Pętla genialnych pomysłów

Nagle się budzisz. Do Twojej głowy wpadł genialny pomysł, który prawdopodobnie zrewolucjonizuje jakąś branżę, zdefiniuje na nowo jej wzorzec – idealny projekt z danej kategorii. Postanawiasz podzielić się nim ze światem. Realizujesz go, bądź tworzysz startup, element charakterystycznych naszych czasów, będący zdecydowanie w modzie. Jednak rzadko kiedy mamy do czynienia z taką sytuacją. Od pewnego czasu można śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia z powoli pojawiającą się stagnacją w kolejnych to generacjach urządzeń, a progres nie jest już tak widoczny jak dawniej. Od czego zależy proces ewolucyjny elektroniki użytkowej?

Dla segmentu smartfonów kluczowy był naturalnie rok 2007. Można nie lubić Apple, ich produktów, ale trzeba im przyznać, że stworzyli coś idealnie wpasowującego się w gusta klientów. Czy dany model ma być najlepszy? Jak dużo jest w stanie zapłacić konsument? Paradoksalnie odpowiedzi na te dwa pytania nie są tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać i firma z Cupertino wskazała drogę rozwoju. Stworzyła swojego rodzaju ideał piękna, kanon. Spójrzcie zresztą na aktualnie oferowane smartfony i zobaczcie jak bardzo są do siebie podobne. Oczywiście pewne różnice między nimi są widoczne, lecz pod pewnymi względami producenci boją się odmieniać pewnych przyjętych już norm stylistycznych dla telefonów.

W starożytności w teatrze przestrzegano chociażby zasady trzech jedności, a teraz wszyscy jak jeden brat stoją na straży jednej bryły urządzenia. Kto zdecyduje się wyjść przed szereg?

Pierwsza sprawa to wygląd. Jednak również przyrost mocy obliczeniowej jest coraz mniej szokujący, intrygujący, podniecający, a największe różnice możemy zobaczyć na arcyciekawych wykresach wyników z testów syntetycznych. Rzeczywiście, więcej o 20 lub 50 tysięcy punktów w Antutu od razu czyni nas fajniejszymi smartfoniarzami. Tutaj większość osób zauważa, że po prostu obecnie nawet urządzenia ze średniej półki oferują odpowiednio wydajne podzespoły. Na to nie ma rady. W praktyce jedynie ostra rywalizacja między dwoma różnymi producentami może to zmienić o 180 stopni, lecz aktualnie nikomu szczególnie się nie spieszy. Podobnie jak większości deweloperów z implementacją, jak choćby, Vulkan API.

Teraz mogę poruszyć temat aparatów. Tutaj widać poprawę z generacji na generację, ludzie coraz bardziej zwracają uwagę na ten element (szczególnie liczbę widniejącą przy „Mpix”), więc zgodnie z prawem rynku firmy starają się zaspokoić ich wymagania. Czy to się udaje? Zadziwiająco dobrze, choć na prawdziwe zmiany jeszcze przyjdzie czas.

Jednym z katalizatorów kolejnego etapu rewolucji w fotografii będzie system płaskich soczewek, wykonany przez Caltech oraz Samsunga. Szczególnie to rozwiązanie zapowiada nową epokę. Dlaczego? Wynika to z tego, że odmieni także segment zwykłych aparatów, miniaturyzacja w ich przypadku wejdzie na zupełnie nowy, na razie nieznany poziom. Jednak mnie osobiście najbardziej ciekawi, kiedy fizycznie będziemy mogli sprawdzić możliwości sprzętu z tą technologią.

Baterie to temat wstydliwy. Zawsze zostaje nam możliwość poczytania wiadomości o kolejnym przełomie w opracowywanie ogniw nowej generacji, do kompletu zobaczymy piękne ilustracje, grafiki, wszystko wykonane profesjonalnie. Tymczasem w urządzeniach mobilnych producenci zwiększają gęstość akumulatorów, ich pojemność, chwalą się bardzo szybkim ładowaniem. Z jednej strony jest to praktyczne, lecz nie da się nie zauważyć, że nie do końca to zadowala.

