Czy ludzie pracujący w fabrykach produkujących części dla Apple są wyzyskiwani?

Nieraz słyszymy, że postęp technologiczny jest okupiony ciężką, często wyczerpującą, a nawet przyprawiającą o poważne problemy zdrowotne pracą ludzi, którzy całymi dniami uwijają się przy stanowiskach montażowych w Chinach, Indiach czy na Tajwanie. Apple opublikowało coroczny raport z kontroli swoich dostawców. Jak długo pracują ludzie zatrudnieni w ich fabrykach?

Z danych raportu wynika, że 98 procent ze 705 dostawców Apple przestrzega zasad dotyczących 60-godzinnego tygodnia pracy. Tak, to oznacza, że przeciętny pracownik zatrudniony w fabrykach produkujących części do iPhone’ów pracuje po 10 godzin dziennie, zakładając, że ma jeden dzień wolnego w tygodniu (bądź 8,5h dzień w dzień). W 2016 roku, w zakresie praw pracownika, przeszkolono tam 2,4 miliona ludzi.

Apple w komunikacie prasowym podało jeszcze kilka innych szczegółów dotyczących produkcji swoich urządzeń. Dzięki zwiększeniu liczby dostawców biorących udział w programie oszczędzania energii, udało się zmniejszyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery o 150000 ton w skali roku.

Apple wierzy, że każdy człowiek pracujący w łańcuchu dostaw zasługuje na godność i szacunek. Ulepszamy standardy warunków pracy i wspieramy działania chroniące naszą planetę. Podnosimy poprzeczkę swoim dostawcom, i jednocześnie całej branży.
– Apple

Raport jest co roku silnie prześwietlany przez obserwatorów, gdyż najcenniejsza na świecie firma nieraz stawała w obliczu poważnych zarzutów dotyczących warunków pracy i wpływu na środowisko rozwiniętego łańcucha dostaw, który umożliwia pojawianie się na rynku iPhone’ów iPadów i MacBooków.

Kiedyś, jako szef operacyjny, Tim Cook był odpowiedzialny za dostawy części i koordynowanie ich przepływu między fabrykami, co odegrało kluczową rolę w odrodzeniu Apple w ostatnim dziesięcioleciu, kiedy świat zapragnął iPhone’a. Odkąd Cook zasiadł na fotelu prezesa Apple, zmagał się z rosnącą presją zarzutów, że pracownicy całego łańcucha dostaw firmy pracują w tragicznych warunkach, są nisko opłacani, a ich zdrowie jest narażone na wysoce szkodliwe czynniki.

Na początku 2012 roku Cook ogłosił bardziej agresywny program audytu, w który włączono niezależnych obserwatorów. Dokonał także osobistych wizyt u zagranicznych partnerów i obiecał, że Apple zamierza wykorzystać swoje wpływy, by zmienić warunki pracy ludzi harujących codziennie na rzecz sukcesu amerykańskiego giganta branży tech.

Apple w raporcie zauważa, że rozszerza walkę z tak zwanymi minerałami konfliktowymi, w tym po raz pierwszy – z wykorzystaniem kobaltu. „Drugi rok z rzędu 100% rud wolframu, tantalu i złota jest pod kontrolą audytorską niezależnych firm trzecich. Apple współpracuje również z wieloma niezależnymi organizacjami pozarządowymi, aby doprowadzić do pozytywnych zmian w terenie, w tym z Pact, który dąży do zapewnienia podstawowych szkoleń w zakresie BHP w górnictwie rzemieślniczym oraz opracowuje programy pomagające utrzymać dzieci w szkole” (ponieważ są one często wykorzystywane do prac w kopalniach metali ziem rzadkich).

Dobrze, że Apple stara się o lepszą transparentność swoich działań. Trzeba jednak przyznać, że przyjrzenie się z bliska firmom technologicznym prowadzi do prostego wniosku – zawsze tam, gdzie są pieniądze, są krzywdzeni ludzie. Choć Cupertino przykłada teraz większą wagę do kontroli swoich źródeł, co jest godne pochwały, to z elektronicznego biznesu nigdy nie uda się wyeliminować ucisku i pracy w ryzykownych warunkach.

źródło: Apple, VentureBeat