Ogromna radość i lekki posmak goryczy, czyli wrażenia po konferencjach na E3 2018

Jak zwykle co roku, w okolicach drugiego tygodnia czerwca, gracze celebrują ogromne święto, jakim są targi Electronic Entertainment Expo. Po raz kolejny wszystkie oczy skierowane są w stronę Los Angeles, gdzie twórcy prezentują cały szereg najnowszych produkcji, którymi będziemy się raczyć w ciągu najbliższych lat. Konferencje największych wydawców tegorocznej edycji targów już za nami, więc poczułem obowiązek spisać moje ogólne wrażenia na temat tego, co zostało zaprezentowane.

Najlepsze konferencje?

Obejrzałem praktycznie wszystkie bardziej znaczące konferencje na E3 i muszę powiedzieć, że ich tegoroczny poziom był relatywnie wysoki. Tak, jak wszystkie pokazy wydawców w poprzednich latach potrafiły mnie mocno zażenować, tak widać, że tym razem zewnętrzna krytyka została odpowiednio wysłuchana i organizatorzy tych imprez poszli po rozum do głowy.

Można to było zauważyć zwłaszcza po konferencji, urządzonej przez Microsoft. Phil Spencer po prostu wszedł i powiedział, że zaraz przedstawi aż 50 różnych gier. