Recenzja Lark FreeMe 70.2

Zanim przedstawię Wam swoją (oczywiście subiektywną) opinię na temat tabletu Lark Free.Me 70.2 pozwólcie, że w kliku linijkach przybliżę tzw. hardware.

Zgodnie z informacja na stronie producenta w tablecie znajdziemy:
– system Android 2.3 z polską wersją językową,
– aparat 2 Mpix,
– czujnik wykrywający zmiany położenia urządzenia,
– MULTI-TOUCH. Ekran reaguje nawet na delikatne muśnięcia,
– 7-calowy (18cm) dotykowy ekran o rozdzielczości 800 x 480 pikseli,
– wydajny procesor 1GHz Telechips TCC8803,
– wbudowaną pamięć Flash 4GB,
– wbudowaną pamięć operacyjną RAM 512MB DDR3,
– dostęp do Android Market,
– WiFi 802.11b/g,
– dostęp do internetowych stacji telewizyjnych oraz materiałów podcastowych, odtwarzania radia internetowego,
– obsługa poczty e-mail, możliwość instalowania aplikacji z plików APK, zapewniających dostęp do serwisów społecznościowych takich jak Facebook i Twitter oraz innych programów np. Google Maps, YouTube, Skype itp.,
– odtwarzanie plików wideo w rozdzielczościach do 1080p (pliki MP4/ASF/WMV/AVI/DIVX),
– odtwarzacz plików audio (pliki MP3/WMA),
– przeglądarka zdjęć (pliki BMP/JPG/GIF/PNG),
– czytnik książek elektronicznych zapisanych w różnych formatach, np. html, pdf, rtf,
Złącza :
– slot kart pamięci microSD,
– wyjście HDMI do podłączenia np. do telewizora,
– USB 2.0,
– gniazdo słuchawkowe,
– zasilanie,
– akumulator litowo-polimerowy, pozwalający na około 5 godzin pracy bez zewnętrznego zasilania.

Co jest w pudełku?
– urządzenie Lark FreeMe 70.2,
– kabel USB,
– ładowarka sieciowa,
– słuchawki (opcjonalnie),
– adapter USB Mini-A na USB Standard A,
– instrukcja obsługi.

Lark FreeMe 70.2 jest następcą identycznie wyglądającego tabletu czyli Larka FreeMe 70.1. Na pierwszy rzut oka oba są identyczne, ale w nowym Larku są 3 dość istotne zmiany. Powinienem też zaznaczyć, że system Android, szczególnie w wersji 2.x jest mi kompletnie obcy. Nie posiadam smartfonu bazującego na Androidzie, więc jeśli część z moich spostrzeżeń będzie dotyczyć bardziej systemu niż tabletu, musicie mi wybaczyć. Ale do rzeczy.

Po pierwsze ekran. Wszystko wskazuje na to, że ekran, w który był wyposażony Lark Free.Me 70.1 był wykonany w technologii oporowej. W opisywanym tablecie ekran jest wykonany w pojemnościowej. Wbrew pozorom (czyli rozdzielczości 800 x 480) jest całkiem nieźle. Tzn. nie jest na pewno aż tak czuły jak ekran w urządzeniach z „półki wyżej” ale też jest na tyle czuły, że do wpisania adresu www czy hasła całkowicie wystarczy. Jeśli jednak planujecie pisać dłuższe teksty, np. w wiadomościach e-mail – możecie się rozczarować. Szczególnie znaki/litery umieszczone przy krawędziach ekranu reagowały gorzej na dotyk. Co więcej przy wpisywaniu haseł coś niepokojącego działo się z klawiaturą. Tablet pozwalał na wprowadzenie pierwszych trzech znaków literowych po czym aby wprowadzić cyfrę trzeba się było przełączyć na klawiaturę numeryczną bowiem wprowadzanie cyfr przypisanych do litery (przytrzymanie dłużej danego znaku powinno skutkować wprowadzeniem cyfry zamiast litery) po prostu nie działało. Kolejna uwaga to chyba sposób zamontowania żyroskopu. Tablet, leżąc np. na stole nie bardzo mógł się zdecydować czy jest w pionie czy w poziomie i co jakiś czas zmieniał orientację ekranu. Niestety, producent nie przewidział możliwości blokowania ustawienia ekranu.

