BlitzWolf BW-AS2 – mroczny głośnik dla żądnych hałasu (recenzja)

Wiele osób pojęcie głośnik bezprzewodowy nierozłącznie utożsamiania z producentem, jakim jest JBL. Przyznać trzeba, że ten segment został zdominowany przez produkty właśnie tej marki, ale nietrudno domyślić się, że kalifornijski producent nie ma monopolu na grające urządzenia Bluetooth. Jakiś czas temu miałem okazję odstawić w kąt swojego budżetowego, nomen omen, JBL Go i sięgnąć bo coś pełnowymiarowego o zdecydowanie większej mocy. Równe 40W, wymiary 23 x 12,5 x 6 centymetrów i ponad kilogram masy – poznajcie BlitzWolf BW-AS2.

Specyfikacja techniczna

  • model: BlitzWolf BW-AS2
  • moc wyjściowa: 40 W (30 W + 2×5 W)
  • kolor/wykonanie: czarny / metalowa siatka mesh, PVC 
  • wymiary (długość x szerokość x wysokość): 230 x 125 x 60 milimetrów
  • waga: 1127 gramów
  • mikrofon: tak
  • łączność: Bluetooth 4.2, AUX 3,5 mm
  • zasięg: do 10 metrów
  • pasmo przenoszenia: 20-20000 Hz
  • stosunek sygnału do szumu: ≥ 75 dB
  • akumulator: 5200 mAh (7,4V)
  • czas ładowania: 5-6 godzin przez USB/2-3 godziny przy użyciu ładowarki DC
  • czas pracy: 2,5 godziny (głośność 100%)/4-5 godzin (głośność 70%)
  • wspierane kodeki: AAC, SDC

Cena w momencie publikacji recenzji: ~266 złotych

Zestaw sprzedażowy

Głośnik dociera do nas w pudełku o stylistyce wręcz charakterystycznej dla tego producenta. Dominuje tutaj biel i zieleń, w rogu odnajdziemy logo BlitzWolf, a na środku duży i estetyczny napis informujący o modelu urządzenia, które znajdziemy w środku. A co, oprócz głównego bohatera tego tekstu, znajduje się w wyłożonym pianką kartonie?

Nietrudno się domyślić, że większość przestrzeni zajmuje sam BlitzWolf BW-AS2. Obok odnajdziemy niewielki czarny kartonik, w którym znajduje się instrukcja obsługi, kabel microUSB służący do ładowania oraz kabel AUX. Wszystko utrzymane w przyzwoitej, minimalistycznej stylistyce oraz dobrej jakości wykonania. Krótko i na temat.

Wzornictwo i jakość wykonania

Muszę przyznać, że w tej kategorii Blitzwolf wykazał się wręcz ponadprzeciętnie, choć oczywiście nie obyło się bez niewielkich potyczek. Głośnik ma postać prostopadłościanu, którego podstawę stanowi wydłużony sześciokąt. Za podstawę urządzenia służy natomiast jeden z największych boków. Na spodzie znajdziemy dwa gumowe paski, które stabilizują pozycję BW-AS2 na biurku, a także mają działanie antypoślizgowe oraz chowają pod sobą śruby służące do rozkręcenia całości. Przednia oraz górna krawędź pokryte są metalową siatką, przy czym na tej drugiej znajduje się również miejsce na logo producenta oraz przyciski, do których wrócimy później.

Na tyle urządzenia znajduje się niewielka wnęka na gniazda i porty – odnajdziemy tu niewielki otwór skrywający guzik reset, miejsce na kartę pamięci microSD, 3,5 milimetrowe gniazdo jack, gniazdo microUSB oraz gniazdo na zasilacz 18 V. Dodam tylko, że ten ostatni nie jest dołączony do zestawu, więc chętni muszą poszukać go na własną rękę. A skąd ten port na kartę pamięci? Głośnik oprócz tego, że może odtwarzać muzykę po kablu oraz niebieskim zębie, radzi sobie także z samodzielnym odtwarzaniem plików. Podobno.

