Jakich gier warto wyczekiwać w grudniu? Mój TOP najciekawszych tytułów

Nie tak dawno byliśmy świadkami ogromnego sukcesu Red Dead Redemption 2, który z miejsca podbił serca fanów na całym świecie. Ostatnio obserwowaliśmy też niemałe zamieszanie wokół Fallouta 76, który nie dość, że zgarnia niemal wyłącznie negatywne oceny, to jeszcze słabo się sprzedaje. Zarówno RDR2 , jak i Fallout 76 są jednak dziećmi wyrobionej marki, przez co przysłaniają sobą inne, często bardzo ciekawe produkcje.

W tym artykule chciałbym się skupić właśnie na nich – na premierach mniej znanych tytułów, które zadebiutują na rynku w tym miesiącu i którymi (w mojej ocenie) warto się będzie zainteresować. Wpis podzieliłem na polskie i zagraniczne produkcje, żeby nie wprowadzać niepotrzebnego chaosu. Zacznę od dwóch rodzimych tytułów, które prezentują się całkiem ciekawie. Sprawdźmy zatem, co nas czeka w grudniu!

Clinically Dead

Na pierwszy ogień wybrałem tytuł opracowany przez Pawła Mogiłę z Mogila Games. Clinically Dead to produkcja skierowana do fanów gier logicznych i zręcznościowych z elementami skradanki, platformówki oraz akcji.

Bohater, w którego się wcielamy – Samson, znajduje się w stanie śmierci klinicznej. Miejscem akcji jest jego własny umysł, gdzie przeżywa coś w rodzaju retrospekcji. Ten abstrakcyjny świat z pogranicza snu zaserwuje nam mnóstwo zagadek, których rozwiązanie będzie możliwe dzięki specjalnej umiejętności manipulowania czasem. Tylko w taki sposób uda nam się bowiem otworzyć kolejne przejścia w umyśle Samsona.

Koncepcja gry jest dość oryginalna, bo łączy w sobie abstrakcję z domieszką realizmu, tworząc aurę niepokoju i irracjonalnego lęku. Inspirująca jest także oprawa graficzna, która w swojej niedoskonałości i prostocie jeszcze mocniej podkręca surrealistyczny klimat gry.

Nieszablonowy pomysł Mogiły zwrócił moją uwagę i zaszczepił we mnie wielką chęć na zmierzenie się z podświadomością Samsona. Nie ukrywam jednak, że mam po prostu słabość do gier, których fundamentem jest abstrakcja przyprawiona szczyptą szaleństwa i odrobiną psychodelizmu. Do tego typu produkcji najlepiej usiąść nocą, przy zgaszonym świetle, uprzednio wprowadzając się w odpowiedni nastrój.

Premiera Clinically Dead (na PC) już 6 grudnia.

Book of Demons

Drugą polską produkcją zasługującą na uwagę jest Book of Demons od studia Thing Trunk. W tym przypadku mamy do czynienia z grą akcji, na którą składają się także elementy RPG i karcianki. Przedstawiony zarys fabuły jest schematyczny i sztampowy, bo skupia się na walce dobra ze złem i pojawieniu się wybrańca, który musi ocalić świat. Wszystko wskazuje jednak na to, że to tylko „zewnętrzna” warstwa gry. Book of Demons przepełnione jest bowiem groteską i czarnym humorem, które świetnie wpisują się w główne założenie twórców, czyli: w parodię słynnych klasyków gatunku RPG akcji, takich jak Diablo.

Gra drwi z kultowych już produkcji hack and slash, jednocześnie upodabniając się do nich. Tego typu mieszanka musi być wybuchowa, choć trudno przewidzieć, czy jest to pomysł na miarę wielkiego sukcesu. Cóż, tego dowiemy się już niebawem, bo premiera gry na PC odbędzie się 13 grudnia.

