Recenzja Samsunga Galaxy Tab S4 LTE – tabletu z najwyższej półki z Androidem

Powiecie, że testowanie tabletów to bułka z masłem. Leżenie na kanapie, oglądanie seriali, granie w jakieś gierki i przeglądanie fejsa, bo przecież właśnie do tego w większości sprowadza się korzystanie z tego typu sprzętu. Ale, no właśnie, nie do końca, o czym zresztą będziecie mogli przeczytać w niniejszej recenzji Samsunga Galaxy Tab S4, którego miałam okazję testować (i całe szczęście!) w zestawie z Galaxy Tab S4 Keyboard Cover. Zaczynajmy!

Tablety służą głównie do konsumowania multimediów. Ten trend jest niezmienny. Już od wielu długich miesięcy wszelkie badania jednoznacznie utwierdzają nas w przekonaniu, że tablety to sprzęt typowo kanapowy, z którego korzystamy głównie wtedy, gdy chcemy coś obejrzeć, a w pobliżu nie ma telewizora czy po prostu rozerwać się przy mało wymagającej formie rozrywki. Ja natomiast wykorzystuję ten sprzęt nieco szerzej. Piszę na nim teksty i sprawdzam treści autorstwa innych. Słowem – nie tylko konsumuję, ale też tworzę. I tu nieoceniona okazuje się zewnętrzna klawiatura i rysik. Sprawdźmy zatem, jak Galaxy Tab S4 sprawdzał się w moich rękach.

Parametry techniczne Samsunga Galaxy Tab S4 (SM-T835):

Cena tabletu w momencie publikacji recenzji: 3015 złotych (4 GB / 64 GB LTE); model z WiFi kosztuje 2749 złotych. W zestawie z tabletem znajduje się rysik. Koszt klawiatury Galaxy Tab S4 Keyboard Cover to 449 złotych.

Wzornictwo, jakość wykonania

Galaxy Tab S4 nie pozostawia złudzeń – to tablet z najwyższej półki. Wykonany jest z należytą starannością, z połączenia szkła i aluminium, a do tego jest smukły, dzięki czemu prezentuje się naprawdę dobrze. Względem poprzednika zmniejszeniu uległy ramki wokół ekranu na tyle, by móc powiedzieć, że są dużo smuklejsze, a jednocześnie móc wygodnie chwycić tablet w dłoń przeglądając strony internetowe czy grając.

Na dolnej krawędzi umieszczono USB typu C i 3.5 mm jack audio. Na prawym boku, dość wysoko, bo prawie na samej górze, znajdziemy włącznik i przyciski do regulacji głośności, natomiast sporo niżej – slot kart microSD i nanoSIM (w końcu jest to wersja z LTE). Lewy bok zagospodarowano na czteropinowe złącze i dwa wgłębienia służące do podłączania tabletu do dedykowanego etui z klawiaturą.

Z tyłu, w górnej części obudowy, mamy lekko wystający z obudowy obiektyw aparatu (łatwo jest go zasłonić palcem podczas robienia zdjęć, a jeszcze łatwiej przybrudzić). Z przodu z kolei obeszło się bez większego zaskoczenia. Choć ciekawostką może być fakt, że Samsung – po raz pierwszy w tablecie – zrezygnował z fizycznego przycisku Home i przycisków funkcyjnych pod ekranem (teraz są wyłącznie dotykowe na ekranie). Do tego nie uświadczymy tu czytnika linii papilarnych – w zamian mamy natomiast rozpoznawanie twarzy i skaner tęczówki oka – wystarczy, że napiszę, że działają bardzo dobrze.

Na górnej i dolnej krawędzi tabletu, Samsung umieścił po dwa głośniki, dzięki czemu w sumie są cztery. I jest to świetna wiadomość, bowiem grają naprawdę przyjemnie – czysto, głośno, a do tego zapewniając odpowiednie doznania muzyczne. Jasne, to wciąż tablet, więc nie szykujcie się na niesamowicie szeroką scenę i mocny bas, ale to jedne z lepszych głośników w tego typu sprzęcie. Choć mam wątpliwości czy lepsze od tych, które znajdziemy w Huawei MediaPad M5 (też z czterema głośnikami) – szkoda, że nie miałam okazji porównać ich bezpośrednio.

Obudowa Galaxy Taba S4, choć wygląda świetnie, jest bardzo podatna na zbieranie odcisków palców i, prawdopodobnie, zarysowania. Użyłam tego słowa nie bez powodu – na moim egzemplarzu po kilku tygodniach użytkowania nie znalazłam żadnej rysy, bo przenosiłam go zawsze w dedykowanym etui z klawiaturą, ale sami wiecie, jakie właściwości ma szkło. Nie bez powodu polecam zakup etui, niekoniecznie oryginalnego, którego cena jest strasznie wysoka – jakiekolwiek etui chroniące przed zarysowaniami będzie ok i z całą pewnością pomoże utrzymać tablet w lepszej kondycji przez dłuższy czas.