Tu od razu mała uwaga na temat fizycznych przycisków i samej budowy tabletu.

Na górze znajdziemy przycisk („Home” i „Menu”), z prawej strony z przodu, duży srebrny przycisk „Powrót” (czyli wracamy o jeden poziom wstecz). Z boku, po tej samej stronie co przycisk „Powrót” znajdują się w kolejności: malutki włącznik urządzenia, slot na karty microSD, gniazdo słuchawkowe, mini HDMI oraz port mini USB. Niestety nie ma fizycznych przycisków głośności w urządzeniu i jest to spora wada. Z tyłu urządzenia znajdziemy (poza czarnym plastikiem i średnio ładnym logo – kwestia gustu) mikroskopijny przycisk „Reset”. Ten przycisk w ciągu ostatnich kliku dni stał się moim prawdziwym przyjacielem, ale na ten temat za chwilę.

Po drugie i trzecie. Większa pamięć operacyjna oraz o 200 MHz szybszy procesor. Czy w porównaniu z poprzednim modelem robi to jakąś różnicę? MUSI! Jeśli ktoś z Was będzie się upierał przy zakupie tego typu urządzenia z całą pewnością warto dopłacić za ekran wykonany w technologii pojemnościowej. Jeśli koniecznie chcecie tablet ale stać Was tylko na tablet z ekranem oporowym, zaufajcie mi i zamiast wyrzucać pieniądze – poczekajcie.

Co mi się podobało: dostęp do Android Market jest stanowczo jedną z tych rzeczy (tak jak ekran pojemnościowy), które tablet po prostu musi mieć (oczywiście tablet z systemem Android). Bez dostępu do aplikacji nawet gdyby w tym tablecie był 4 rdzeniowy procesor i 4 GB pamięci byłoby to całkowicie bez znaczenia. Prawie podobała mi się aplikacja Aldiko służąca do czytania książek. Przy tym ekranie (rozdzielczość i wielkość) książkę w podróży (nie za długiej) można poczytać.

Tu uwaga do producenta, na przesłanym mi tablecie było przynajmniej kilkanaście różnego rodzaju e-booków. Jeśli dodajecie je Państwo do tabletu w standardzie to po pierwsze warto byłoby o tym fakcie gdzieś wspomnieć (przynajmniej powiedzieć, że są jeśli już nie chcecie pisać gdzie). Po drugie, skoro jest aplikacja właśnie do obsługi tych książek to najprościej (dla użytkownika) byłoby je „fabrycznie” do niej importować. Tym bardziej, że robienie tego ręcznie po 2 lub 3 tytuły (nie wiem dlaczego nie da się od razu wybrać wszystkich?) jest uciążliwe.

Ogólne wykonanie tabletu nie jest złe, tzn. nie trzeszczy, nie ma szpar, itp. ale też zupełnie niczym nie zachwyca.

I z pozytywnych rzeczy to by właściwie było na tyle – niestety :(.

Co mi się nie podobało:

1. Wspomniany brak fizycznych klawiszy głośności.

2. Działanie slotu na karty SD. Jeśli nie macie długich paznokci lub kogoś z takimi w swojej okolicy w wsadzenie lub też wyciagnięcie małej karty z tabletu jest w zasadzie (bez narzędzi) niemożliwe. W pewnym momencie wręcz bałem się, że swojej karty nie odzyskam.

3. Odtwarzanie wideo a raczej jego brak. Usiłowałem odtworzyć pliki wideo (mkv i avi) zarówno z dysku NAS podłączonego do routera jak i bezpośrednio z karty sd. Za każdym razem (po mimo ściągnięcia kliku różnych odtwarzaczy wideo) efekt był mizerny. Filmy co chwilę przeskakiwały do początku, obraz i audio się rwały i generalnie po ok. 30 min różnych prób poddałem się.

