli się nieco częściej niż w przypadku konkurencji, zwłaszcza OnePlusa i Huawei, jednak w dalszym ciągu efekty jego pracy są jak najbardziej do zaakceptowania.

Aparat

Aparat w smartfonie to obecnie jeden z jego najważniejszych podzespołów. Samsung co prawda nie zdecydował się na implementację w Galaxy S10 Lite swoich najmocniejszych rozwiązań, jednak w dalszym ciągu jest co najmniej dobrze, a w wielu sytuacjach bardzo dobrze, szczególnie w przypadku głównego obiektywu. Ten, zwłaszcza w dobrych warunkach oświetleniowych, rejestruje obrazki o wysokiej szczegółowości i całkiem przyjemnej plastyce.

Oczywiście im ciemniej, tym gorzej. W trybie nocnym to już zupełnie inny poziom niż topowe modele Samsunga, a ośmiokrotny zoom cyfrowy, krótko mówiąc, szału nie robi.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Mimo, że jest w porządku, tak po Samsungu oczekiwałem czegoś więcej. Na pocieszenie pozostaje sporo trybów dodatkowych, w tym Live Focus, całkiem sprawnie generujący efekt rozmycia tła niezależnie od tego, czy korzystamy z tylnego aparatu czy przedniej kamerki. Ta skądinąd jest całkiem niezła, przez co miłośnicy selfie raczej będą zadowoleni.

W skali szkolnej możliwości fotograficzne Samsunga Galaxy S10 Lite zasługują na czwórkę, z niewielkim minusem.

Wydajność

Procesor Qualcomm Snapdragon 855, 8 GB RAM, 128 GB pamięci na dane z możliwością rozszerzenia przy pomocy karty microSD, Android 10. W zasadzie nie trzeba pisać niczego więcej, mamy do czynienia z flagową specyfikacją z 2019 roku, która w dalszym ciągu flagowa pozostaje i jeszcze długie kilka lat pozostanie. Dla potwierdzenia, wyniki benchmarków:

Przeszło 460 tysięcy punktów w AnTuTu, 720 na pojedynczym rdzeniu i 2600 na wielu rdzeniach w Geekbench mówi samo za siebie – ten smartfon to ścisła czołówka. 3DMark potwierdza – zagramy tu we wszystko, w co będziemy chcieli.

Mam problem

Samsungiem Galaxy S10 Lite spędziłem 2 tygodnie i był to czas, który będę wspominał naprawdę dobrze. Telefon sprawował się bez zarzutu przez cały czas i z pewnością nie mogę na niego narzekać. Ma jednak kilka mankamentów, przez co nie jestem w pełni zadowolony. Brak jacka i słaby, pojedynczy głośnik, śliska, nieporęczna obudowa i wyraźnie słabszy od droższych Galaktyk aparat – to najważniejsze z nich.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl

Należy jednak pamiętać, że to swoisty debiut Samsunga w segmencie zabójców flagowców. Czy w tej roli Galaxy S10 Lite sprawdził się? Jak najbardziej tak! Dostępne w cenie poniżej 3000 złotych OnePlus 7 Pro, Xiaomi Mi Note 10 Huawei P30 Pro właśnie zyskały solidnego konkurenta, który poza niezrównaną wydajnością oferuje wszystko to, co Samsungi mają najlepsze – interfejs One UI 2.0 i piękny ekran AMOLED.

Z pewnością rozważyłbym jego zakup.

fot. Tomasz Szwast / Tabletowo.pl
Samsung Galaxy S10 Lite – koreański zabójca flagowców (recenzja)
Wnioski
Samsung Galaxy S10 Lite to ciekawa propozycja w segmencie poniżej 3000 złotych. Topowe podzespoły zapewnią bardzo wysoką wydajność przez długi czas, a solidna jakość wykonania i bogaty pakiet multimediów sprawia, że dysponując taką kwotą z pewnością warto go rozważyć.
Wydajność
9
Możliwości fotograficzne
7
Możliwości audio
6
Interfejs i płynność działania systemu
8
Wygoda użytkowania
6
Ocena użytkownika5 głosów
5.2
Zalety
Flagowe podzespoły,
Bardzo dobra warstwa oleofobowa (w białej wersji kolorystycznej),
Długi czas pracy na baterii,
Niezła jakość wykonania, jak na tworzywo sztuczne,
Piękny wyświetlacz,
Aparat (w dobrych warunkach oświetleniowych)
Wady
Brak jacka i głośnik mono,
Aparat (w gorszych warunkach oświetleniowych),
Nieporęczne wymiary,
Śliska, łatwo wypadająca z kieszeni obudowa
7.2
OCENA
Exit mobile version