Kiedy będzie rewolucja? Tu mamy prostą korelację z rynkiem motoryzacyjnym, gdzie samochody elektryczne, chcąc czy nie chcąc, będą zyskiwać na znaczeniu i w końcu zapewne dojdzie do przełomu, momentu kulminacyjnego, otwierającego nowy rozdział. Przynajmniej tak można przypuszczać. Niech się dzieje wola rynku, z nią się zawsze zgadzać trzeba.

Jednak jesteśmy świadkami rewolucji na nieco innym polu. Chodzi o asystentów głosowych, którzy są ciągle poprawiani, wzbogacani o nowe funkcje i powoli mgliste wyobrażenia z literatury science fiction stają się coraz wyrazistsze, a my przyzwyczajamy się do obecności tych obcych „cosiów”. Na początku dziwnie się rozmawia z algorytmem. Jednak z czasem odkrywa się kolejne jego zalety, staje się praktycznym asystentem dnia powszedniego, pomaga zapamiętywać i wyłapywać najważniejsze informacje z ogromnego natłoku wiadomości, jakim jesteśmy bombardowani. Widać tu spory potencjał dla branży reklamowej. Niewątpliwie najbliższe lata będą stały pod znakiem SI, bliższej i bliższej człowiekowi z generacji na generację.

Na koniec branża rozszerzonej rzeczywistości. Obecnie wydaje mi się, że niektórzy zrobili falstart z nimi i zdecydowanie zbyt szybko chcieli sprawić, aby masowy odbiorca się w nich zakochał. Podstawa tkwi tu w dopracowaniu. Trzeba pomyśleć o prostocie obsługi oraz odpowiednich wrażeniach, płynących z używania, a tu bywa naprawdę różnie i nierzadko VR to zwykła „zapchajdziura” w ofercie. Myślę, że rozwinie skrzydła dopiero w ciągu najbliższego dziesięciolecia. Niektórzy prorokują tu podobną agonię jak telewizorów 3D, lecz nie dostrzegają jak wielki potencjał tkwi w okularach rozszerzonej rzeczywistości. Pierwsze zastosowania to rozrywka. Wielką tajemnicą nie jest jednak to, że potężne pieniądze płyną z sektora B2B, a tam taka technologia zdecydowanie może okazać się praktyczna, chociażby przy projektowaniu. Hololens od Microsoftu pozdrawia w tym miejscu serdecznie.

„Rewolucja” to słowo, które w słowniku języka polskiego PWN ma cztery znaczenia. W przypadku tego tekstu pasują dwie z nich brzmiące następująco: „proces gwałtownych zmian w jakiejś dziedzinie” oraz „duża zmiana”. Zmiany na lepsze zawsze są pożądane, kreatywność ludzka daje nam potężną władzę, możliwość wymyślania genialnych pomysłów, nie zawsze jednak możliwych do zrealizowania.

Rozwój każdej dziedziny można przyrównać do wykresu sinusoidy. Startujemy z punktu (0, 0), potem mamy boom, kończący się stagnacją, po czym znowu dochodzimy do momentu kulminacyjnego jak w jednowątkowej noweli i rozpoczyna się jazda rollercoasterem od początku. Taka pętla. Była rewolucja smartfonów. Wpłynęła ona tak bardzo na nasze życie, że chyba nie wyobrażamy już sobie powrotu do wcześniejszych lat. Teraz nadszedł czas na zmiany w rozszerzonej rzeczywistości, smart home i asystentach głosowych. Niekoniecznie przekłada się to bezpośrednio na rynek konsumencki, ale powoli, powoli technologie te przybierają dojrzałą postać.

źródło: grafika tytułowagrafika nr 5