Recenzja (już pełnoprawnej) hybrydy Kruger&Matz Edge 1083

Edge w końcu doczekał się porządnej klawiatury i zacniejszego designu

Przed przeczytaniem tej recenzji zalecam najpierw zajrzeć (o ile jeszcze tego nie zrobiliście) do artykułu wstępnego – „Trafił do nas na testy Kruger&Matz Edge 1083”, w którym przedstawiłem zawartość zestawu oraz spisałem swoje pierwsze wrażenia z chwil zaraz po otworzeniu pudełka. W komentarzach zarówno pod tym artykułem, jak i w innych miejscach, widać, że Edge 1083 ma swoich zwolenników, jak i przeciwników. Mnie to urządzenie zachwyciło jakością wykonania, bo względem poprzedników jest designowa przepaść. Zapraszam do lektury, a później proszę Was o wyrażenie opinii nt. tego produktu.

Specyfikacja Kruger&Matz Edge 1083:

  • ekran pojemnościowy o przekątnej 10.1″ o rozdzielczości 1280×800 (16:10), IPS,
  • procesor Intel Atom Z3735F – 4-rdzenie taktowane 1.33 GHz (max. 1.86 GHz),
  • 2 GB pamięci RAM,
  • 32 GB pamięci na dane,
  • system operacyjny Windows 8.1 32-bit z darmową aktualizacją do Windows 10,
  • tylny i przedni aparat 2 Mpix,
  • dwa stereofoniczne głośniki umieszczone w górnej części urządzenia,
  • Wi-Fi 802.11/b/g/n,
  • Bluetooth 4.0,
  • porty: czytnik kart microSD, microUSB, 2 x USB (jedno w tablecie, drugie w klawiaturze), miniHDMI, wyjście słuchawkowe 3.5 mm, oddzielny port do ładowania, wejście na modem 3G (konieczność dokupienia jako dodatek),
  • bateria o pojemności 7800 mAh, zasilacz 5V – 2A,
  • wymiary: 256 x 173 x 12 mm,
  • waga: 1,251 kg (z klawiaturą); 647 g (bez klawiatury),
  • w zestawie darmowa, roczna subskrypcja pakietu Microsoft Office 365 Personal i 1 TB w chmurze OneDrive,
  • stacja dokująca (klawiatura) w zestawie z tabletem, z możliwością umieszczenia w niej 2.5″ dysku HDD (możliwość dokupienia jako dodatek),
  • cena: 949 zł.

Wygląd zewnętrzny

Pierwszą częścią recenzji jest oczywiście omówienie budowy urządzenia, portów oraz wszystkiego innego, co widać jeszcze przed uruchomieniem sprzętu. Przedni panel to jasna sprawa nic innego jak 10.1-calowy ekran, poniżej którego znajduje się logo Windows, a powyżej przednia kamerka i czerwona dioda LED. Z tyłu mamy obiektyw aparatu, logo Kruger&Matz oraz nazwę modelu. Teraz krawędzie. Góra to dwa stereofoniczne głośniki oraz przyciski głośności. U dołu 5-pinowe złącze do komunikacji z klawiaturą/stacją dokującą oraz dwa wgłębienia będące częścią mechanizmu mocowania tabletu w tych akcesoriach. Prawa krawędź to jedynie zaślepka, której zdjęcie umożliwia dostęp do portu na modem 3G. Najwięcej dzieje się na lewej krawędzi, gdzie skupione są praktycznie wszystkie porty, są to, od góry: złącze słuchawkowe 3.5 mm, miniHDMI, port na kartę microSD, microUSB, USB, oddzielny port do ładowania. Ponadto po lewej znajduje się także najważniejszy przycisk – Power, niebieska dioda zasilania oraz mikrofon.

Trochę się teraz powtórzę, ale muszę napisać, że Kruger&Matz bardzo, ale to bardzo, postarał się tym razem, jeśli chodzi o użyte materiały. W porównaniu do poprzedniego modelu to niebo a ziemia! Edge 1082 był takim typowym plastikowym tabletem, niezbyt przejemnym w dotyku, posiadającym ostre krawędzie, które wręcz krzywdziły dłonie. Edge 1083 jest natomiast pokryty takim jakby gumowanym plastikiem, bardzo przyjemnym w dotyku. Wszystkie krawędzie zostały wygładzone, co sprawia, że po prostu chcę się trzymać ten tablet w rękach i z niego korzystać. Jedyne,do czego można mieć zastrzeżenia, to to, że wyżej scharakteryzowana powierzchnia palcuje się w dość dziwny sposób. Dziwny, bo po prostu nie każde dotknięcie kończy się pozostawieniem śladu. Takie zwyczajne dotknięcie nie zostawi odcisku, ale przy dotknięciu lekko otłuszczonym palcem (np. po jedzeniu czy wykremowaniu dłoni) jest jednak słabo, ale nie stanowiłoby to problemu, gdyby nie to, że bardzo ciężko później wyczyścić zabrudzoną powierzchnię. Niemniej jednak sto razy wolę taki materiał niż plastik bardzo niskiej jakości użyty w poprzednich odsłonach serii Edge 108x. Poza samym wyglądem i stylistyką, mogę powiedzieć, że wszystkie elementy Edge 1083 są świetnie spasowane, nic nie trzeszczy, ani się nie wygina oczywiście przy rozsądnym nacisku, bo wiadomo, że nie ma tabletu, którego uparty człowiek by najzwyczajniej nie złamał. Jedyne zastrzeżenie jakie mógłbym mieć to brak matowego ekranu, ale to już by było nazbyt upierdliwe czepialstwo.

