Zamiast balonów Loon, Alphabet będzie strzelać w Indiach laserami z internetem

Balony Loon od Alphabetu przydają się tam, gdzie dostęp do internetu jest utrudniony, ale nie znaczy to, że technologiczny gigant nie szuka innych sposobów na przesyłanie danych w miejscach o słabym zasięgu sieci 3G. W Indiach na przykład, zamierza wykorzystać do tego lasery.

W Andhra Pradesh, stanie w południowo-wschodnich Indiach, połączenie internetowe będą umożliwiać przekaźniki Free Space Optical Communications (FSOC). Pochodzą one w prostej linii z tajemniczo brzmiącego laboratorium „X” Alphabetu. W przyszłym roku mają być one zamontowane na dachach wysokich budynków i słupach, by zapewnić dostęp do internetu tam, gdzie wieże telefonii komórkowych mają słaby zasięg lub gdzie nie ma hotspotów WiFi.

FSOC jest „jak kabel światłowodowy, tylko bez kabla”, jak tłumaczy Baris Erkman, który pracuje w dziale badawczym Alphabetu. Informacje przesyłane są przy pomocy wiązki laserowej między siecią nadajników. Nad podobnym projektem pracuje Facebook. Technologia przesyłania danych przez wiązkę lasera umożliwia pobieranie plików z prędkością do nawet 2 Gb/s. I to bez martwienia się o naturalne przeszkody, takie jak rzeki czy drogi, pod którymi musiałby przebijać się klasyczny światłowód.

Montaż nadajnika FSOC

System jest pochodną projektu Loon, w którym wykorzystuje się balony dryfujące w stratosferze i umożliwiające dostęp do internetu przez LTE.

W stanie Andhra Pradesh mieszka 53 miliony ludzi, ale tylko 20 procent ma dostęp do internetu. Rząd uruchomił specjalny program, z którego skorzysta kolejne 12 milionów osób. Szerokopasmowe łącze FSOC ma stanowić szkielet sieci, której budowa powinna zakończyć się w 2019 roku.

Działania na rzecz dostarczania internetu w rejony, gdzie jest słabo dostępny, leży w interesie Alphabetu. Konsorcjum, pod którego skrzydłami działają Google i Android, celuje w kolejne miliony użytkowników tanich smartfonów. Im więcej ich będzie, tym na większy rozwój będzie mógł sobie pozwolić Alphabet. Technologiczni giganci przyzwyczaili się już do myśli, że jedynym polem, na którym można teraz walczyć o szersze wpływy są Chiny i Indie. To tam czekają na nich największe zyski.

 

źródło: Baris Erkmen (zdj. tytułowe), przez Engadget