Przechowywanie danych w pigułce – jak magazynować pliki? #PDP #4

Po dłuższym użytkowaniu smartfona lub innych urządzeń, przychodzi taki moment, że masa losowych zdjęć czy plików zabiera zdecydowanie za dużo wolnej przestrzeni na dane. Wtedy też trzeba się w końcu zastanowić, czy chcemy je gdzieś przenieść i zrobić ich kopię zapasową czy też zwyczajnie usunąć. Z myślą o tym problemie powstał ten właśnie poradnik, który powinien Wam pomóc zrozumieć różne metody przechowywania danych, a tym samym wybrać tę jedyną, najodpowiedniejszą dla siebie.

Zanim przejdziemy do głównej części tekstu, omówmy sobie parę kwestii wstępnych. Po pierwsze – artykuł sam w sobie nie ma za zadanie przekonać Was do któregoś z rozwiązań, które poniżej zaprezentuję. Moim celem będzie wskazanie silniejszych oraz słabszych stron poszczególnych technologii przechowywania danych, ale niekoniecznie już ich ocena, bo tę pozostawię już Wam samym. W końcu każdy ma swoje gusta, preferencje i odmienne zastosowania. Po drugie – jak już zapewne wiecie, poradnik został stworzony z myślą o bardziej początkujących użytkownikach smartfonów/komputerów, stąd nie będę się w nim wdawał w szczegóły, a nawet pokuszę się o wspomnienie o kilku banałach.

Każda z form przechowywania danych będzie opisywana przy pomocy kilku cech, które przydadzą się przy porównywaniu poszczególnych metod przechowywania danych. Będą to:

  1. Cena – rzecz najważniejsza. W przypadku metod przechowywania danych, podanie jednej stałej kwoty jest jednak praktycznie niemożliwe. Przy każdym rozwiązaniu postaram się podać minimalny próg, a następnie wytłumaczę czynniki, które wpływają na znaczną rozbieżność cenową podobnych produktów.
  2. Uniwersalność – innymi słowy, skąd mamy dostęp do naszych danych i na jakich urządzeniach/platformach nasze rozwiązanie będzie działało?
  3. Mobilność – czy nasze dane przeniesiemy w kieszeni, a może w plecaku?
  4. Szybkość konfiguracji – z jaką łatwością przychodzi konfiguracja tego sprzętu?
  5. Bezpieczeństwo – jak trudno przyjdzie komuś dobrać się do naszych danych?
pendrive ADATA UE700 Pro (fot. ADATA)

Pamięć USB, aka pendrive

  1. Cena – podstawowy pendrive o pojemności 32 GB, z wyjściem USB 3.0, to obecnie koszt od 20 do 30 złotych. Nie będzie to może demon szybkości, ale w zupełności spełni swoje podstawowe zadanie. Koszt pendrive’ów rośnie wraz ze zwiększeniem pojemności. Za porządnego pendrive’a, o dobrej szybkości transferu i przestrzeni na dane rzędu 512 GB, przyjdzie nam już zapłacić nawet 600 złotych. Rozstrzał cenowy jest zatem naprawdę duży.
  2. Uniwersalność – pendrive podłączymy do praktycznie wszystkiego, co ma odpowiedni port USB. Telewizory, komputery stacjonarne oraz laptopy powinny sobie poradzić z obsługą takiego urządzenia. Korzystanie z „palucha” jest też możliwe w przypadku smartfonów czy tabletów, ale wówczas wymagana będzie odpowiednia przejściówka… lub ten sam gadżet, ale z odpowiednim wejściem, chociażby USB typu C.
    Po dane z pendrive’a sięgniemy tylko i wyłącznie w momencie, kiedy mamy go przy sobie. Jakikolwiek dostęp zdalny jest niemożliwy, zatem jeśli przechowujemy na nim stosunkowo ważny projekt, a zapomnimy zabrać sprzętu ze sobą, to możemy napotkać niemały problem.
  3. Mobilność – pendrive to istny król mobilności, dlatego też jest on szalenie powszechny. Kieszeń czy portfel nie stanowi dla tego urządzenia żadnego problemu.
  4. Szybkość konfiguracji – podłączasz do komputera i działa. Nie trzeba nic więcej.
  5. Bezpieczeństwo – „paluch” sam z siebie nie ma jakiejkolwiek funkcji zabezpieczającej. Jeśli ktoś wpadnie w posiadanie takiego „magazynu danych”, wówczas uzyska on dostęp do wszystkich znajdujących się tam plików. Owszem, na rynku istnieją pendrive’y z czytnikiem linii papilarnych, ale obecnie są one traktowane bardziej jako ciekawostka.
    Pamięć USB można oczywiście zaszyfrować, chociażby znanym z systemów Microsoft Windows BitLockerem, ale to może się odbić na komforcie użytkowania. Nie dość, że trzeba cały czas pamiętać odpowiednie hasło do nośnika, to jego zaginięcie, może dla nas oznaczać całkowitą utratę danych.