Jeżeli chodzi o boczne krawędzi, to na tych odnajdziemy plastikowe „zaślepki” skrywające pod sobą membrany. Te fragmenty całkiem nieźle udają szczotkowane aluminium, lecz tak naprawdę to plastik dobrej jakości. Jeżeli jesteście ciekawi, co skrywają pod sobą te elementy oraz metalowa siatka, to pod hasłem BlitzWolf BW-AS2 disassembly znajdziecie w sieci filmy ilustrujące rozbieranie głośnika wraz z pokazem możliwości bez osłon. Ale w tej recenzji nie będziemy skupiać się na rozwiązaniach konstrukcyjnych zastosowanych w urządzeniu.

Jak powiedziałem we wstępie, nie obyło się bez niewielkich potyczek. Napis na dolnej krawędzi jest moim zdaniem nadrukowany do góry nogami (lub ta konkretna metalowa płytka została zamontowana w nieprawidłowy sposób). Oprócz tego, na swój sposób nielogiczne wydaje mi się ustawienie przycisków głośności, choć o tym później. Jednak najbardziej irytująca jest rzecz, która wydawać by się mogła najmniej ważna. Nie wiem jaką rolę pełni ten element, ale pod każdą z diód znajduje się niewielkie pionowe wytłoczenie w postaci kreski. Jeżeli przyjrzymy się uważnie, to na pewno zauważymy, że w przypadku dwóch z nich kreseczka ta nie jest „pionowa”, a nachylona pod niewielkim kątem. Co więcej, nachylenie wytłoczenie pod drugą i czwartą diodą nie jest takie samo. Niby nic, ale perfekcjonistę potrafi doprowadzić do szału. Dodam prywatnie, że nie jestem największym fanem loga marki – wiecie, nie przeszkadza mi piorun wmontowany w literę O, ale zapis jest stylizowany w stylu, któremu daleko do mojego ulubionego – zgodzicie się chyba, że BliTZWOlF wygląda dosyć… specyficznie. Zdjęcia ujawniają również, że siatka dosyć lubi się z brudem – podczas krzątania się w kuchni dosyć łatwo zabrudzić głośnik w sposób, który trudno odwrócić zwykłem przetarciem. No, ale skoro już trochę ponarzekałem, to możemy przejść do zachwytów.

Jeżeli chodzi o jakość wykonania, to ta stoi na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście na metalowych elementach mojego egzemplarza bez większego kłopotu odnaleźć można mikrorysy, ale muszę dodać, że jak na warunki, w których służył mi BlitzWolf BW-AS2 jest bardzo dobrze. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do plastiku, ten nie trzeszczy, nie rysuje się i jest dobrze spasowany. Nie mam też do powiedzenia nic negatywnego na temat gniazd, ewentualne uwagi mógłbym skierować w stronę przycisków. Te są również nieźle wykonane i godny uwagi jest fakt, że są odrobinę wklęsłe, ale nie zaszkodziłby im nieco dłuższy lub chociaż bardziej wyczuwalny skok.

Obsługa i codzienne użytkowanie

Na urządzeniu obecne jest kilka przycisków, których działania prawdopodobnie nie trzeba tłumaczyć nikomu. Przytrzymanie przycisku Power przez dwie sekundy powoduje włączenie głośnika oraz wejście w tryb parowania. Zlokalizowany obok przycisk M powoduje zmianę trybu – dostępne jest połączenie przez Bluetooth, kabel jack 3,5 mm oraz odtwarzanie z karty microSD. Funkcjonalności pozostałych przycisków chyba nie trzeba nawet tłumaczyć, więc pozwólcie, że przejdę do diód.

