Kadr z serialu Master of None

Dlaczego powinniście nadrobić Master of None

Master of None zasługuje na dużo większą uwagę niż ta, jaką aktualnie się cieszy. Nazwisko w Polsce nie przyciąga wielu ludzi, większość nie wie, kim jest Aziz Ansari, a nawet biały napis ‘Netflix Originals’ zdaje się nie przekonywać tłumów. Serial robi tak dużo dobrego, że premiera nowego sezonu powinna doprowadzać do szaleństwa miliony ludzi. Postanowiłem w jednym miejscu zebrać kilka powodów tego cichego sukcesu…

Słowem wstępu, Aziz Ansari większość swojej popularności zawdzięcza serialowi NBC Parks and Recreation. Od 2001 roku zajmował się stand-upem, regularnie możemy oglądać jego specjale na Netfliksie, ale to 2007 rok przyniósł mu wejście do wielkiego świata. Po siedmiu sezonach serialu, kilku filmach oraz wielu występach na scenie wypełnionych ciętymi dowcipami, postanowił pójść w ślady Louisa C.K. i zrobić własną produkcje. Tak właśnie powstał Master of None

Serial Aziza opowiada historię 30-letniego aktora mieszkającego w Nowym Jorku. Nie odniósł wielkiego sukcesu, nie chadza po czerwonych dywanach Hollywoodu i daleko mu do milionera. Oprócz szarej codzienności dręczy go brak planu na życie. Większość dni Deva, głównego bohatera, sprowadza się do wybierania posiłku na obiad, poszukiwania kolejnej gaży albo zastanawiania się nad samym sobą.

Pierwszy sezon Master of None jawił się jako produkcja mocno obyczajowa, twardo stąpająca po ziemi, napisana bardzo wprawnie, z dużą dawką inteligentnego humoru, znanego z występów Ansariego. Niedawna premiera kolejnych dziesięciu odcinków swoim odmiennym podejściem tylko potwierdziła dotychczasowy sukces.

Uniwersalność

Dev jest regularnie nękany problemami, z którymi wiele z nas również musiało się zmierzyć. Czasami wszystko go denerwuje, innym razem myśli, że jest królem świata, a od czasu do czasu spędza dni, zastanawiając się nad miłością czy swoją przyszłością. Mimo braku etatowej pracy i kariery w korporacji, głównego bohatera dotyka rutyna i codzienne wątpliwości. Dev podchodzi do życia w charakterystyczny dla siebie sposób.

Bardzo dużo w tym podejściu humoru, emocji oraz oparcia w przyjaciołach. Postaci szybko zapadają w pamięć, zyskują sobie naszą sympatię, a samemu Devowi zaczynamy kibicować już od pierwszych minut. Master of None w krótkich historiach z życia młodego aktora sprzedaje problemy i zagwozdki, z którymi spotykamy się na co dzień. Ze względu na pochodzenia i kolor skóry Aziza, częstymi tematami przewijającymi się przez oba sezony są religia, stereotypy czy uprzedzenia rasowe.

Humor

Dominują żarty sytuacyjne. Specyficzne podejście do życia Deva charakteryzuje się między innymi tym, że potrafi się śmiać w sytuacjach, w których niektórym odbiera mowę. Nie przybiera to żadnej konkretniejszej formy, ani nie jest mocno podkreślane przez twórców, ale na pewno daje do myślenia. Humor w wielu przypadkach bierze się z tych samych trudnych tematów, z których Master of None czerpie powagę czy uniwersalność.

Religia, rodzina Deva czy jego pochodzenie mogą być tak samo dla niego źródłem żartów, jak i smutków czy zawodów. W serialu rodzice głównego bohatera zawsze odgrywali bardzo dużą rolę. Obserwujemy wpływ wychowania na jego aktualne życie i podejmowane decyzje. Nawet temat regularnie jedzonej przez Deva wieprzowiny potrafi w rodzinie wywołać prawdziwą burzę.