Małe podsumowanie

Pendrive to chyba najlepiej znana nam forma, może nie tyle co przechowywania danych, a ich przenoszenia i do dziś jest to ich główne zastosowanie. „Paluch” może oczywiście spełniać bardzo podstawową formę przechowywania plików, jeśli nie posiadamy ich jakoś specjalnie dużo. Trzeba jednak pamiętać, że nośniki tego typu o większej pojemności są z reguły bardzo drogie, a przy okazji ich szybkość transferu odbiega nieco od innych rozwiązań. Zresztą pamięć USB łatwo zgubić czy podebrać komuś z biurka, dlatego warto mieć gdzieś kopię znajdujących się tam danych.

fot. Aliexpress

Dyski zewnętrzne

  1. Cena – podstawowe dyski zewnętrzne o pojemności 512 GB można już dostać w sklepie za około 150 złotych. Za lekko ponad 200 złotych z kolei zakupimy już ten sam sprzęt, ale o pojemności 1 TB. Ich prędkość transferu często oscyluje w wartościach zbliżonych do tych, które osiągają standardowe dyski twarde (przynajmniej te 2,5-calowe).
    Następny przeskok cenowy czeka nas, jeśli zażądamy szybszych wartości zapisu i odczytu od naszego dysku zewnętrznego. Dla przykładu przenośne SSD – Samsung T5 o pojemności 500 GB to wydatek rzędu 500 złotych. Na rynku istnieją też dyski pokroju Samsung X5, które osiągają prędkość transmisji danych na poziomie najszybszych SSD montowanych w komputerach. W tym przypadku cena za 500 GB sięga już nawet 1500 złotych.
  2. Uniwersalność – dysk zewnętrzny podłączymy teoretycznie do wszystkich urządzeń z wejściem USB. Podkreślę tu słowo teoretycznie, ponieważ urządzenia te powstały głównie z myślą o komputerach, więc ich początkowa konfiguracja (system plików) może nie pozwolić na podłączenie do smartfonów czy tabletów (nawet z pomocą przejściówek). Dysk zewnętrzny nie udostępni też danych gdzie indziej niż komputerowi, do którego jest podłączony.
  3. Mobilność – dyski zewnętrzne nie są może tak małe, jak pamięci USB, ale są wystarczająco lekkie i poręczne, by zmieścić się w kieszeni. Zwykle są one wielkości portfela czy średnich rozmiarów powerbanka.
  4. Szybkość konfiguracji – podłączasz do komputera i działa. Tak jak w przypadku pamięci USB – dużo więcej nie trzeba.
  5. Bezpieczeństwo – dyski zewnętrzne nie mają funkcji zabezpieczających. Jedyną opcją ochrony danych jest ich zaszyfrowanie, ale to oczywiście wiąże się z dodatkowymi komplikacjami podczas przenoszenia plików (trzeba m.in. pamiętać hasło).