Wyświetlacz i rysik

10,5 cala powierzchni wyświetlającej znakomitej jakości obraz – tak skwitowałabym ekran Super AMOLED, jaki znajdziemy w Galaxy Tab S4. Wszystko w nim gra – kontrast, jasność (zarówno minimalna, jak i maksymalna), kąty widzenia czy rozdzielczość 2560 x 1600 pikseli, przekładająca się na 287 punktów na cal.

No dobra, jest jedna rzecz, która w tabletach jest niezmienna, mianowicie błyszcząca matryca. To z kolei, jak doskonale wiecie, sprawia, że ekran odbija w sobie wszystko, co znajduje się wokół nas. Sytuację nieco poprawia fakt, że mamy do czynienia z wysoką jasnością ekranu, ale zdecydowanie nie jest to rozwiązanie problemu. Oczywiście, żeby nie było, nie dotyczy to jedynie Samsunga, a wszystkich producentów, ale warto o tym przypominać.

Wraz z tabletem w pudełku sprzedażowym znajdziemy dedykowany rysik, który obsługuje 4096 poziomów nacisku i oferuje dodatkowe funkcje znane z poprzedniego przedstawiciela serii Galaxy Tab S, a wcześniej ze smartfonów Galaxy Note. Rysik został nieco zmieniony względem ubiegłorocznego, ale tylko pod względem designu – funkcjonalność pozostała bez zmian (poza klipsem, którego brakuje w rysiku).

u góry starszy, na dole nowszy S Pen; fot. Samsung

Standardowo rysik może służyć nam zamiast palca do przyjemniejszego nawigowania po urządzeniu. Ale ma też dużo ciekawsze zastosowania, jak Air View – podgląd zdjęć w galerii po najechaniu na miniaturkę lub wydarzeń w kalendarzu patrząc na dany dzień czy bardziej rozbudowane polecenia wskazywane.

A są to: utwórz notatkę, wyświetl wszystkie notatki, inteligentny wybór (robienie screenshota o zaznaczonym kształcie), pisanie po ekranie (automatycznie robi zrzut ekranu, po którym można pisać), tłumacz (ta funkcja podoba mi się najbardziej – wystarczy najechać wskaźnikiem na dane słowo, by je „w locie” przetłumaczyć), Wiadomość odręczna (funkcja znana z Galaxy Note 9), PENUP. powiększenie (lupa), spojrzenie, Bixby Vision oraz kolorowanie (kolorowanki dla dorosłych – idealne na odstresowanie).

W kontekście notatek względem poprzednika nie zmieniło się nic. Dalej możemy wprowadzać tekst odręczny, który automatycznie zamieniany jest na cyfrowy (rozpoznawalność pisma zdaje się być lepsza z każdym kolejnym urządzeniem, ale wciąż nie jest idealna, jeśli ktoś bazgrze to sobie nie radzi) lub rysować. Do naszej dyspozycji jest siedem różnych narzędzi, których rozmiar, przezroczystość i kolor można dowolnie zmieniać. Podczas pisania czy rysowania możemy oprzeć rękę na ekranie, nie jest ona wykrywana jako rysik. Podczas korzystania z S Pena widoczne jest lekkie opóźnienie, ale wydaje mi się, że w granicach rozsądku.

Z całą stanowczością muszę przyznać, że rysik jest świetnym dodatkiem do Galaxy Taba S4, aczkolwiek szkoda, że nie jest w żaden sposób magnetycznie podłączany do niego. Jest problem z jego transportem, którego rozwiązaniem okazuje się być dedykowane etui z klawiaturą. A skoro już o nim mowa…

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Głośniki. Wyświetlacz. Rysik S Pen
2. Samsung Galaxy Tab S4 Keyboard Cover. Działanie. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Samsung Galaxy Tab S4 Keyboard Cover

Nie ukrywam – dla mnie aktualnie tablet bez etui z klawiaturą nie ma racji bytu. Klawiatura pozwala dużo wygodniej wprowadzać tekst niż wirtualna i w dodatku nie zasłania połowy ekranu (i przy okazji nie zostawia smug i odcisków palców), a etui jak to etui – chroni urządzenie w transporcie. W przypadku dedykowanego akcesorium od Samsunga jest jeszcze jedna ważna rzecz: przewidziane miejsce do przechowywania rysika. I to jest świetna rzecz, bo jeśli go nie używamy, możemy odpiąć i zostawić np. przy biurku w pracy, gdzie wiemy, że na pewno będzie potrzebny.

