Rejestrator Viofo A129 Duo – król nocy (recenzja + kod zniżkowy dla czytelników)

Podczas pisania kilku ostatnich recenzji samochodowych rejestratorów wideo często w komentarzach pojawiały się odniesienia do sprzętu firmy Viofo. Tak się złożyło, że udało mi się na podsumowanie sezonu wakacyjnego zdobyć do zrecenzowania nowy model rejestratora tej firmy – Viofo A129 Duo. Jak wypadł w porównaniu do popularnych urządzeń Yi Smart Dash i Yi Dash Ultra? Zapraszam do testu.

Opakowanie. Proste, ale solidne.

Zawartość zestawu

W niezbyt wielkim tekturowym opakowaniu znaleźć można prawdziwe bogactwo sprzętu. Zaczynając od rzeczy najbardziej oczywistych: jest rejestrator, cechujący się nieczęsto spotykaną podłużną konstrukcją z ruchomym obiektywem. Do tego druga kamera, przeznaczona do pracy z tyłu, znacznie mniejsza i współpracująca z głównym urządzeniem dzięki przewodowemu połączeniu. Do tego oczywiście trzy kable – krótki kabel miniUSB przeznaczony do zgrywania danych, długi (prawie 4 m) kabel w tym samym standardzie, służący do podłączenia zasilania oraz równie długi, ale znacznie grubszy kabel miniUSB–miniUSB, którym łączymy rejestrator z kamerą tylną. W zestawie z kamerami są mocowane na taśmę dwustronną 3M uchwyty wraz z solidnym zapasem oraz 5 małych uchwytów, służących, jak nietrudno się domyślić, do zabezpieczenia kabla łączącego kamerę tylną i rejestrator. Ładowarka jest dwuportowa, co umożliwia zasilanie jeszcze dodatkowych urządzeń poza rejestratorem. Miłym dodatkiem jest plastikowa łyżka, służąca generalnie do pomocy w odrywaniu przyklejonego uchwytu, a która znacząco ułatwia również wepchnięcie kabla zasilającego pod podsufitkę i maskownicę słupka, pozwalając na jego wygodne i co ważniejsze niewidoczne przeprowadzenie do ładowarki. Warto wspomnieć, że wszystkie elementy optyczne zabezpieczone są ochronnymi foliami, które należy usunąć przed uruchomieniem sprzętu.

Czego tu nie ma :) Łyżka do opon rowerowych okazała się łyżką do kabli :)

Parametry

Funkcja GPS Tak
Ekran LCD 2"
Maksymalna rozdzielczość 1080p
Obiektyw 7 elementów, F/1.6
Kąt widzenia st. 140
Filtr polaryzacyjny Opcja
Przetwornik obrazu Sony Starvis IMX291 (1/2.8")
Chipset Novatek 96663
Tryb fotograficzny Tak
Tryb parkingowy Tak
Rozdzielczość wideo 1 x 1080p 60 fps w trybie jednokanałowym, 2 x 1080p 30 fps w trybie dwukanałowym
Max. pojemność karty pamięci 128 GB
Komunikacja WiFi 2,4 GHz + 5 GHz
Aplikacja na telefon Tak

Cena testowanego rejestratora w momencie publikacji recenzji wynosi ~849 złotych. Na końcu tekstu znajdziecie kod rabatowy!

Kamera tylna, kamera przednia, a raczej właściwy rejestrator

Przygotowanie do pracy

Zestaw składa się z kamery przedniej zintegrowanej z rejestratorem oraz z kamery tylnej. Oba moduły montowane są do szyby na taśmę 3M – nie ma niestety wariantu z przyssawką. Dzięki takiemu wyborowi rejestrator wraz z montażem jest bardzo płaski i zajmuje mało miejsca pod szybą, ale ogranicza on manewrowość zestawu. Zasilanie podłączyć można na szczęście do uchwytu – od spodu są styki, które przenoszą je do rejestratora. Zarówno sam rejestrator, jak i kamerę tylną, można też bez problemu z uchwytu wypiąć – jeśli na przykład nie lubimy zostawiać takiego sprzętu w samochodzie. Z drugiej strony prawidłowo zamontowanego na szybie Viofo A129 właściwie zupełnie nie widać, w przeciwieństwie do większości rejestratorów o bardziej klasycznym wyglądzie. Płaska konstrukcja ma jednak i wady – regulacja położenia obiektywu możliwa jest wyłącznie w jednej osi, góra – dół. Jeśli z jakiegoś powodu nie można rejestratora zamontować idealnie symetrycznie w osi pojazdu (tak było u mnie, montaż był po prawej stronie lusterka i urządzenie skierowane lekko w lewo), krzywizna szyby spowoduje, że obraz będzie przechylony w jedną stronę. I niestety nie ma na to rady.

Rejestrator po zamontowaniu.