Oryginalność

Jeżeli do tej pory brzmiało to nudno lub podobnie do setki innych, obyczajowych seriali, musicie mi uwierzyć na słowo, że oprócz wyrazistych i autentycznych bohaterów, forma ma też tutaj bardzo duże znaczenie. Każdy pojedynczy odcinek jest traktowany przez twórców niczym film krótkometrażowy. Niektóre z nich pisze Aziz, inne współtwórca serialu, a w drugim sezonie mamy nawet przypadek, kiedy za autobiograficzny (trzeci) odcinek komik zabrał się razem ze swoim bratem.

Czasami Master of None zdarza się „odjechać” bardzo daleko z formą, o czym doskonale świadczy chociażby szósty odcinek nowego sezonu. Dev, Francesca i Arnold nagle znikają, a głównymi bohaterami staje się trójka osób, które przypadkowo usiadły obok nich w kinie. Poznajemy ich dzień, ich życia i codzienne problemy. Każdy odcinek serwuje zupełnie nowe pomysły.

Pierwszy odcinek z Włoch, gdzie Aziz uczy się robić makaron, jest czarno-biały. Z kolei kilka epizodów później, kiedy nagle na pierwszym planie pojawia się niema dziewczyna, cały serial cichnie i przez kilkanaście minut jedynie czytamy napisy. Master of None to pod wieloma względami również estetyczny, wizualny rollercoaster.

Scenariusz

Za imponującą, nieustannie zaskakującą formą, murem stoi treść. Wszystkie te historie przekazuje kilka doskonale rozpisanych głównych bohaterów. Po raz kolejny drugi sezon służy tutaj jako doskonały przykład. Francesca pojawia się jako nowa postać w serialu, a odgrywa w nim kluczową dla głównego bohatera rolę. Jej charakter pojawia się już w pierwszym odcinku, czuć chemię między aktorami, a każdy następny odcinek tylko zbliża widzów do bohaterów i zaczyna budować między nimi silną więź.

Nowych dziesięć odcinków można generalnie uznać za ogromny popis scenarzystów. Relacja Deva z Francescą jest wiarygodna, pełna pasji i bardzo ujmująca. Poznajemy ich związek poprzez proste, codzienne sytuacje, przy których najlepiej prezentować postaci. Aktorzy są bardzo naturalni, a sami bohaterowie wyraźni i rozbudowani. Z jednej strony spełniają swoje zadanie w serialu, a z drugiej wywołują w widzach określone uczucia.

Emocje

Ostatni aspekt jest tak naprawdę wypadkową udanego serialu. Ciężko tutaj oczywiście mówić o śledzeniu fabuły z zapartym tchem, jednak Master of None potrafi mocno wciągnąć. Ostatnie odcinki niemal przelatują przez palce i kończą się w mgnieniu oka, a subtelne zakończenie tylko upiększa doznania z całości.

Drugi sezon jest dużo mocniej nastawiony na emocje niż humor. Pierwszy co prawda również zawierał wątki romantyczne, ale kupował widzów głownie oryginalnością i celnymi dowcipami. Tym razem trochę się pozmieniało, Dev coraz bardziej potrzebuje swojej drugiej połówki, a na pierwszy plan wychodzą uczucia. Humor pozostaje jako element nadający charakteru serialowi i wzbogacający postaci.

Powinniście odpalić Netflixa i dać szansę pilotowi Master of None, jeżeli wcześniej nie mieliście na to ochoty. Skoro dotarliście do tego momentu, nie znudziła Was wizja oglądania czyjegoś pozbawionego ratowania świata i latania w kosmos życia, nie pozostało już nic innego, jak zaplanować wieczór z Azizem. Bardzo mocno trzymam kciuki za kolejny sezon, szczególnie patrząc na charakter drugiego sezonu. Twórcy wyglądają, jakby mieli jeszcze tonę pomysłów w głowie, zgrabnie zmieniają swoją produkcję i potrafią pozornie znane pomysły ubrać w otoczkę, która zaskoczy i uczyni seans przyjemnym oraz wartościowym.