Volkswagen Beetle "Garbus" (fot. Pexels)

Volkswagen sięga do korzeni. Pojawi się elektryczny „Garbus”?

Popularny „Garbus” to solidny kawał historii. I to nie tylko tej motoryzacyjnej, ale i kulturowej. W zamyśle miał być zwyczajnym samochodem dla ludu, tymczasem niejednokrotnie stawał się gwiazdą dużego ekranu. Trudno nie kojarzyć go także chociażby z kulturą hipisowską. Miłośników tego modelu wciąż nie brakuje, a być może niedługo znów trafi on do portfolio Volkswagena. Tyle tylko, że w nieco innej wersji silnikowej. A jakże – elektrycznej.

O futurystycznych projektach najróżniejszych marek motoryzacyjnych trudno powiedzieć, aby miały tę „duszę”, której pasjonaci motoryzacji również – obok mocnego silnika i dobrego wyposażenia – szukają w autach. „Elektryki” w obecnym wydaniu też nie zawojowały jeszcze rynku. Wydaje się więc, że upchnięcie tego typu jednostki w klasycznym nadwoziu i zagranie w ten sposób na wspomnieniach klientów może skłonić ich do zakupu.

Podobne rozwiązanie zaprezentował już na przykład Jaguar. Brytyjska marka pod karoserią modelu E-Type umieściła elektryczną jednostkę napędową, a wnętrze uzupełniła o kilka współczesnych gadżetów. Mimo to, na pierwszy rzut oka samochód kojarzy się raczej z minioną niż nadchodzącą epoką. Co – akurat w tym przypadku – jest sporym plusem, przynajmniej według mnie.

Niemiecka marka również szykuje się do nieuniknionych już zdaje się zmian i zapowiedziała, że do 2025 roku ma zamiar wprowadzić na rynek 80 samochodów z silnikiem elektrycznym. Nie wszystkie pojawią się oczywiście ze znaczkiem VW – w skład konsorcjum wchodzi bowiem kilka innych marek, jak chociażby Audi. Niewykluczone jednak, że jednym z nich będzie właśnie poczciwy „Garbus”.

Volkswagen Beetle „Garbus” (fot. Pexels)

Na ten moment nie bardzo wiadomo, jak całość miałaby się prezentować. Herbert Diess, szef marki, przyznał jedynie, że nowy Beetle istotnie będzie pojazdem elektrycznym. Nie ujawniono jednak w jakim stopniu nawiąże do pierwszej generacji modelu. Być może łączyć je będzie napędzana oś. Nowy pojazd, podobnie jak pierwsze egzemplarze, miałby posiadać napęd na tylne koła.

 

Po decyzjach i prezentowanych planach w zasadzie każdego koncernu widać, w którą stronę ewidentnie zmierza motoryzacja. Wszystkie drogi prowadzą do ekologii – tak, tak wiem – „elektryczny” nie zawsze znaczy „ekologiczny”. Po aferze Dieselgate, która odbiła się szerokim echem na świecie, wpisanie się w te trendy może być dla Niemców bardzo wygodne. A wykorzystanie do tego celu takiego symbolu, jakim jest „Garbus”, może drastycznie zwiększyć szanse na sukces. Zwłaszcza, że podobne plany firma ma ponoć wobec równie kultowego „Ogórka”.

Źródło: auto.ndtv.com