Facebook logo (fot. Facebook)

Facebook w 2016 roku: 'Ktoś może zginąć w wyniku ataku terrorystycznego wykorzystującego nasze narzędzia’

Konsekwencje szybkiego wzrostu popularności Facebooka były trudne do przewidzenia, ale nie oznacza to, że współpracownicy Marka Zuckerberga nie wiedzieli, co się święci. W czwartek opublikowano poufną notatkę z 2016 roku, w której jeden z menedżerów firmy wypowiedział się o kosztach, jakie Facebook może ponieść w związku z agresywnym zwiększaniem zasięgów.

Andrew „Boz” Bosworth, obecnie szef działu sprzętowego firmy, jeszcze pełniąc funkcje menedżera w czerwcu 2016 roku, chciał zwrócić uwagę współpracowników na – jak to ujął – „brzydką prawdę”.

„…Może ktoś dzięki nam znajdzie miłość. Może nawet uratuje kogoś przed samobójstwem.

Więc łączymy ludzi.

To może mieć negatywne konsekwencje. Może nawet kosztować kogoś życie, przez narażenie go na nękanie. Może ktoś zginie w ataku terrorystycznym skoordynowanym dzięki użyciu naszych narzędzi.

Ale my wciąż łączymy ludzi.

Brzydka prawda jest taka, że tak głęboko wierzymy w ideę łączenia ludzi, że zaczynamy uznawać wszystko, co nam to umożliwia, za z gruntu dobre. To chyba jedyny obszar, w którym liczby bezpośrednio odnoszą się również do nas.

Ale nie jest to coś, co robimy dla siebie albo dla cen naszych akcji (ha!). Robimy dokładnie to: łączymy ludzi. Kropka. Dlatego cała praca, którą wykonujemy dla rozwoju platformy, jest usprawiedliwiona. Wszystkie wątpliwe praktyki importowania kontaktów. Wszystkie subtelne podpowiedzi dla użytkowników, którzy dzięki nim wyszukają więcej znajomych. Ogrom wysiłków, by ludzie częściej się ze sobą komunikowali. Pewnego dnia będziemy musieli wykonać to wszystko w Chinach. Dosłownie wszystko.”

Notka wygląda, jakby jeden z głównych filarów Facebooka, a takim niewątpliwie jest Andrew Bosworth, przyznawał się do tego, że społecznościowy gigant w imię rozwoju i rozszerzania działalności jest w stanie nie cofnąć się przed niczym. Że nawet mając świadomość, że w wyniku tych działań ktoś może stracić życie, firma jest gotowa posługiwać się nie do końca uczciwymi praktykami, byle tylko zyskać nowych użytkowników i utrzymać starych.

Bosworth nie zgadza się jednak z taką interpretacją. Jak skomentował przeciek: „Celem tej notatki, podobnie jak i innej wewnętrznej korespondencji, było wyciągnięcie na światło dzienne tematów, które zasługiwały na poważniejszą dyskusję”.

https://twitter.com/boztank/status/979478961582325760

Jedną z osób, którym nie podobał się ton, w jakim wypowiedział się wtedy Andrew, był sam Mark Zuckerberg. Jak powiedział,

„Boz jest utalentowanym liderem, który mówi wiele prowokacyjnych rzeczy. Z tą wypowiedzią mocno nie zgadzało się wiele osób w Facebooku, w tym ja. Nigdy nie wierzyliśmy, że cel uświęca środki.

Zdajemy sobie sprawę, że łączenie ludzi nie jest wystarczające samo w sobie. Musimy również pracować nad tym, by ich do siebie zbliżać. Nasze podejście do sprawy było widoczne w naszych działaniach już w ubiegłym roku”.

Notatka Boswortha wywołała jednak niemałe poruszenie. Alec Muffett, który pracował nad kwestiami bezpieczeństwa w Facebooku, wyznał, że obsesja firmy na punkcie jej wzrostu, skłoniła go do zmiany zatrudnienia.

Wszystko to nie działa na korzyść serwisu społecznościowego, który od czasu wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku musi stawić czoła nasilającej się krytyce. Co chwilę pojawiają się kolejne oskarżenia w związku z manipulacją treściami, wpływaniem na tendencje wyborcze użytkowników, niedawno rozgorzała dyskusja na temat wykorzystania danych przez Facebooka przez powiązania z Cambridge Analytica… Prowadzi to do osłabiania pozycji firmy jako godnego zaufania medium i partnera biznesowego.

Bez wątpienia niebawem pojawi się jeszcze więcej rzeczy obciążających Facebooka. Bo kto szuka, ten znajduje – a haków na serwis Zuckerberga jest tyle, ile paragrafów w regulaminach polityki prywatności firmy.

 

źródło: The Verge, Engadget