Motorola Moto G6 /Fot: Tabletowo.pl

Czy tani smartfon może być dobry? Moto G6 udowadnia, że owszem, może (recenzja)

Motorola po cichu robi swoje. Firma stała się przewidywalna – w pozytywnym tego słowa znaczeniu – i z roku na rok – poszerza swoją ofertę w wielu segmentach rynku. Nie ma jednak co się oszukiwać, kto nie ma ciekawego urządzenia, które nie zrujnuje portfeli klientów, ten ma na rynku relatywnie nieduże szanse. Czy nowa Motorola Moto G6 zdoła wywalczyć dla siebie część rynku? Moim zdaniem: owszem.

Subiektywny wstęp

Nie ukrywam, lubię Motorolę. Zwłaszcza za odwagę. Ostatecznie, modułowe telefony ledwo co zipią na rynku tylko i wyłącznie dzięki tej firmie. Popularna Motka nie boi się też eksperymentować z formą i designem, który – na przekór tym wszystkim chwilowym modom – po prostu do mnie trafia. W Motorolach wszystko jest do pewnego stopnia przewidywalne, ale nie uznałbym tego za wadę. Wręcz przeciwnie.

Zdziwiłby się jednak każdy, kto powiedziałby, że urządzenia tej marki, to rynkowi nudziarze. Z frontu, owszem, nie ma co liczyć na notcha czy milimetrowe ramki, jednak gdy spojrzymy na plecki smartfona, zaczyna robić się ciekawie. Mam tu na myśli charakterystyczny, zbudowany na bazie koła, moduł aparatu głównego, który dzięki podwójnej optyce głównej i charakterystycznie umieszczonej diodzie doświetlającej, wygląda jak ciągle uśmiechająca się do nas buźka. To właśnie Motorola – niby taki imprezowy nudziarz, który podpiera ściany, ale gdy tylko dać mu szansę, zyskuje. I to z każdą chwilą.

https://www.tabletowo.pl/2018/06/26/porownanie-moto-g6-moto-g6-plus-moto-g6-play/

Kończąc ten subiektywny wstęp, muszę Wam jeszcze napisać, że producent najwyraźniej zdaje sobie sprawę z tego, że walcząc ceną, można ugrać naprawdę sporo. Ile to już razy oglądaliśmy fajne telefony różnych marek, które zostały jednak zbyt wysoko wycenione i poniosły rynkową porażkę? Było ich co najmniej sporo. Motorola nie udaje, że jest w jakimś sensie wyjątkowa, że ma funkcje, które zdołają zrekompensować wysoką cenę początkową – firma zaczęła z pułapu tysiąca złotych, a na ten moment można już wyrwać Gie-Szóstkę za nieco niższe kwoty. Cieszy też rosnąca dostępność urządzenia w abonamentach. Sporo osób, które nie chcą zostawić u operatora zbyt wiele pieniędzy, dostaną bardzo ciekawe urządzenie za stosunkowo przystępną – jak na abonament – kwotę.

Motorola Moto G6 – specyfikacja techniczna:

  • ekran: 5,7 cala, Full HD+, 424 ppi, proporcje 18:9, Gorilla Glass 3,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 450 z grafiką Adreno 506,
  • 3 GB RAM,
  • 32 GB pamięci wewnętrznej,
  • slot na karty microSD (do 128 GB),
  • dual SIM,
  • Wi-Fi 802.11 a/b/g/n,
  • 4G LTE,
  • Bluetooth 4.2,
  • NFC,
  • GPS z A-GPS, GLONASS,
  • podwójny aparat główny 12 Mpix (f/1.8) + 5 Mpix (f/2.2),
  • kamerka 8 Mpix (f/2.2),
  • czytnik linii papilarnych,
  • 3,5 mm jack audio,
  • port microUSB,
  • akcelerometr, żyroskop,
  • system operacyjny Android 8.0 Oreo,
  • akumulator o pojemności 3000 mAh,
  • wymiary: 153,8 x 72,3 x 8,3 mm,
  • waga: 167 gramów.

Wideorecenzja Motoroli Moto G6

Obudowa

Motorola Moto G6 w sprytny sposób pokazuje, że można stworzyć urządzenie, gdzie dominuje plastik, który umiejętnie może podszywać się pod nieco bardziej prestiżowe szkło. Tylna ściana obudowy cechuje się bardzo fajnym efektem, który dokładnie zobaczycie, gdy ustawicie Wasze Motki pod światło. Wtenczas to lekko załamie się i przybierze kształt zbliżony do fali. Wygląda to naprawdę bardzo elegancko, stylowo i idzie w parze z rynkowymi trendami.