Zmiana trybu pracy głośnika jest sygnalizowana poprzez dosyć specyficzny dźwięk. O aktualnym trybie informuje nas dioda zlokalizowana obok przycisku włączania – niebieska oznacza tryb Bluetooth z połączonym urządzeniem (migająca – tryb parowania), biała dioda oznacza tryb AUX, zaś kolor żółty oznacza odtwarzanie z karty pamięci. Warto dodać, że nie udało mi się zmusić głośnika do pracy z kartą pamięci – przyznam szczerze, że w moich oczach to żadna strata, ale to wciąż niedziałająca funkcja, którą obiecuje producent. Chyba, że to przypadek wyłącznie mojego egzemplarza lub korzystam ze złych plików? Tego nie wiem, gdyż ani na stronie producenta, ani sprzedawcy, ani nawet w instrukcji obsługi nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na ten temat. Niemniej, głośnik jest zdecydowanie nastawiony na pracę poprzez Bluetooth – ten tryb jest zawzse domyślnie ustawiany po włączeniu głośnika, a brak podłączonego źródła dźwięku przez kabel powoduje powrót do trybu Bluetooth. To z jednej strony dobrze, ale z drugiej – włączenie głośnika z podłączonym kablem bez lecącej muzyki powoduje już konieczność przeklikania trybu.

Jeżeli chodzi o obsługę, to ta jest bajecznie prosta. Jestem fanem rozwiązania, że włączenie głośnika automatycznie powoduje wejście w tryb parowania – przyznam szczerze, że niejeden JBL był dla mnie w tym względzie nie do końca intuicyjny. Pewien problem może jednak wystąpić, kiedy będzie chcieli przełączyć się między dwoma aktywnymi urządzeniami ;). Warto z tego powodu wiedzieć, że przytrzymanie przycisku Play/Pause powoduje usunięcie historii parowania. Ot tak, po prostu.

Jeżeli już przy braku intuicyjności jesteśmy, to nie do końca podoba mi się ustawienie przycisków do regulacji głośności. Z jakiegoś powodu wydaje mi się, że ustawienie „plusa” po stronie prawej byłoby bardziej intuicyjne. Jednak jeśli chodzi o codzienne użytkowanie głośnika, to nie natrafiłem na żadne inne „mankamenty”.

Jakość dźwięku i stabilność połączenia

Żeby było prościej i szybciej, zacznę od stabilności połączenia. Co do tej, hipotetycznie nie mam właściwie żadnych zarzutów – telefon nigdy nie rozłączył się z głośnikiem, nie występowały żadne problemy z parowaniem ani utratą dźwięku przy telefonie poruszającym się w obszarze dobrego zasięgu. Gorzej jest jednak, jeśli weźmiemy pod uwagę „moc” tego połączenia. Wystarczy oddalić się od głośnika na mniej więcej 5 metrów, aby ten powoli zaczął tracić kontakt ze smartfonem. Warto dodać, że krótkie utraty nie zostaną w jakikolwiek sposób zasygnalizowane – BlitzWolf BW-AS2 po prostu na chwilę zamilknie. Zdarzyło mi się jednak, że odchodziłem od głośnika na dosłownie kilka metrów w linii prostej z rogiem ściany po drodze i już zaczynałem słyszeć charaktertyczne pikanie. W tej kwestii mogłoby być zdecydowanie lepiej, zwłaszcza, że gabaryty głośnika nie czynią go kieszonkowym. W końcu trudno, żeby głośnik bezprzewodowy uziemiał nas w swoim bezpośrednim sąsiedztwie.