Początek niniejszej recenzji napisałam na tej klawiaturze, ale dalej już się poddałam. Wszystko przez to, że o ile etui to z klawiaturą sprawdza się siedząc przy biurku czy stole, zapewniając odpowiedni komfort i, co chyba nawet ważniejsze, kąt odchylenia ekranu, tak siedząc z tabletem na kolanach pisanie jest po prostu niewygodne. Wszystko przez to, że wspomniany kąt odchylenia ekranu jest mały, co sprawia, że – przynajmniej ja – wolałam jednak zasiąść do komputera stacjonarnego.

Sama klawiatura, jak na tak małe akcesorium, jest całkiem wygodna. Oczywiście nie można jej porównywać z pełnowymiarowymi klawiaturami – są tu dużo mniejsze odstępy pomiędzy niskimi i płaskimi klawiszami. Przyznaję, że przyzwyczaiłam się do nich dopiero po napisaniu kilku tysięcy znaków. Ale przyzwyczaiłam, co oznacza, że klawiatura spełnia swoją rolę niezależnie od jej wielkości.

Zapytacie zapewne czy jest jakiś problem z polskimi znakami diakrytycznymi. W aplikacji Worda takowych nie zauważyłam, natomiast w Dokumentach Google (Google Docs) działały one dość losowo – naprawdę nie rozumiem dlaczego raz udawało mi się napisać „łódź”, a za chwilę wychodziło „lodz”. Niestety, nie znalazłam rozwiązania tego problemu – wtedy też przesiadłam się z Docsów na Worda online.

Samo etui jest eleganckie i odpowiednio spełnia swoją rolę – chroni tablet i pomaga nie zgubić rysika podczas przenoszenia zestawu z miejsca w miejsce.

Działanie, oprogramowanie

Jeśli ktoś zwraca uwagę na wyniki uzyskiwane przez konkretny sprzęt w testach syntetycznych, ten wie, że 200 tysięcy punktów w AnTuTu to dobry wynik. I tak samo dobrze jest w rzeczywistości, jeśli pod uwagę weźmiemy działanie urządzenia.

Ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 835 z Adreno 540, w połączeniu z 4 GB RAM i Androidem 8.1 Oreo radzi sobie świetnie z każdym powierzonym mu zadaniem. Trudno jednak, by mogło być inaczej – to tylko tablet, na którym nie zainstalujemy przecież zaawansowanego programu do obróbki grafiki czy renderowania wideo.

Jasne, Snapdragon 845 byłby tu o wiele milej widziany, podobnie jak więcej pamięci operacyjnej, ale ten zestaw, który tu jest, po prostu dobrze działa. Sprawdza się też w grach pokroju Asphalt 8: Airborne.

A jeśli kogoś interesują wspomniane wcześniej benchmarki, proszę bardzo:

AnTuTu: 198676
GeekBench 4:
single core: 1803
multi core: 6306
3DMark:
Ice Storm: 38563
Ice Storm Extreme: max

Standardowo, jak to u Samsunga, w oprogramowaniu mamy sporo dodatków. Znajdziecie je na screenach poniżej:

W kontekście działania Galaxy Taba S4 koniecznie chwilę należy się zatrzymać przy trybie DeX. O DeX mogliście przeczytać osobny materiał, gdy jeszcze do jego działania wymagane było osobne akcesorium – teraz już nie jest.

Zacznijmy od tego, że tryb DeX może (ale nie musi) być uruchamiany po podłączeniu tabletu do etui przez magnetyczne złącze. Wtedy, zamiast standardowego pulpitu i interfejsu Androida, naszym oczom ukazuje się tryb DeX, maksymalnie upodobniony do interfejsu windowsowego.

W dolnej części ekranu po lewej stronie mamy przyciski funkcyjne, dalej skróty do otwartych aplikacji (widocznych jest sześć, ale można je przewijać prawo – lewo), ikony z androidowego paska systemowego i najważniejsze skróty systemowe wraz z kalendarzem z opcją przejścia bezpośrednio do aplikacji kalendarz. W trybie DeX, co ważne, okna programów można zmniejszać według swego widzi mi się, dzięki czemu można używać kilka programów jednocześnie.

A do tego nic nie stoi na przeszkodzie, by podłączyć Galaxy Taba S4 do większego ekranu (telewizora lub monitora, za pomocą kabla HDMI, przez przejściówkę z USB C na HDMI) i korzystać wygodniej przy użyciu myszki bezprzewodowej.

Zaplecze komunikacyjne w Galaxy Tab S4 jest bardzo bogate i tak na dobrą sprawę brakuje jedynie NFC. Choć brakuje to słowo użyte na wyrost, bo nie jest tu wcale potrzebne. Mamy za to standardowo WiFi, GPS, Bluetooth oraz, w droższej wersji (a akurat taką miałam do testów) – LTE. LTE możemy wykorzystać zarówno do transmisji danych, jak i… dzwonienia, ale to raczej nic dziwnego, bo wszystkie tablety Samsunga z LTE zawsze oferowały możliwość wykonywania połączeń telefonicznych.

