fot. Pixabay

Prowadzenie kampanii reklamowych na Facebooku zmieni się, w reakcji na aferę Cambridge Analytica

Żeby trafić z reklamą do wąskiej grupy użytkowników Facebooka, trzeba się czasem nieźle nagimnastykować. Dla różnych firm, zwłaszcza tych nie dysponujących dokładniejszą wiedzą o swoich potencjalnych klientach, pewną pomocą były tak zwane kategorie partnerskie. Były, bo Facebook rezygnuje z tej formy ułatwienia dla reklamodawców.

Trzeba na początku zaznaczyć, że kategorie partnerskie to opcja, a nie główna część systemu reklamowego Facebooka, więc ogół działań marketingowych na platformie nie ulegnie drastycznej zmianie. Dostawcy danych, z których pomocy można skorzystać, by lepiej targetować swoje reklamy, nie zbierają ich również na terenie Polski.

Kategorie partnerskie są dostępne dla reklamodawców targetujących grupy odbiorców w Australii, Brazylii, Francji, Japonii, Niemczech, USA i Wielkiej Brytanii. W pewnych wypadkach ich pomoc może się przydać, zwłaszcza jeśli reklama ma trafić do odbiorców rozsianych po całym świecie, ale reprezentujących jakąś bardzo wąską grupę. Dzięki bazom danych zewnętrznych dostawców, można było docelowo zawęzić wyświetlanie jakiejś reklamy, na przykład do osób grających w karciane RPG-i czy uwielbiających słodkie napoje gazowane.

Kategorie partnerskie są oparte na informacjach podanych przez partnerów marketingowych Facebooka będących operatorami danych dotyczących grup odbiorców. Kategorie umożliwiają dalsze zawężenie targetowania na podstawie informacji sporządzonych przez partnerów, takich jak dane demograficzne czy informacje o zachowaniach (prawo własności domu, historia zakupów). W przypadku firm, które nie mają dostępu do własnych danych klientów w celu utworzenia grup niestandardowych odbiorców, kategorie partnerskie mogą być korzystną opcją.

Bez wsparcia danych z zewnątrz, targetowanie reklam będzie wyglądać nieco inaczej. Facebook dotąd łączył dane zgromadzone o użytkownikach portalu (dotyczące tego, co polubili i jakie strony obserwują) z informacjami od reklamodawców (na przykład o tym, czy ktoś wykupuje pakiet Premium jakiejś usługi) oraz danymi pozyskanymi od zewnętrznych dostawców. I to właśnie ta trzecia pula informacji nie będzie już dostępna podczas tworzenia kampanii reklamowych.

Chodzi o to, by Facebook nie został znów oskarżony o wykorzystywanie prywatnych danych niewiadomego pochodzenia. Choć firmy, które je dostarczają, mogą zarzekać się, że zostały pozyskane całkiem uczciwie, to Facebook po aferze z Cambridge Analytica nie chce już ryzykować. Kategorie partnerskie znikną w ciągu sześciu miesięcy.

Zmiana ta chroni przede wszystkim Facebooka – przed podejrzeniami o współudział w wykorzystywaniu danych, z którymi nie obchodzono się właściwie przed „wpuszczeniem” ich do marketingowej maszynerii serwisu. Spokojniejsi o swoje dane powinni też być użytkownicy.

Mark Zuckerberg jest powszechnie krytykowany za to, że reaguje na takie problemy dopiero wtedy, gdy pali mu się grunt pod nogami. Jego podejście do danych użytkowników skrytykował już Tim Cook, a aferą interesują się europejskie rządy, które domagają się wyjaśnień od Facebooka w temacie powiązań firmy z Cambridge Analytica. To niewątpliwie trudne czasy dla Zuckerberga. Już do tej pory mocno stracił wizerunkowo, a może być jeszcze gorzej.

 

źródło: TechCrunch, Facebook