Ponieważ montaż na taśmę klejącą raczej nie wybacza pomyłek i nie umożliwia wielu poprawek, warto się przyłożyć, by nie popełnić błędu. Wyświetlacz urządzenia pracuje pod dość dziwnym dla użytkownika kątem, za lusterkiem ponadto i tak było mało widać. Do ustawienia obrazu prawidłowo zmuszony byłem skorzystać z możliwości podglądu obrazu na smartfonie przez WiFi w aplikacji Viofo – inaczej, szczerze mówiąc, nie wiem, jaki byłby efekt. W podobny sposób przeprowadziłem konfigurację wszystkich parametrów urządzenia – menu ekranowe jest mało przejrzyste, nie można zresztą do niego się dostać, jeśli nie wyłączymy wcześniej rejestrowania obrazu, o czym non stop zapominałem. Konfiguracja z panelu jest mało intuicyjna, pełne menu liczy 8 ekranów, więc naprawdę warto to zrobić z aplikacji. Skoro o niej mowa, używana przeze mnie wersja na iOS jest w języku angielskim. Niedługo przed publikacją recenzji dowiedziałem się, że wersja na Androida jest już spolszczona oraz że niedługo taka sama wersja powinna być dostępna także dla użytkowników jabłek.

Nie udało mi się niestety podczas przygotowania do testów ustawić kamery tylnej – po podłączeniu pracowała wprawdzie znakomicie, ale niestety nie znalazłem żadnej możliwości zamocowania jej do szyby – szkło okazało się mieć zbyt dużą krzywiznę, by płaska i dość szeroka podstawka mogła się na niej utrzymać. Nie pomogło nawet wsparcie znacznie grubszej taśmy dwustronnej Tesa – nie chciało się trzymać i już. Próby przymocowania kamery do obudowy światła stopu też niewiele dały – obudowa była zbyt mocno chropowata i przy tym wiotka. Gruby kabel transmisyjny bez problemu radził sobie z nietrzymającym mocowaniem odrywając kamerę momentalnie. Po zastanowieniu się postanowiłem po prostu zrezygnować z testowania kamery tylnej – gdybym sprzęt kupił, prędzej czy później wymyśliłbym jakiś sposób jej zamontowania, zapewne w oparciu o klej, co z oczywistych powodów było niemożliwe podczas testów. Wspominam zaś o tych perypetiach dlatego, że dobry pomysł rozbił się o detal. Warto się zastanowić przed zakupem, czy nasz samochód umożliwia wygodny montaż całości – jeśli nie chcemy zbytnio kombinować, można od razu wybrać wariant bez tylnej kamery i oszczędzić przy tym kilka złotych. Rezygnacja z tylnej kamery ma wszakże również i zalety – odblokowała w rejestratorze możliwość nagrywania w trybie 1080p 60 fps – przy rejestracji dwukanałowej dostępny jest wyłącznie tryb 30 fps, co jest całkiem zrozumiałe ze względu na podwojenie ilości danych, które trzeba skompresować i nagrać. A skoro o kompresji mowa – trzyminutowy segment nagrany przy 60 fps zajmuje na karcie pamięci około 450 MiB – nie jest to mało. Producent zaleca, poza doborem odpowiednio szybkiej karty pamięci, także praktykę ich formatowania co 2 tygodnie – ma to zapewnić bezproblemowe działanie, w praktyce przede wszystkim pozwala to usunąć zablokowane segmenty, które pod dłuższym użytkowaniu mogą zająć znaczną część karty.

Rejestrator oczekuje na połączenie WiFi.

Viofo A129 Duo w praktyce

Skonfigurowany rejestrator startuje automatycznie po podaniu zasilania i rozpoczyna nagrywanie. Można ustawić także opóźnienie, jeśli uznamy, że jest to do czegoś przydatne. A jak wygląda jakość nagrywanego materiału? W dzień nie budzi żadnych zastrzeżeń: obraz jest bogaty w szczegóły (choć jest ich jednak nieco mniej niż w rejestratorach o wyższej rozdzielczości), płynny, ekspozycja jest ustawiona prawidłowo, a zakres tonalny matrycy pozwala w trybie Wide Dynamic Range nieźle radzić sobie nawet ze słońcem w kadrze. Chociaż nie udało się niestety uniknąć przy tym ogromnej flary, to nagrania wykonane w tych warunkach nie powinny mieć problemów z czytelnością. Przydałby się jednak zdecydowanie filtr polaryzacyjny w zestawie (jest dostępny, ale jako opcja) – odblask od deski rozdzielczej jest bardzo duży i miejscami obniża czytelność nagrania.