Just Cause 4

Rzućmy teraz okiem na zagraniczne produkcje. Na pierwszy plan wybija się oczywiście Just Cause 4 od Avalanche Studios.  Co prawda miałem skupić się wyłącznie na mniej znanych tytułach, ale dla Just Cause 4 muszę zrobić wyjątek. Mowa przecież o jednej z najbardziej klimatycznych gier akcji z otwartym światem.

Czwarta część Just Cause zabierze nas do fikcyjnego państwa Solis w Ameryce Południowej. Reszta fabuły zdaje się oczywista. Główny bohater – Rico Rodriguez, zwany przez producentów „dzieckiem tysiąca komiksów i filmów akcji” musi rozprawić się z „tymi złymi”, zabijając i niszcząc wszystko dookoła – tylko po to, aby dowiedzieć się prawdy o swoim ojcu. Oczywiście trochę hiperbolizuję, choć w grach tego typu fabuła zazwyczaj pełni drugorzędną funkcję.

Mapa świata jest ogromna – ma powierzchnię 1024 kilometrów kwadratowych. Lokacje są różnorodne – od pustyń po tropikalne lasy, a w ich eksploracji pomogą przeróżne środki transportu, chociażby dźwig czy śmigłowiec. Zmienne warunki pogodowe będą uatrakcyjniać rozgrywkę oraz walkę z przeciwnikami. Twórcy do naszej dyspozycji udostępnili także długą listę broni, które świetnie wpasowują się w pojęcia śmierci, demolki, destrukcji i rozwałki. W skrócie: na Solis czeka nas od groma przeciwników do pokonania i jeszcze więcej rzeczy do zniszczenia, czyli wszystko to, co w grach akcji najważniejsze.

Assassin’s Creed Odyssey: Dziedzictwo pierwszego ostrza

Skoro już jesteśmy przy bardziej popularnych produkcjach, to warto także wspomnieć o premierze pierwszego dużego rozszerzenia do Assassin’s Creed Odyssey zatytułowanego: Dziedzictwo pierwszego ostrza. Używając terminu „premiera” mam oczywiście na myśli pierwszą część, bo dodatek został podzielony na trzy epizody, z których dwa następne pojawią się dopiero na początku 2019 roku.

Dziedzictwo pierwszego ostrza to przede wszystkim nowe zadania i lokacje. Fabuła opiera się na postaci Dariusa, który w 465 roku przed naszą erą zabił władcę Persów – Kserksesa. Jest on też pierwszym bohaterem, który wykorzystał legendarne ukryte ostrze. W trakcie zabawy poznamy również historię początków zakonu asasynów i zdobędziemy odpowiedź na pytanie: dlaczego asasyni zdecydowali się na skrytobójczą walkę? Całość będziemy obserwować z perspektywy bohaterów znanych z podstawowej wersji gry.

Przyznam szczerze, że Assassin’s Creed Odyssey wyjątkowo przypadł mi do gustu, w przeciwieństwie do poprzednich części. Większa swoboda i nacisk na ścieżkę fabularną to zdecydowanie to, czego mi brakowało. Mam nadzieję, że i tym razem się nie zawiodę, a Dziedzictwo pierwszego ostrza zapewni mi wiele godzin intensywnej rozrywki.

Premiera pierwszego epizodu na PC, Xbox One i PlayStation 4 już czwartego grudnia.

Mutant Year Zero: Road to Eden

Początek miesiąca zapowiada się naprawdę konkretnie. Czwartego grudnia czeka nas również premiera Mutant Year: Zero: Road to Eden – gry strategiczno-taktycznej, osadzonej w postapokaliptycznej rzeczywistości. Tytuł pojawi się zarówno na PC, jak i PS4 oraz Xbox One. Prawdopodobnie, kiedy powiem, że kierujemy grupą mutantów, którzy poszukują Edenu – część z Was złapie się za głowę, a kiedy dodam, że głównymi bohaterami są m.in. świnia i kaczka – pewnie przestaniecie dalej czytać. Ostatecznie jednak, wcale nie wygląda to tak źle. Wszystko wskazuje na to, że twórcy mają dość oryginalny pomysł, który pomimo schematycznych motywów, jest w stanie zaintrygować graczy.