Ku mojemu zdziwieniu, lewa ramka smartfona pozostała niezagospodarowana. Na górnej krawędzi odnajdziecie slot na dwie karty SIM oraz na kartę microSD. Okazuje się bowiem, że Motorola Moto G6 oferuje nam pełnoprawny standard dual SIM,gdzie nie musimy już wybierać między drugą kartą naszego operatora a opcjonalną kartą pamięci. Motorola Moto G6 pomieści obie. Miło. Na prawej ramce znajdziecie klawisz regulacji głośności oraz pokryty dodatkową fakturą klawisz power. Przyciski wykonane są z plastiku, a po dwóch tygodniach pracy z urządzeniem wystąpiły minimalne, nie przeszkadzające mi w ogóle w użytkowaniu luzy na klawiszu głośności.

Na dole producent ulokował port słuchawkowy oraz port ładowarki USB-C. Z tyłu, jak wiecie, jeśli uważnie czytaliście wstęp ;) – mamy uśmiechniętą optykę aparatu głównego, na jaką składa się 12-megapikselowy aparat główny ze światłem F/1.8 i 5-megapikselowy aparat do głębi, który bazuje na F/2.2. Poniżej odnajdziemy logo Motoroli, a w dolnej części obudowy mamy dość dobrze widoczny zbieracz dźwięku.

Frontowa tafla to trudny do jednoznacznej interpretacji miks innowacji, za jaki uznaję ekran w formacie 18:9 z tradycją, na którą składają się ramki, które na pewno nie są najwęższe na rynku. Producent nie silił się też na zbyt duże zmniejszenie rozmiarów bryły, efektem czego dolna i górna ramka także nie należą do najszczuplejszych. Na górze odnajdziemy kamerę do zdjęć selfie, świetnie grający pojedynczy głośnik z Dolby Audio, a na dole mamy logo producenta i malutki, ale bardzo dobrze działający, skaner. Niestety, Motorola nie zmieściła w Moto G6 diody powiadomień, szkoda.

Nie powiedziałbym, że Motorola Moto G6 jest telefonem ogromnym, wielkim. Owszem, z miejsca można wymienić wiele innych firm, które lepiej zagospodarowały powierzchnię roboczą dla 5,7-calowego ekranu, ale tutaj ponownie wracamy do ceny. Jak większość z Was się właśnie domyśla, propozycje konkurencji zostały wycenione na nieco większą liczbę złotówek. Mając na uwadze ten drobny szczegół, spokojnie można przymknąć oko na gabaryty urządzenia.

Podsumowując obudowę, jest nieźle. Cieszy, że czarna wersja nie przejawia zbyt dużych tendencji do palcowania się. Tak samo, jestem pewien, że bardzo szybko polubicie frontowy, ładnie grający głośnik i przyjazną dla użytkownika – niezależnie od wielkości dłoni – lokalizację skanera. Miłym akcentem jest też dodanie do zestawu sprzedażowego plastikowego etui. Podejrzewam, że zdoła ono znacząco zwiększyć żywotność plastikowej obudowy Motki.

Ekran

Motorola postawiła na 5,7-calowy ekran w formacie 18:9, który pracuje w rozdzielczości Full HD+, oferując przy tym zagęszczenie wynoszące 424 punkty na cal. Miłym akcentem jest pokrycie wyświetlacza warstwą ochronną Gorilla Glass trzeciej generacji. Mając na uwadze podatność GG5 na rysowanie się, sądzę, że wiele osób wspominać będzie starszą wersję powłoki z pewną nostalgią. Bez względu na to, czy był to zamierzony ruch producenta czy zwykły przypadek, wypada tu dopowiedzieć, że Gorilla Glass 3 w tej kategorii cenowej, to kolejny atut urządzenia.

Niestety, ale wyświetlacz smartfona nie jest idealny. Chodzi o jasność, która jest „tylko” dobra. Co ciekawe, pod światło smartfon również trzyma całkiem niezły poziom, jednak z marszu mogę wymienić kilka urządzeń, które można nabyć za podobne kwoty, a których wyświetlacze są jaśniejsze i lepiej odwzorowują barwy. Sytuację ratuje trochę tryb barw jaskrawych i suwak regulacji temperatury barwowej, jednak w tym ujęciu, chcąc zachować obiektywizm, wypada stwierdzić: jest dobrze, ale inne firmy wycisnęły z wyświetlaczy odrobinę więcej.

Spis treści:

  1. Specyfikacja techniczna. Wideorecenzja. Obudowa i jakość wykonania. Ekran
  2. Działanie, oprogramowanie. Skaner linii papilarnych i bateria
  3. Głośnik i aparat. Podsumowanie