Wyświetlacz

20150914_130120

Skoro poruszyłem już temat ekranu to napiszę o nim słów kilka. Niestety ten element, który był mocną zaletą poprzednich modeli, teraz jest jego niemalże piętą achillesową. Kurcze! Edge 1082 naprawdę wyróżniał się, chociażby względem Asusa Transformer Book T100TAM, właśnie tym ekranem Full HD (a raczej dokładnie 1920×1200, bo proporcje 16:10), który w Edge 1083 został zastąpiony przez marne 1280×800. Ekhem, może nie marne, bo po dziś dzień wiele laptopów działa na 15-calach z rozdzielczością 1366×768, więc na prawie takiej samej rozdziałce, ale sporo większym ekranie, i niewiele osób na ten temat płacze, ale jednak szkoda tego wyświetlacza. Poza tym mamy tak jak napisałem błyszczącą taflę ekranową, co dość negatywnie wpływa na komfort pracy w warunkach zewnętrznych. Do tego niestety jasność ekranu nie powala, więc praca na dworze nawet przy umiarkowanym zachmurzeniu jest lekko uciążliwa, lecz nie niemożliwa. Niestety nie mam obecnie czym tego zmierzyć, ale na oko mogę powiedzieć, że w temacie maksymalnej jasności nic się nie zmieniło względem poprzednika, tak więc zakładam, że wartość ta oscyluje w pobliżu 250 cd/m2.

Obsługa dotykiem urządzeń z Windowsem jest w mojej opinii niezbyt przyjemna i nawet najnowsza wersja – Windows 10 – tego nie zmieniła, bo niby jest tryb tabletowy, który sporo ułatwia, ale jednak w sklepie nie ma wszystkich potrzebnych programów, które możnaby było używać kafelkowo. Toteż niestety trzeba się użerać z aplikacjami w wersji pulpitowej (desktopowej). Wyjściem z tego jest delikatna korekta interefejsu poprzez powiększenie go o np. 25%, ale wtedy dokładając ten ekran nie-Full HD jednak lekko oczy krwawią, bo jakość wyświetlanych grafik leci na łeb na szyję. Tutaj K&M mogłoby jeszcze trochę poszaleć z dokładnością dotyku, która według mnie mogłaby być trochę lepszej jakości, ale z drugiej strony palec nie jest precyzyjnym wskaźnikiem. To może rysik w zestawie do Edge 1084? Skoro nawet Apple zdecydowało się na wydanie nowego iPada Pro z Apple Pencil…

Klawiatura

Tak, klawiatura! W końcu można tak powiedzieć o tym akcesorium. Wreszcie nie jest to jakiś plastikowy zbiór przycisków, z czymś gładzikopodobnym i udającym coś ala etui. Mamy tutaj w końcu narzędzie z prawdziwego zdarzenia, czyli… takie jak już od dawna jest np. w ASUSie Transfomerze T100 czy Acerze Switch 10. Ano niestety, w mojej opinii Kruger&Matz spóźniło się z urządzeniem w takiej formie jak Edge 1083 o jakieś dwa lata. Zamiast wydawać Edge 1082, który był praktycznie kopią Edge 1081 ze zmienionym numerem, powinni od raz przeskoczyć na coś pokroju 1083. No, ale dość dywagacji, czas na konkrety.

Przycisków w takiej formie jak w recenzowanej przeze mnie hybrydzie nie można nazwać klawiaturą topowej jakości, ale jest znacznie lepiej. Wykonanie jest dużo solidniejsze. Chciałem nawet napisać tę recenzję w całości na tym urządzeniu, ale nie ma się co oszukiwać, że nie byłoby to najwygodniejsze i zajęłoby mi dwa razy więcej czasu, toteż zrezygnowałem. Nie stało się to dlatego, że klawiatura Edge 1083 jest słaba, po prostu jej nie czuję, no i nie można zapominać, że jest to urządzenie kompaktowe, a więc wszystko jest maksymalnie ściśnięte, tak aby optymalnie wykorzystać całą powierzchnię. Taki produkt jest z góry skreślony jako narzędzie dla osoby tworzącej tekst pisany, choć tutaj też się można kłócić, bo do każdej klawiatury można się po pewnym czasie przyzwyczaić i śmigać niczym protokolant w sądzie.

