Google Pixel 2 XL (fot. Google)

Osoby odpowiedzialne za Google Pixel 2 XL powinny wylecieć z roboty. Smartfon ma kolejny problem

Nawet nie chce mi się już liczyć, z iloma problemami od momentu rynkowej premiery borykał się Google Pixel 2 XL. Wiem jedno – było ich zdecydowanie za dużo, jak na smartfon, który kosztuje tyle kasy. Tymczasem okazuje się, że to nie koniec, ponieważ użytkownicy donoszą o kolejnym.

Google Pixel 2 XL kosztuje w Stanach Zjednoczonych od 849 do 949 dolarów. W Europie Zachodniej trzeba za ten smartfon zapłacić jednak sporo więcej, bo od 939 do 1049 euro. Wydaje się więc oczywiste, że wydając tyle pieniędzy, klient powinien otrzymać kompletny i w 100% dopracowany sprzęt. Tymczasem kolejne problemy sugerują, że prawdziwe dopracowywanie odbywa się dopiero teraz, miesiąc po oficjalnej premierze.

Żeby było gorzej, z problemami borykają się zarówno Pixel 2, jak i Pixel 2 XL, aczkolwiek wydaje się, że to ten ostatni cierpi na więcej bolączek. Wystarczy przypomnieć, że użytkownicy narzekali m.in. na wypalający się w ekspresowym tempie i zaniebieszczony nawet po lekkim odchyleniu wyświetlacz, dziwne trzaski czy wyjątkowo powolne szybkie ładowanie. Do tego zdarzyło się też, że do klientów trafiły egzemplarze bez wgranego systemu operacyjnego.

I chociaż to zdecydowanie za dużo problemów, jak na jeden – i to tak drogi – smartfon, to właściciele Pixel 2 XL zaczęli zgłaszać kolejny. Tym razem chodzi o powłokę oleofobową, która zapobiega nadmiernemu „palcowaniu” się ekranu oraz ułatwia jego czyszczenie – wspomniany model także takową ma na swoim wyświetlaczu. Naturalne jest, że z czasem się ona „zużywa”, ale nie od razu – a użytkownicy już po kilku tygodniach są w stanie zauważyć różnice.

Fakt, nie zawsze jest to widoczne na pierwszy rzut oka i czasami wymaga dokładniejszego przyjrzenia się, ale coś faktycznie musi być na rzeczy, skoro problem ten zgłasza nie jedna osoba, tylko kilka. Co więcej, przynajmniej jednej uznano reklamację z tego tytułu, więc Google musi być świadome tej sytuacji. Niestety, nie wszyscy mają tyle szczęścia – w jednym przypadku producent wprost zrzucił winę na klienta.

Szczerze mówiąc, jestem w szoku, z iloma problemami boryka się Pixel 2 XL. Byłbym w stanie zrozumieć jeden, góra dwa problemy, ale tylko pod warunkiem, że dałoby się je wyeliminować software’owo, jakąś aktualizacją. Wypalający się w ekspresowym tempie wyświetlacz, czy szybko wycierająca się powłoka oleofobowa w smartfonie za tyle kasy są dla mnie nie do przyjęcia. Dlatego osobiście współczuję właścicielom tego modelu, chociaż miał on potencjał być naprawdę świetnym sprzętem.

Polecamy również:

https://www.tabletowo.pl/2017/10/20/google-pixel-2-bend-test-jerryrigeverything/

Źródło: BGR