Opera prezentuje nową przeglądarkę na Androida – Touch. Nareszcie coś się ruszyło!

Już myślałem, że Opera się poddaje. Ostatnio firma ogłosiła, że wycofuje się z darmowego VPN na Androida i iOS, a przeglądarka mobilna pozostawiała sporo do życzenia, choćby względem Chrome’a. Okazało się, że tylko dni dzieliły nas od zaprezentowania jej nowej wersji – Opery Touch.

Opera Touch na Androida to powiew świeżości. Aplikacja wykorzystuje wiele pomysłów z eksperymentalnej przeglądarki na desktopy, Opery Neon, ściska je do mobilnych rozmiarów i wrzuca w postaci paczki przydatnych funkcji dla smartfonów z systemem Google. Wkrótce pojawi się też jej wersja na iOS.

Opera nie wymyśla koła na nowo – Touch to nadal po prostu przeglądarka. To, co starali się jednak zrobić z nią programiści, to umieścić użytkownika w centrum uwagi.

 

Zaczyna się więc od małych rzeczy: na przykład przełączanie kart mamy u dołu interfejsu, a nie u samej góry, gdzie trudno sięgnąć palcami jednej ręki, gdy przekątna ekranu ma więcej niż 5 cali. W świecie Androida to niestety nadal rzadkość (podstawowa aplikacja mobilnej Opery to ma, podobnie było w Edge, dopóki nie wycofali go ze sklepu Google Play).

Do naszej dyspozycji oddano przycisk „szybkiej akcji”. Krótkie dotknięcie skutkuje włączeniem wyszukiwarki, a dłuższe rozwija menu ze skrótem przełączania kart lub odświeżenia strony.

Jest też funkcja „Flow”, dzięki której łatwo przerzucimy coś, nad czym aktualnie pracujemy na smartfonie wprost na ekran komputera z odpaloną desktopową wersją przeglądarki (Flow jest wspierane przez Operę w wersji 52). I to wszystko bez potrzeby logowania i wpisywania haseł – wystarczy zeskanować kod QR z ekranu komputerowej Opery.

Teraz więc, zamiast wrzucać wszystkie interesujące rzeczy do zakładek na smartfonie, by później wrócić do nich na komputerze, po prostu będziemy mogli je przesłać do wygodnego repozytorium. Gdy Opera dopracuje tę funkcję, może się ona okazać naprawdę przydatna.

Opera Touch to na razie młody twór. Najbardziej brakuje możliwości zarządzania zakładkami – co prawda na ekranie głównym wyświetlają się najczęściej wyświetlane strony, ale to nie to samo. Brakuje też synchronizacji haseł. Jeśli Touch będzie chciał zjednać sobie nowych użytkowników, deweloperzy muszą dorzucić tych kilka podstawowych funkcji – bez tego ani rusz.

Koniec końców, Opera Touch na smartfony nie zaskakuje, ale jest wygodna i wygląda całkiem nieźle. Swój potencjał rozwija bardzo mocno gdy połączymy ją z desktopową przeglądarką. Ponadto rzeczywiście łatwo obsługuje się ją jedną ręką. Zobaczymy, jak będzie się rozwijać. Jeśli się uda, to Opera Touch wyprzedzi mobilnego Firefoxa, który teoretycznie ma wszystko co trzeba, ale w moim odczuciu jest po prostu zbyt ociężały.

Operę Touch pobierzecie >stąd<.

źródło: Opera