Czas przejść do rzeczy właściwie najważniejszej, czyli jakości dźwięku oferowanej przez głośnik. Już na starcie mamy ogląd na to, że producent skupił się na tym, aby głośnik był głośny, a nie oferował perfekcyjną jakość dźwięku. Jeżeli miałbym wskazać idealne zastosowania dla BlitzWolf BW-AS2, to byłyby to grille, spotkania plenerowe, wszelkiego rodzaju ogniska czy może nawet kampingi. Sam producent zaznacza, że bas jest tutaj podkręcony i w istocie tak jest – niskie tony są bardzo odczuwalne. O tyle, o ile przy niższych głośnościach nadaje to odtwarzanej muzyce charakteru, tak po wielokrotnym kliknięciu plusika otrzymujemy głównie charakterystyczne wibrowanie spowodowane przenoszeniem pracy membran na meble, na których znajduje się głośnik. Bo uwierzcie mi, że BlitzWolf BW-AS2 potrafi być naprawdę głośny – w niewielkim pomieszczeniu zdecydowanie pracuje się na tych niższych poziomach głośności, w większym można pokusić się o podgłaśnianie, ale poziom maksymalny najlepiej brzmi dopiero na zewnątrz. Jak zapewne wiecie, niskie tony są dosyć podatne na echo – BlitzWolf BW-AS2 na sali gimnastycznej przeciętnej wielkości sprawdzał się naprawdę dobrze jeżeli chodzi o głośność, ale jedyne co było słychać, to niezrozumiały zlepek basów.

Jeżeli chodzi o scenę, to ta nie jest zbyt szeroka, ale całkiem przyzwoita, jak na głośnik z tej półki cenowej. BlitzWolf BW-AS2 mimo typowej charakterystyki nie zapomina również o odtwarzaniu tonów średnich i wysokich, ale te nie są zbyt wybitne. Warto jednak nadmienić, że choć niskie tony w odbiorze użytkownika wyraźnie dominują zagłuszając inne pasma, to te są całkiem wyraźnie odseparowane – prawdopodobnie zawdzięczamy to obecności dodatkowych przetworników. I mimo wszystko, choć dominujący bas od czasu do czasu wprawiał w rezonans pobliskie przedmioty, to głośnika słuchało mi się z dużą dozą przyjemności. W tym momencie warto przypomnieć, że na to urządzenie trzeba wydać nieco ponad 250 złotych. Wiem, że sporo osób kieruje się przy tego typu zakupach właśnie tym, żeby było głośno, aby posiadówki na działce, w altance czy przy basenie móc sobie umilić słyszalną muzyką. I w tej kwestii głośnik poradzi sobie rewelacyjnie – a przy okazji to nie wygląda tak, że muzykalnej treści odtwarzanego utworu możemy się tylko domyślać.

Na samym końcu warto byłoby powiedzieć kilka słów o jakości mikrofonu. Ten nie działa wybitnie i rozmówcom zdarzało się zwracać mi uwagę, że niezbyt dobrze mnie słyszą, ale bez większego problemu można przeprowadzać rozmowy telefoniczne z jego użyciem, pod warunkiem, że staniemy przodem do głośnika i nie dalej niż 2-3 metry od niego. Nie traktowałbym tego jako zestaw głośnomówiący, ale w przypadku konieczności odebrania połączenia podczas słuchania muzyki – bez problemu rozmowę przeprowadzić można.

Bateria

Jeżeli chodzi o czas pracy na baterii, to ten wyraźnie zależy od aktualnie używanej głośności i w rzeczywistości zbliża się do wartości podawanych przez producenta. Warto nadmienić, że maksymalna głośność w pomieszczeniach jest wręcz „nieużywalna”, a w plenerze i tak będzie trzeba zadbać o w miarę solidne źródło prądu, zaś czas pracy oferowany na niższych poziomach jest w stanie bez żadnego problemu przekroczyć liczbę minut podaną przez producenta – przy zaledwie cichutkim buczeniu w tle można wypracować wręcz kilkukrotność tego, co przewidzieli inżynierzy BlitzWolf. Warto mieć na względzie, że BlitzWolf BW-AS2 oferuje – przynajmniej według specyfikacji  – aż 40 W mocy wyjściowej, a więc jest urządzeniem dosyć „prądożernym”. Niemniej, wydawać by się mogło, że w tak dużej i ciężkiej konstrukcji powinno dać się umieścić jeszcze trochę miliamperogodzin?

