Hill Climb Racing – o tym, jak gra poznana na uczelni podbiła moje serce

Hill-Climb-Racing

Na uczelni powinienem się czegoś nauczyć – przynajmniej z założenia. Ostatni pobyt w placówce, gdzie zdobywam wiedzę obfitował także i w nieco inne doświadczenia. Od swojej studenckiej braci złapałem bowiem bakcyla w postaci gry – Hill Climb Racing, która nie dość, że porwała mnie dzięki swojej prostocie, to jeszcze skłoniła mnie do wsparcia jej autora mikropłatnością. W zamian dostałem wersję bez reklam i drobne wsparcie pieniężne w ramach gry. Co stoi za tym, że ta gra jest po prostu fajna?

Gra prosta aż do bólu

Hill Climb Racing nie wygląda ciekawie – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Grafika przypomina nieco bardziej zaawansowane umiejętności grafika pracującego tylko w Paincie – obok przodujących w tej kwestii tytułów nawet nie stała. Interfejs w grze także nie wskazuje na to, by owa gra była w jakikolwiek sposób ciekawa. A sterowanie prującą przed siebie postacią ogranicza się do wciskania (bez skojarzeń w komentarzach) pedałów: gazu i hamulca. Producent gry gazem i hamulcem rozwiązał także kwestię poruszania pojazdem w powietrzu. Prosto jak cholera. Cel? Jedziesz przed siebie, zbierasz pieniądze, paliwo i starasz się nie paść głową kierowcy na ziemię. Poziom trudności? Wraz z odległością od startu wzrasta – i to solidnie.

wp_ss_20140529_0003

Tak w skrócie wygląda Hill Climb Racing. Z tego opisu wynika wprost, że nie mamy do czynienia z tytułem wybitnym – bo wybitnym nie jest. Ale godnym uwagi jak najbardziej.

Odpicuj swoją brykę

To nie jest tak, że jedziemy tylko jednym typem pojazdu. Na początku do dyspozycji mamy „jeepa”. Ów samochodzik jest powolny, toporny, a na wybojach podskakuje jak wesz na grzebieniu. Nic więc dziwnego, że kierowanie tym pojazdem po coraz bardziej wyboistej drodze sprawia trudności i nie raz będziemy chcieli cisnąć – czy to tabletem, czy to smartfonem o ścianę.

Aby nieco urozmaicić rozgrywkę możemy zakupić nowy pojazd. Do wyboru mamy ich kilkanaście – wśród nich znajdziemy nie tylko konwencjonalne bolidy, ale i czołg, karetkę pogotowia, radiowóz, czy też wypełniony ludźmi autokar. To nie tylko miłe urozmaicenie przemierzania kolejnych etapów, ale i element swego rodzaju absurdu. Widzieliście kiedyś autokar prujący przez Księżyc? Nie? No, to zobaczycie.

wp_ss_20140529_0001

Nasz wózek może zostać ulepszony za pieniądze, które zbieramy w trakcie gry. A dostaniemy je nie tylko za to, że zbierzemy je wprost z trasy – wybijając się w powietrze i zostając tam przez dłuższy czas otrzymamy małe co nieco do sakiewki. Przewroty w tył i przód także są odpowiednio doceniane. Warto jest zatem puścić wodze fantazji i nie żałować nieco przestraszonego kierowcy, który bardzo często kończy przejażdżkę sunąc twarzą po trasie.

wp_ss_20140529_0004

Ulepszyć pojazd możemy na różne sposoby. Na pierwszym miejscu jest silnik – aby wykonywać dłuższe skoki, móc wspiąć się na wyższe szczyty i generalnie, rwać asfalt pod kołami, należy nieco podrasować osiągi. Po tym warto jest zwrócić uwagę na opony, których przyczepność także jest ważna. Jeżeli jej nie będzie, to cóż nam po całym stadzie koni pod maską, skoro koła ryją ziemię? Trzeba moc silnika przenieść na podłoże, a temu służy ulepszenie opon. Ulepszenie zawieszenia służy temu, by nasz wóz nie podskakiwał na wyboistej drodze i lepiej się jej trzymał. Ma to ogromne znaczenie na trasach, gdzie lepiej by było dobrze trzymać się podłoża (na przykład w grocie, gdzie ogranicza nas sufit). Ponadto, każdy pojazd ma też charakterystyczne dla siebie własne ulepszenia. I tak na przykład jednokołowiec (Segway?) oferuje wymianę akumulatora na bardziej pojemny, wyścigówka zaś docisk do podłoża (co by wóz dęba nie stanął przy przyspieszaniu), a jeep – większy bak.

wp_ss_20140529_0002

Ok, mamy wóz. Ale musimy też po czymś jeździć. Pierwszą lokacją jest wieś. Inne zaś musimy sobie dokupić. Nie ma więc żadnych przeszkód, by zakupionym traktorem zwiedzać obcą planetę, czy też jechać nim po autostradzie. Co najciekawsze, w moim przypadku, w grocie najlepiej sprawdziła się wyścigówka. Jadąc jednokołowcem szybko waliłem głową w sufit. Niskie zawieszenie sportowego samochodu pozwoliło mi w miarę długą eksplorację tej trasy… aż do momentu, w którym wyboje, a w konsekwencji efektowna kraksa nie wyeliminowała kierowcy.

Mimo paskudnej grafiki i prostoty… wciąga!

Wsysa jak odkurzacz. Po nocach, kiedy nie mogłem spać przez wypalający oczy blask monitora (mimo używania F.lux) i gdy chciałem zabić resztki energii z dnia, walczyłem o każdy metr w tej grze. Byłem tak zdeterminowany w tym, by przeć jak najdalej, że aż wsparłem autora gry drobnymi pieniędzmi – w zamian za monety w grze. Tym samym mogłem sobie pozwolić na jeszcze więcej ulepszeń dla moich bolidów.

wp_ss_20140529_0005

Walka o jak najlepszy rezultat – jest. Ulepszenia? Są. Pojazdy? Też są. Absurd? Jest. Mieszanka tych kilku elementów mimo nieciekawej oprawy wizualnej warunkuje to, że w Hill Climb Racing gra mi się po prostu dobrze. Wam też radzę!

Gra dostępna jest na platformy: Windows 8.1, Windows Phone, Android oraz iOS.