fot. Pixabay

Która aplikacja jest najbardziej zasobożerna?

Co prawda tylko za pierwszy kwartał tego roku, ale mimo wszystko wyniki dostarczone przez naukowców Avasta są bardzo interesujące. Mam tu na myśli raport dotyczący zasobożerności aplikacji, które instalujemy na naszych smartfonach. Przyjrzyjmy mu się z bliska, aby dojść do tego, co (oprócz oczywiście Facebooka) wysysa z naszych urządzeń większość zasobów.

Co nowego?

Raport firmy Avast dotyczy przede wszystkim najbardziej zasobożernych aplikacji dostępnych na platformę Android. Zanim jednak przejdziemy do właściwej listy, przyjrzyjmy się zupełnie nowym pozycjom, które zasłużyły na miano pożeraczy zasobów. Avast podaje tutaj aż sześć aplikacji, które w pierwszym kwartale tego roku wskoczyły do rankingu. Są nimi: Google Talkback, Google Play Music, SHAREit, Google Doc, Samsung Media Hub oraz Piano Tiles 2.

Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, jest fakt, że aż trzy z sześciu tych aplikacji to programy Google’a. Zawsze wydawało mi się, że producent systemu operacyjnego wie najlepiej, jak pisać aplikacje pod swój produkt. Powyższe trochę temu zaprzecza. Naukowcy z firmy Avast, w przypadku wyżej wymienionych, zwracają uwagę przede wszystkim na bardzo duże zużycie energii – aplikacje te „osuszają” nasze baterie do cna w mgnieniu oka.

Bardzo ciekawe jest także zestawienie pięćdziesięciu najczęściej instalowanych androidowych aplikacji oraz dziesięciu najpopularniejszych smartfonów. Zerknijcie zresztą na te rankingi sami:

Top 50 aplikacji oraz top 10 smartfonów (fot. Avast)

Avast szczególną uwagę zwraca także na siedem aplikacji, które w ich rankingach pojawiają się najczęściej. Nikogo chyba nie zaskoczy fakt, że na tej liście swoje miejsce znajdują aplikacje Facebook oraz Messenger. Dziwi natomiast to, że do tej pory programiści niebieskich nic z tym fantem nie zrobili, zajmując się za to np. implementacją nikomu nie potrzebnych, kolorowych komentarzy. Dużo bym dał, aby aplikacje Facebooka nie opróżniały mojej baterii w mgnieniu oka.

Kto jest najbardziej chciwy?

Przyszła pora na to, co tygryski lubią najbardziej. Oto zestawienie dziesięciu najbardziej zasobożernych aplikacji w kilku kategoriach. Zerknijcie sobie na nie:

Top zasobożernych aplikacji (fot. Avast)

Słowem mojego komentarza, chociaż rankingi mówią same za siebie. Po pierwsze, o czym wspomniałem już wyżej, bardzo dziwi mnie mnogość aplikacji Google’a w tych zestawieniach. Firma odpowiedzialna za Androida,  powinna, tak mi się wydaje, świecić przykładem i być wzorem godnym naśladowania – również jeśli o optymalizację aplikacji chodzi. Po drugie, naukowcy Avasta zwracają uwagę na to,  jaką pracę wykonali programiści Snapchata. Strzelałem, że będzie to jedna z najbardziej zasobożernych aplikacji dostępnych w sklepie. Tak się jednak składa, że jeśli chodzi np. o „pazerność” na zasoby naszego procesora, program wypadł z pierwszej dziesiątki. Zaliczył też spadek o kilka miejsc w innych kategoriach.

Z drobniejszych rzeczy warto wspomnieć o Google Doc, które z prostego edytora ewoluowało w jedną z najbardziej zasobożernych aplikacji dostępnych w sklepie. Może być to kolejny powód, aby przerzucić się na Microsoft Word, która to aplikacja w ogóle nie występuje w tych zestawieniach. Dziwi także fakt, że na wyżej przytoczonych listach znajdziemy kilka programów służących optymalizacji. Przypadek? Nie sądzę.

Jak poprawić sytuację?

Najlepsze rozwiązania to te najbardziej radykalne – wystarczy odinstalować zasobożerną aplikację. Jednak nie po to kupujemy urządzenie zwane smartfonem, aby korzystać tylko z dialera i aplikacji SMS. Naukowcy firmy Avast radzą przede wszystkim obserwację zachowania swojego smartfona. Może z jakiejś aplikacji korzystamy „raz do roku” i można z niej zrezygnować? Może by tak wyłączyć niektóre, mniej ważne powiadomienia oraz przejrzeć procesy działające w tle? Można też zwolnić trochę przestrzeni na dysku jakimś prostym programikiem, wyłączyć WiFi i dane komórkowe, kiedy z nich nie korzystamy itd. Naukowcy odpowiedzialni za raport nie radzą niczego nowego, czego jeszcze nie powiedziano na ten temat. Z drugiej strony jednak nie istnieje jakieś „magiczne serum”, które zaradziłoby wszystkim problemom.

fot. TechChrunch

Jak Wy radzicie sobie z zasobożernymi aplikacjami? Macie jakieś metody, aby „przytemperować” trochę ich temperament? Dajcie znać w komentarzach.

Źródło: Avast