Gładzik niczym nie przypomina tego z etui od Edge 1081/1082. Tym razem dostajemy bardzo fajną fakturę, po której palec przesuwa się gładziutko. Niestety powierzchnia touchpada jest wręcz okrutnie mała, co staje się uciążliwe podczas pracy na Windows 8.1 lub 10 z niewyłączonymi gestami krawędziowymi. Praktycznie każdy ruch wywoływał wysunięcie któregoś z menu (np. bocznego – charms bar) lub inną akcję sprzężoną właśnie z dotknięciem gdzieś w okolicach granicy gładzika. Wszystko spowodowane jest tym samym, co opisałem w kontekście małej klawiatury – ergonomią. Z zalet mamy tutaj touchpad wciskany na całej powierzchni, więc osoby, które preferują taki sposób wywoływania akcji LPM (lewego przycisku myszy), znany z obecnie już wielu laptopów, powinny być zadowolone. Co prawda trzeba użyć dość sporej siły, aby wykonać kliknięcie, ale zawsze lepsze to niż brak takiej funkcji. Standardem w przypadku nowych touchpadów jest także „dwupalczasty” gest przewijania góra-dół, który w naszym urządzeniu niestety nie działa zbyt dobrze, a przynajmniej ja miałem z tym problemy, więc pozostałem przy scrollowaniu za pomocą dotykowego ekranu. Tym, czego mi jeszcze zabrakło, jest brak możliwości wyłączenia touchpada jakąś kombinacją klawiszy Fn+…, co jest bardzo uciążliwe w trakcie pisania, bo kciuk co chwilę muskał mi gładzik i wykonywał losowe kliknięcia.

Zawias, czyli to, co najważniejsze w całej części klawiaturowej. Od wykonania tego elementu zależy wiele aspektów oraz to jak odbierane jest urządzenie. Tak jak pisałem w artykule wstępnym do tej recenzji, zawias jest praktycznie idealną kopią tego z ASUSa Transformera T100. I to identyczną w takim stopniu, że wszystko, poza dosłownie jednym elementem, wygląda absolutnie tak samo. Tym jednym elementem jest mechanizm zwalniania blokady. W ASUSie mieliśmy przycisk, a w Kruger&Matz mamy slider i kurcze muszę przyznać, że jest to strzał w kolano. Zupełnie niewygodne i nieintuicyjne rozwiązanie. W przypadku przycisku jest prosto – wciskasz przycisk na środku, klawiatura idzie do dołu, a tablet do góry. W Edge 1083 musisz przesunać w prawo kawałek plastiku znajdujący się bardzo blisko części tabletowej. Wszystko może by było pięknie jakby ten slider gładko chodził, a jest niestety wręcz przeciwnie. Niewykluczam, że z czasem to się wyrobi i będzie przyjemniej działało, ale no ludzie, mam docierać urządzenie jak jakiś silnik spalinowy?! Dobra głupie porównanie… Tak czy owak, poza tym jednym dość istotnym szkopułem muszę pochwalić K&M. Tablet siedzi w klawiaturze solidnie, nawet przez chwilę nie miałem obaw o jego uwolnienie. Dobrze zadokowane złącze nie przerywa, ani nic z tych rzeczy. Mamy możliwość ustawienia poziomu pochylenia, czego mocno zabrakło w poprzednich modelach, gdzie mieliśmy magnetyczny trójkącik z tyłu oferujący jeden kąt. Regulacja co prawda nie jest szałowa, ale dokładnie to samo było w T100 – jak kopia to kopia, co nie? Nie no dobra, teraz już naprawdę koniec szydery!

KM1080D_1

Jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę powiedzieć, bo w poprzednim wpisie o Edge 1083 wprowadziłem Was w błąd, na co jeden z czytelników zwrócił moją uwagę. Chodzi o możliwość włożenia 2.5-calowego dysku jako dodatek do stacji dokującej. Wcześniej napisałem, że jest taka możliwość w przypadku części klawiaturowej, co niestety po zbadaniu sprawy u źródła (K&M) okazało się nieprawdą. Dysk można włożyć jako dodatek tylko do stacji dokującej (takiego stojaka), czyli całkowicie innego akcesorium, który nie wchodził w skład zestawu przeze mnie testowanego. Z jednej strony wielka szkoda, bo takie rozwiązanie z dyskiem świetnie sprawdzało się w Transformerze T100, szczególnie przy pojemności pamięci wewnętrznej na poziomie 32GB (w rzeczywistości jest to sporo mniej, ale o tym później). Z drugiej jednak strony Kruger&Matz Edge 1083 jest stosunkowo ciężkim urządzeniem, a z dodatkowym jeszcze wbudowanym dyskiem ważyły niewiele mniej niż standardowej wielkości 15″ laptop.

Podsumowując ten podrozdział – jest dobrze, nie bardzo dobrze, ale ZDECYDOWANIE lepiej niż wcześniej.