Mutant Year: Zero: Road to Eden można określić jako grę strategiczno-taktyczną z elementami skradanki i RPG.  System walki jest turowy, więc trudno będzie mówić o wielkiej spektakularności potyczek, tym niemniej walki z przeciwnikami powinny być satysfakcjonujące. Całość rozgrywki obserwujemy przez pryzmat rzutu izometrycznego. Ot, taki urok i klimat gry – wzorowanej swoją drogą na słynnej serii XCOM. Poza tym, sposób prowadzenia rozgrywki może się niektórym skojarzyć z Desperados: Wanted Dead or Alive, Robin Hoodem: Legenda Sherwood lub Blades of Shogun: Shadow Tactic.

Nie można odmówić twórcom pomysłowości: oto wściekły dzik Braminin, zaburzony Kaczor Dux i reszta równie porąbanej ekipy, eksplorują postapokaliptyczny świat w poszukiwaniu Edenu, zabijając przy okazji setki przeciwników. Groteska, humor i absurd – może być naprawdę fajnie!

Hearthstone: Rozróba Rastakana

Tym razem coś dla fanów karcianek – czyli zdecydowanie nie dla mnie. Czwartego grudnia na rynek trafi czternasty dodatek do gry Hearthstone, zatytułowany: Rozróba Rastakana. Tytuł zadebiutuje na PC oraz smartfonach z systemem Android i iOS. Rozszerzenie wprowadzi 135 nowych kart, mechanikę o chwytliwej nazwie „Rzeź” oraz parę innych smaczków, m.in. darmowy tryb singleplayer. Karty są powiązane tematycznie z trollami, wokół których kręci się cała rozgrywka. Zarys fabuły wygląda następująco: Tytułowy Rastakan (król trolli) wzywa poddanych do wzięcia udziału w turnieju o wszystko, gdzie przegrani nie będą mogli liczyć na litość. Cóż, mało porywające.

Nigdy nie byłem mocno związany z serią Hearthstone, więc trudno mi się do tej produkcji ustosunkować, jednak na pierwszy rzut oka gra prezentuje się nie najgorzej i wygląda na na to, że Blizzard wciąż ma nowe pomysły na kontynuowanie tej serii – zresztą zobaczcie zwiastun i oceńcie sami.

Wśród zagranicznych tytułów debiutujących w grudniu tego roku, ostrzę sobie zęby jeszcze na:  Iris. Fall, Pillars of Eternity II: Deadfire – The Forgotten Sanctum oraz Beholder 2. Najlepiej będzie, jeśli zacznę po kolei.

Iris. Fall

Iris. Fall od Next Studio to nietypowa przygodówka nasączona zagwozdkami logicznymi. Gra opowiada historię dziewczyny – tytułowej Iris, która w pogoni za kotem trafia do tajemniczego teatru. Zarys fabularny intryguje, a bardzo specyficzna oprawa graficzna zdecydowanie potęguje ten efekt. W moim odczuciu – przynajmniej na tę chwilę, będzie to jedna z tych produkcji, w które gra się całkiem przyjemnie, ale bez szczególnej ekscytacji. Jednak sam pomysł jest na tyle oryginalny i nieszablonowy, że zasługuje na docenienie.

Gra nie zafunduje nam nieprzespanych nocy, refleksji na temat życia i śmierci, ani pustki, która wypali nas niczym Dementor z Harry’ego Pottera. Według mnie będzie to dobry tytuł na jeden raz, o którym z czasem się zapomni.

Premiera Iris. Fall na PC już 7 grudnia. Gra wyjdzie także na Xbox One w 2019 roku.

