Tanie to nie jest, ale Samsung nadal będzie korzystać z rurek odprowadzających ciepło w swoich flagowcach

W smartfonach lądują coraz to mocniejsze podzespoły, przez co istnieje zapotrzebowanie na wydajne systemy chłodzące procesory i chipy graficzne. Nikt nie lubi, gdy telefon „w stresie” parzy w dłoń, ale producenci często mają ograniczone pole manewru, a rozwiązania pozwalające na schładzanie poszczególnych układów potrafią sporo kosztować.

Smartfony budżetowe oraz urządzenia średniej klasy nie potrzebują systemu chłodzenia, ponieważ zwykle nie są podatne na przegrzanie. Jednak flagowce, w których montuje się procesory o najwyższych możliwych do osiągnięcia częstotliwościach, potrafią czasem robić za dobre źródło ciepła.

Samsung był jednym z pierwszych producentów, którzy zaczęli stosować system chłodzenia w postaci rurek odprowadzających ciepło. Pojawiły się plotki sugerujące, że Koreańczycy mogą przestać z nich korzystać w 2018 roku, w smartfonach z serii Galaxy S. Jednak źródła z łańcuchów dostaw Samsunga zadają im kłam, przekazując informację, która wyjaśnia ponad wszelką wątpliwość, że południowokoreański gigant technologiczny nadal będzie stosował chłodzenie rurkami cieplnymi.

Czołowi producenci smartfonów starają się opracować jakiś inny funkcjonalny sposób na schładzanie telefonów, na przykład przy użyciu komór cieplnych. Obniżanie temperatur w ten sposób jest jeszcze bardziej wydajne niż przy użyciu miedzianych rurek, ale jednocześnie droższe. Dlatego mimo że dotychczasowe metody są mniej skuteczne, będą nadal wykorzystywane, bo… tak jest po prostu taniej.

Do czasu wprowadzenia nowego sposobu na schładzanie mobilnych procesorów, badacze pracujący nad komorami cieplnymi muszą jeszcze popracować nad ich gabarytami. Ich instalacja wiąże się z zajęciem dodatkowego miejsca w obudowie smartfona, a ich producenci raczej niechętnie poświęcą cienkie obudowy swoich urządzeń. Nawet na rzecz wydajniejszego chłodzenia.

 

źródło: Digitimes przez PhoneArena