Warto nadmienić jeszcze, że przy wyładowującej się baterii głośnik zapika trzy razy w odstępie trzydziestu sekund i się wyłączy. Jeśli mimo to zdecydujemy się go trochę pokatować, to przy bardzo niskim stopniu naładowania postanowi odejść w krainę nienaładowanych już po pierwszym piknięciu. Warto nadmienić, że po 10 minutach bezczynności, BlitzWolf BW-AS2 automatycznie się wyłącza.

Jeżeli chodzi o diody sygnalizujące poziom naładowania akumulatora, to warto powiedzieć, że oznaczenie jest trochę niejednoznaczne – to nie jest tak, że jedna paląca się dioda sygnalizuje kolejne 25% naładowania baterii. Cztery diody oznaczają stan naładowania między 90 a 100%, trzy – 50-90%, a dopiero dwie kolejne biorą po ćwiartce.

Ostatnim już aspektem, na który warto zwrócić uwagę w kontekście baterii, jest oczywiście czas ładowania. Biorąc pod uwagę pojemność akumulatora wynoszącą 5200 mAh, BlitzWolf BW-AS2 w istocie potrzebuje niespełna 6 godzin na pełne naładowanie. Pewnym ułatwieniem na pewno byłby tutaj zewnętrzny zasilacz, ale ten nie jest dołączony w zestawie.

Podsumowanie

Jak zwykle, sprawa nie jest ani trochę jednoznaczna. Z jednej strony, gabaryty głośnika sprawiają, że mam ochotę potraktować go w kategorii urządzenia wręcz stacjonarnego, które stawia się w wybranym miejscu i korzysta w razie potrzeby – choć należy mieć na względzie, że w tym kilogramie zmieszczono 40 W mocy wyjściowej. Z drugiej jednak, upchanie względnie dużej mocy w jednej ograniczonej przestrzennie bryle powoduje, że głośnik najlepiej radzi sobie na zewnątrz i na otwartych przestrzeniach, gdzie maksymalna głośność pokazuje na co ją stać i nie jest zabijana przez akustykę pomieszczenia (jakkolwiek pokrętnie to nie brzmi). Jednak po przemyśleniu wszystkich za i przeciw jestem w stanie powiedzieć, że BW-AS2 to urządzenie godne polecenia. Nieco niższe poziomy głośności można z powodzeniem wykorzystać do użytku domowego (np. w ramach głośnika kuchennego czy też jako źródło dźwięku podczas kameralnych posiadówek w różnych miejscach), natomiast na okazje ogródkowo-plenerowe głośnik nadaje się rewelacyjnie. Inna sprawa, że warto w takich sytuacjach mieć dostęp do prądu lub dużego powerbanka w zanadrzu, ale… wciąż warto. Bo właściwie wszystkie wady urządzenia natychmiast stają się mało znaczne, kiedy przypomnę sobie cenę tego urządzenia. No, może ten zasięg trochę zgrzyta ;).

BlitzWolf BW-AS2 – mroczny głośnik dla żądnych hałasu (recenzja)
Wnioski
BlitzWolf BW-AS2 to głośnik, który nie jest pozbawiony wad. Jednak stosunkowo niska cena połączona z rozrywkowym brzmieniem i umiejętnością przesycenia otoczenia basami sprawia, że to idealny głośnik na niewielkie imprezy. Podobnie jak głośniki ze stajni JBL, nie chodzi o wierność przekazu, a o efekt - jeżeli jesteś audiofilem, to radzę spoglądać w zupełnie inną stronę.
Zalety
cena
jakość wykonania
estetyka
intuicyjne parowanie
głośność, głośność i jeszcze raz głośność
rozrywkowe brzmienie
Wady
gabaryty
bateria mogłaby być ciut większa
slot karty pamieci nie chciał współpracować
zasięg urządzenia powinien być większy
"mnogość" wspieranych kodeków
7.5
OCENA