Pillars of Eternity II: Deadfire – The Forgotten Sanctum

13 grudnia na rynek trafi trzecie DLC do drugiej części Pillars of Eternity. Jako miłośnik starych i kultowych RPG-ów, muszę powiedzieć, że czekam na tę produkcję z ogromną niecierpliwością. Co prawda Pillars of Eternity II odstaje klimatem od pierwszej części, ale zarówno fabuła, jak i sposób prowadzenia akcji, stoją na naprawdę przyzwoitym poziomie.

Tutaj muszę wrzucić też parę słów odnośnie ojca tej serii, czyli Obsidiana. Szanuję i bardzo cenię tę firmę za pasję i ciężką pracę, którą wkłada w tworzenie swoich gier i mam szczerą nadzieję, że jej każdy następny tytuł będzie trzymał wysoki poziom. To tyle z dygresji, a teraz przejdźmy do meritum, czyli: co takiego nas czeka w trzecim DLC do Pillarsa II?

Cóż, akcja skupia się ponownie wokół głównego bohatera – Widzącego. W grze będziemy musieli odkryć pradawną tajemnicę i zdecydować o losach Archipelagu Ognia. Taki zarys fabularny brzmi dość sztampowo i tandetnie, ale wierzę, że Obsidian wie, co robi. Jeśli pałacie miłością do kultowych RPG-ów z rzutem izometrycznym w stylu Baldur’s Gate, to Pillars of Eternity powinien spełnić Wasze oczekiwania. Oczywiście, produkcja Obsidianu nie jest arcydziełem i (w mojej ocenie) nie może równać się z Baldurem, ale grało mi się w nią bardzo przyjemnie i niekiedy czuć było ducha starych, dobrych RPG-ów. Wierzę, że poczuję go znowu przy okazji grania w DLC do Deadfire. Obsidianie – nie zawiedź nas!

Beholder 2

Na koniec zostawiłem kontynuację ciepło przyjętej gry przygodowej Beholder studia Warm Lamp Games. Akcja rozgrywa się w totalitarnym państwie, którego rząd sam wyznacza wszelkie prawa i zasady. W grze wcielamy się w mężczyznę, który pracuje w ministerstwie. Jego głównym celem jest rozwój kariery, którą może zbudować na dwa sposoby: uczciwą pracą lub poprzez eliminację konkurencji.

Pomysł jest oryginalny, a przebieg fabuły w dużej mierze zależy od naszych wyborów, których wartość moralna wcale nie jest jednoznaczna. Beholder 2 prezentuje się naprawdę obiecująco, gdyż nie powiela utartych schematów i zdaje się podążać własną ścieżką. Jest to zdecydowanie typ gry, którego potrzebuję po notorycznym powracaniu do klimatów postapo. Mam tu na myśli zwłaszcza Fallouta 76, który ilością błędów dosłownie usmażył mi mózg. Co nas czeka podczas przygody z Beholder 2?

Przede wszystkim zdobywanie wiedzy na temat naszych współpracowników, aby zyskać nad nimi przewagę i w zależności od naszego wyboru: albo im zaszkodzić, albo im pomóc. Ta druga opcja jest jednak wyjątkowo niebezpieczna, gdyż jeśli nasi przełożeni dowiedzą się o naszych poczynaniach – grozi nam kara i brak awansu. Na współpracowników możemy donosić lub zwyczajnie ich szantażować, a każda z naszych decyzji będzie miała konsekwencje w przyszłości.

W oprawie graficznej dominuje mrok i szarość. Świat jest ponury i posępny, tak jakby ktoś pozbawił go uśmiechu i radości. Efekt ten potęguje rysunkowa stylistyka, co w połączeniu ze świetnie dobraną muzyką, doskonale oddaje klimat totalitarnego państwa.

Gra zadebiutuje na rynku już 4 grudnia.

Tak mniej więcej prezentują się najciekawsze premiery gier na grudzień 2018 roku. Oczywiście nie są to wszystkie produkcje, a jedynie te, które najbardziej przykuły moją uwagę. Wszelkie oceny i przewidywania są bardzo subiektywne, więc czekam na Wasze komentarze i koniecznie dajcie znać, co myślicie o nadchodzących premierach.