Małe podsumowanie

Dysk zewnętrzny to świetna rzecz, jeśli ktoś potrzebuje stosunkowo niewielkiego, ale zarazem poręcznego magazynu na dane. Cena takiego nośnika, nawet przy wyższych pojemnościach, również nie odbije się znacząco na naszym portfelu. Trzeba jednak mieć na uwadze, że dyski zewnętrzne stworzono głównie z myślą o komputerach czy laptopach. To naturalne rozszerzenie sprzętu z Windowsem, Linuksem czy macOS, aniżeli wielofunkcyjne urządzenie.

fot. Samsung

Karty pamięci (microSD)

  1. Cena – podstawowa karta pamięci microSD o pojemności 64 GB powinna nas kosztować w granicach 50 złotych.
    Następny skok cenowy czeka nas w momencie, gdy będziemy chcieli zwiększyć szybkość samej karty pamięci czy też jej pojemność. microSD dobrej klasy do telefonu o pojemności 256 GB to wydatek nawet rzędu 300 złotych.
  2. Uniwersalność – tak długo, jak nasze urządzenie ma odpowiedni czytnik kart microSD, nie powinno być problemu z odczytem czy zapisem danych. Telefony oraz tablety mają nawet często specjalne tacki, umożliwiające powiększenie dostępnej pamięci przy pomocy takiego nośnika. Do karty microSD nie dostaniemy się inaczej, niż z poziomu samego urządzenia.
  3. Mobilność – karta microSD jest mniej więcej wielkości monety 50-groszowej. To już mówi samo za siebie w kwestii mobilności.
  4. Szybkość konfiguracji – podłączasz do urządzenia i działa.
  5. Bezpieczeństwo – konsumenckie karty pamięci nie oferują funkcji zabezpieczających.

Małe podsumowanie

Rodzajów kart pamięci jest cała masa, dlatego tę część poradnika poświęciłem tylko typowi microSD. Ten bowiem idealnie sprawdza się jako magazyn na dane dla małych urządzeń pokroju przenośnych kamer, wideorejestratorów i właśnie smartfonów.

Dla telefonów czy tabletów jest to naturalne poszerzenie przestrzeni na dane, stąd jeśli narzekacie na brak dodatkowego miejsca na swoje selfie, to zakup microSD będzie świetnym rozwiązaniem. Nie myślcie jednak o kartach pamięci jak o miejscu na magazynowanie plików z wielu źródeł.

Dysk Google

Dyski w „chmurze” (cloud)

  1. Cena – dyski w „chmurze” to bardziej usługa niż tylko miejsce na dane, dlatego firmy, które je udostępniają, żądają comiesięcznych opłat za wykupienie dodatkowej przestrzeni.
    Dla przykładu Google Drive za podstawowe 15 GB nie chce od nas nic. Z kolei za 100 GB miejsca na pliki, firma zażąda od nas 9 złotych co każde 30 dni użytkowania, a za 1 TB już 47 złotych miesięcznie. Spójrzmy na konkurencję – za usługę Office 365 Microsoftu i 1 TB miejsca na OneDrive, zapłacimy miesięcznie minimum 30 złotych. Jest zatem w czym przebierać, a dostawców tego typu usług jest całkiem sporo.
    Można zatem szacować, że za rok użytkowania takiego OneDrive przyjdzie nam zapłacić 360 złotych, co tylko konsekwentnie mnoży się wraz z kolejnymi latami. Niemniej jednak comiesięczna opłata nie jest aż tak bardzo bolesna dla portfela. W końcu to cena kilku większych czekolad.
  2. Uniwersalność – po pliki z dysków z „chmury” można sięgnąć z praktycznie każdego urządzenia, tak długo, jak mamy dostęp do internetu. Wystarczy odpowiednia aplikacja czy przeglądarka internetowa.
  3. Mobilność – serwerów nie przenosimy własnymi rękoma, więc w tym przypadku kategoria jest zasadniczo nieważna.
  4. Szybkość konfiguracji – wchodzisz do aplikacji takiej usługi i to w zasadzie tyle.
  5. Bezpieczeństwo – dane znajdują się nie u nas, a u dużej firmy, która ma za sobą całe sztaby ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo danych. Zatem tak długo, jak nie zdradzimy komuś swojego hasła do konta, nie powinniśmy się martwić o to, że ktoś sięgnie po nasze kompromitujące zdjęcia z imprezy.

Małe podsumowanie

Usługi do przechowywania plików w „chmurze” są tworzone z myślą o prostocie obsługi, łatwości dostępu oraz niezawodności. Nie są to też specjalnie drogie rzeczy, jeśli wizja płacenia tych kilkunastu złotych co miesiąc nie jest dla nas straszna.