4. Z p. powyżej wiąże się kwestia obsługi kart sd. Zakładam, że to raczej taki urok systemu a nie samego tabletu ale dostęp do karty (w tablecie standardowo zainstalowany jest program ES File Explorer) jest utrudniony (i dziwny). Nie w każdym programie udało mi się uzyskać do niej dostęp a z kolei z poziomu ES Explorera nie udało mi się uruchomić żadnego pliku wideo.

5. ŹLE umiejscowiony i o wiele za mały przycisk „RESET”. Jak pisałem wyżej przycisk ten był moim prawdziwym przyjacielem. Niestety bez przyrządu typu długopis czy ołówek nie da się z niego skorzystać. A korzystać (przynajmniej w egzemplarzu, który został do nas dostarczony) trzeba często. Pisząc ten tekst tablet leży obok mnie jako „pomoc naukowa” . Niestety, pomimo, ze nic nie robi (a może dlatego? ;) ) zdążył się już dwa razy zawiesić. Gdy przechodzi w stan uśpienia to po kilku minutach już się niestety nie budzi. Nie da się zatem szybko sprawdzić poczty czy rzucić okiem na najnowsze wiadomości (np. w przerwie na reklamy w TV) bo najpierw trzeba znaleźć narzędzie do resetowania, potem zresetować i dopiero włączyć. Fakt, system ładuje się szybciej niż Windows ale i tak cała operacja po n-tym razie zaczyna być wyjątkowo wkurzająca i uciążliwa. Do tego stopnia, że tablet, który w założeniu powinien oferować tę bardziej „intymną” i przyjemną stronę korzystania z internetu, itp. leżał sobie zupełnie nieużywany.

Czas na małe podsumowanie, w którym zawrę niestety jeszcze jedną wadę (a raczej brak) tego tabletu. Łączność 3G i czas pracy baterii. Urządzenie typu tablet z 7” ekranem powstaje z jedną, główną myślą – mobilność. W domu bowiem mamy większego laptopa czy desktopa, telewizor, itp. Zatem korzystanie z małego ekranu o niskiej rozdzielczości w domu jest średnio prawdopodobne. Z kolei kwestia mobilności przy tak słabej baterii i braku łączności 3G jest co najmniej dyskusyjna. Firma Lark wspomina o 5 godzinach pracy urządzenia. Z moich krótkich doświadczeń z tabletem te 5 godzin to bardziej 3,5h i to nie intensywnej pracy. Pisząc artykuł odłączyłem tablet od zasilania. Uruchomiłem go od zera, dwa razy zresetowałem bo się zawiesił, sprawdziłem nazwę eksploratora plików oraz aplikacji do czytania e-booków – stan baterii: 79%.

Czy zatem warto kupić ten tablet? Na to pytanie niewątpliwie każdy z Was będzie odpowiadał sobie sam ale jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze…

Oczywiście trudno wymagać aby urządzenie działało tak samo dobrze jak iPad czy tablety z Tegrą 2 na pokładzie, z drugiej strony 699 zł (za tyle sprzedaje go jeden z ogólnopolskich sklepów) to całkiem spora suma. Tym bardziej ograniczone możliwości odtwarzania wideo, krótki czas pracy na baterii i przede wszystkim ciągłe zawieszanie się systemu są całkowicie nieakceptowalne. Jeśli 700 zł to dla Was dużo lepiej kupcie prostego netbooka z Windowsem lub (jeśli komputer już macie) wsadźcie pieniążki na lokatę i czekajcie aż obecna generacja tabletów wyższej klasy pojawi się na rynku wtórnym lub po prostu stanieje. Patrząc na ceny nowego Samsunga Galaxy Tab rok temu i dziś można mieć nadzieję, że tablety pokroju Iconii A500 czy Transformera będą oscylować w tych granicach za rok.

Jeśli zaś 700 zł to dla Was niewiele i szukacie zabawki/gadżetu lepiej będzie kilka złotych dołożyć i kupić wspomnianego wyżej Galaxy Tab czy któryś z tabletów z Honeycomb.

Niestety, niezbyt wiem do kogo jest skierowany Lark FreeMe 70.2…