Tablet został wyposażony w 64 GB szybkiej pamięci wewnętrznej. Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 735,6 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 194,41 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 142,82 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 24,37 MB/s.

Akumulator

Poprzednik testowanego dziś modelu, Galaxy Tab S3, charakteryzował się obudową o grubości 6 mm, w której to zamknięty został akumulator o pojemności zaledwie 6000 mAh (w tablecie o dużej przekątnej to „zaledwie”). W przypadku Galaxy Taba S4 postanowiono to naprawić i choć obudowa jest nieco grubsza, to wciąż zachowuje swoje walory smukłości (7,1 mm), przy czym bateria jest sporo większa – 7300 mAh.

I o ile w poprzedniej generacji mogliśmy liczyć na czas pracy zamykający się w maksymalnie 8 godzinach SoT (czas na włączonym ekranie), tak tutaj niczym dziwnym było uzyskiwanie wyników na poziomie dużo, dużo wyższym – sięgających nawet do 12 godzin przy 5-6 dniach pracy.

Oczywiście w momencie, w którym zamiast WiFi przejdziemy na łączność komórkową, czas pracy ulegnie skróceniu. Przyznaję jednak, że w takim trybie użytkowania go nie sprawdzałam.

Producent chwali się obecnością technologii szybkiego ładowania, która pozwala naładować tablet, według deklaracji Samsunga, w 200 minut. W rzeczywistości akumulator o pojemności 7300 mAh od 0 do 100 procent ładuje się faktycznie w niecałe 3,5 godziny, przy czym pierwsze 20% w pół godziny. Od mniej-więcej 75% urządzenie ładuje się wolniej, a aby doładować ostatnie 10% potrzeba aż 45 minut.

Aparat

Z tyłu 13 Mpix z niezłą diodą doświetlającą, z przodu 8 Mpix. I na tym właściwie mogłabym zakończyć ten akapit, gdyby nie fakt, że znam sporo osób, które faktycznie robią zdjęcia tabletami. Skoro tak, spójrzmy na możliwości aparatu z Galaxy Taba S4.

Co ciekawe, w aplikacji jest tryb profesjonalny, aczkolwiek w mocno okrojonym wydaniu. Możemy tu jedynie zmienić balans bieli, czułość ISO (w dodatku w zakresie 100 – 800) oraz wartość ekspozycji. I tyle. Znajdziemy tu za to wiele innych trybów: HDR, panorama, uroda, hyperlapse oraz, standardowo, automatyczny. Wasze uciechy z całą pewnością ucieszą się, że w aplikacji aparatu nie zabrakło również naklejek. Jeszcze jedną ciekawostką niech będzie fakt, że tablet ten potrafi nagrywać wideo w jakości 4K (oczywiście tylko głównym aparatem, przednim wciąż w Full HD).

Podczas fotografowania przednim aparatem, do dyspozycji jest standardowy autoportret, ostry autoportret (czyli nic innego, jak tryb portretowy) oraz szeroki autoportret – sporo tych autoportretów jak na sprzęt, który raczej nie jest najlepszym do robienia selfiaków ;)

Kilka (tym razem dosłownie kilka) przykładowych zdjęć z testowanego tabletu:

Podsumowując

Myśląc o Samsungu Galaxy Tab S4 przychodzi mi do głowy jedynie stwierdzenie, że to bardzo porządny, ale drogi tablet. 3000 złotych za tablet z Androidem to strasznie wysoka cena. Może gdyby był wyposażony w Snapdragona 845 i więcej RAM-u albo sprzedawany by był razem z klawiaturą, można by było ją jeszcze jakoś uargumentować. A tak? Jedyne uzasadnienie, jakie przychodzi mi do głowy to fakt, że w swojej półce cenowej Galaxy Tab S4 nie ma konkurencji, przez co może kosztować aż tyle, a klienci i tak się znajdą.

Przy okazji warto wspomnieć, że za nieco więcej, a dokładniej 3399 złotych, można kupić nieco większego Galaxy Booka 12 z Windowsem, klawiaturą i rysikiem, ale za to z gorszą baterią i bez LTE. A jeśli preferujecie jednak iOS, za 3049 złotych możecie kupić iPada Pro 10,5” z WiFi i 64 GB pamięci. To wyłącznie pokazuje, że powyżej kwoty 3000 złotych każdy może znaleźć coś dla siebie.

I tym pozytywnym akcentem zakończę niniejszą recenzję. Jeśli macie jakieś pytania – śmiało!

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Głośniki. Wyświetlacz. Rysik S Pen
2. Samsung Galaxy Tab S4 Keyboard Cover. Działanie. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Exit mobile version