Jedynym problemem, który wynika z funkcjonowania „chmury”, jest oczywiście obowiązkowy dostęp do internetu. Jeśli zostaniemy odłączeni od „globalnej sieci”, wówczas ani my nie możemy zsynchronizować naszej pracy, ani też nie pobierzemy plików z serwerów. Dodatkowo prędkość naszego łącza będzie wpływała na to, jak szybko pobierzemy lub wrzucimy pliki do przydzielonej dla nas przestrzeni.

„Chmura” jest zatem świetnym miejscem do robienia sobie backupu czy też kopii zapasowych naszych zdjęć lub dokumentów… oczywiście w zaciszu domowego ogniska, gdzie dostęp do internetu mamy zapewniony.

źródło: optyczne.pl

Serwery NAS

  1. Cena – podstawowy serwer NAS powinien nas kosztować około 400 złotych, choć trzeba do tego również doliczyć zakup samego dysku twardego. To będzie dodatkowym wydatkiem rzędu 200 złotych, jeśli myślimy o pojemności 1 TB.
    Bardziej zaawansowane serwery NAS to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych, nie wspominając o samych dyskach, których to pojemność czy prędkość zapisu/odczytu przełoży się na nasze ostateczne odczucia z użytkowania.
  2. Uniwersalność – podobnie jak w przypadku usług dysków cloudowych, dane można wyciągnąć przy pomocy praktycznie każdego urządzenia, które ma dostęp do naszej sieci. Wystarczy często odpowiednia aplikacja czy przeglądarka internetowa, choć metod dostępu jest znacznie więcej.
  3. Mobilność – zerowa lub niewielka. Dyski wraz z serwerem NAS można oczywiście przewieźć w inne miejsce, ale będzie to wymagało na koniec dodatkowej konfiguracji po podłączeniu się z inną siecią.
  4. Szybkość konfiguracji – odpowiednie ustawienie serwera NAS nie jest łatwym zadaniem i z pewnością będzie ono wymagało dodatkowej konfiguracji naszego routera. Jeśli myślimy o wyciśnięciu z tego rozwiązania możliwie największej ilości soku, lepiej zawołać kogoś, kto w choć średnio-zaawansowanym stopniu zna się na systemach operacyjnych oraz sieciach komputerowych. Zatem nie, konfiguracja nie będzie ani super prosta, ani specjalnie szybka.
  5. Bezpieczeństwo – metod zabezpieczenia serwera NAS jest cała masa, choć producenci gotowych urządzeń tego typu dbają, by ich maszyny były stosunkowo bezpieczne. Dodatkowo, by zyskać jakikolwiek dostęp do takiego sprzętu, ktoś musi być fizycznie w naszym mieszkaniu lub podłączyć się do naszej sieci, co już stanowi pierwsze schody.

Małe podsumowanie

Serwer NAS to rozwiązanie dla osób, które chciałyby zamknąć możliwości „chmury” w swoim domu… i to dosłownie. Jeśli bowiem podłączymy się do innej sieci, może się to wiązać dla nas z utratą dostępu do naszego serwera z plikami. Dlatego jest to świetny sposób na magazynowanie czy współdzielenie plików między domownikami. Takie cyfrowe ognisko, do którego żaden Kowalski zza ściany nie powinien mieć dostępu.

Magazynowanie danych – wieczny problem

Jeśli chodzi o tematykę przechowywania danych, to nie ma w tym temacie złotego środka. Każda z przedstawionych powyżej metod ma swoje wady i zalety, a i sporo też zależy od tego, co dokładnie magazynujecie na swoich komputerach czy telefonach. Domowemu użytkownikowi może wystarczyć zwykły dysk zewnętrzny, a z kolei jeśli ktoś pracuje nad bardzo drogimi projektami, powinien najlepiej zainwestować w porządny serwer NAS, dodatkowy dysk oraz usługę przechowywania plików w chmurze.

Jeśli jednak uważacie, że ten poradnik absolutnie nie pomógł Wam w dokonaniu wyboru, to zapraszam do sekcji komentarzy. Na wszelkie pytania, wątpliwości czy uwagi odnośnie któregokolwiek zagadnienia, chętnie odpowiem.

Partnerem Poradników dla początkujących jest TP-Link Neffos.