Prawdziwa siła sensora Sony Starvis staje się widoczna jednak dopiero po zmroku. Dzięki obiektywowi o jasności F/1.6 matryca ma co prawda nieco ułatwione zadanie, ale i tak większość pracy wykonywana jest później. Nagrania nocne zachowują sporą ilość szczegółów przy jednocześnie niskim poziomie dobrze kontrolowanych zakłóceń. Widoczność na nagraniach jest bardzo dobra nawet w warunkach, gdy jedynym źródłem światła są zapalone światła drogowe. Mimo wszystko nocne nagrania wciąż nie pozwalają w większości przypadków na identyfikację numerów rejestracyjnych nadjeżdżających z naprzeciwka pojazdów, choć na szczęście te z pojazdu zaraz przed nami z reguły można odczytać. Zwraca uwagę odblask od deski rozdzielczej, sporo większy od innych rejestratorów, które testowałem – niby nie wpływa jakoś bardzo na czytelność, ale oglądanie takich nagrań wielką przyjemnością też nie jest. Być może jest to kwestia innego sposobu mocowania, w wyniku którego obiektyw jest znacznie bliżej szyby, być może winne są niezbyt dopracowane powłoki antyodblaskowe obiektywu; rozwiązaniem byłoby zastosowanie filtru polaryzacyjnego, ale jego użycie w nocy rodzi kolejne problemy, gdyż poza odblaskami odcina on sporą część światła użytecznie budującego obraz, co w warunkach nocnych jest, jak łatwo się domyślić, bardzo niekorzystne. Dylemat ten pozostał nierozwiązany, jako że filtru do testów nie dostałem, więc nie mogłem w praktyce sprawdzić, czy jego użycie w nocy ma jakikolwiek sens. Niezależnie od odblasków jakość nagrań nocnych jest na bardzo wysokim poziomie, najwyższym ze wszystkich testowanych przeze mnie w ostatnim półroczu urządzeń.

Z zewnątrz Viofo A129 jest prawie niewidoczny, prosty NavRoad HD Cube jest dużo bardziej „imponujący”.

Podsumowanie

Po dwóch tygodniach testów muszę powiedzieć, że dobra sława rejestratorów Viofo nie wzięła się znikąd. Kluczowym elementem takiej oceny jest na pewno jakość obrazu, bardzo dobra w każdych warunkach (pogoda nie pozwoliła niestety na testy w deszczu). Rejestrator nie sprawiał żadnych problemów w toku eksploatacji, jest przy tym bardzo dyskretny.

Oczywiście nie jest to produkt pozbawiony wad – konstrukcja wraz z przyjętym sposobem montażu ogranicza prawie do zera możliwość poprawnego wypoziomowania urządzenia, co widać od razu po obejrzeniu nagrań. Prawidłowo zamontowany rejestrator, by go obsłużyć podczas jazdy, wymaga bodaj kończyn o pół metra dłuższych, z dwoma dodatkowymi stawami i oczu na szypułkach – inaczej nie widać ani przycisków ani ekranu. Niewygodę łagodzi na szczęście aplikacja, która daje wygodny dostęp nie tylko do ustawień, ale także do samych nagrań. W moim przypadku nie sprawdziła się kamera tylna, bardziej wszakże z winy samochodu niż swojej konstrukcji – decydując się na dwukanałowy rejestrator warto wcześniej się przyjrzeć tylnej szybie, czy będziemy mieli jak ją zamontować. Ze względu na odblaski, większe jakby niż w innych rejestratorach, warto wraz z rejestratorem zakupić od razu także filtr polaryzacyjny, który pomoże uporać się z problemem.

Rejestrator do testów wypożyczył polski dystrybutor produktów Viofo.

Post Scriptum

Dla naszych czytelników sklep  www.autorejestratory.pl, przygotował kod rabatowy „tabletowo”, obniżający cenę testowanego rejestratora Viofo A129 Duo oraz jego jednokanałowej wersji Viofo A129 Single o 50 zł. Kod należy wprowadzić po dodaniu artykułu do koszyka, klikając „mam kupon rabatowy”.  Kod jest ważny do 16.09.2018.

Rejestrator Viofo A129 Duo – król nocy (recenzja + kod zniżkowy dla czytelników)
Zalety
Doskonała jakość nagrywanego obrazu
GPS, logujący pozycję i prędkość na nagraniu
Bogaty zestaw, z łyżką do odrywania uchwytów i zabezpieczania kabli włącznie
Dwukanałowa ładowarka USB
Zasilanie rejestratora przez złącze w uchwycie
Wygodny demontaż rejestratora z uchwytu
Mała widoczność rejestratora po zamontowaniu
WiFi
Możliwość sterowania wszystkimi funkcjami rejestratora z aplikacji na smartfonie
W zestawie sporo zapasowych podklejek 3M na wypadek wszelki
Wady
Przyjęty sposób montażu ogranicza możliwość ustawienia obiektywu do jednej tylko osi, co praktycznie uniemożliwia wypoziomowanie
Panel sterowania i wyświetlacz de facto bezużyteczny z pozycji kierowcy
Problemy z montażem tylnej kamery na szybach o dużej krzywiźnie
Podatność obiektywu na odblaski wydaje się większa niż w innych rejestratorach
9
OCENA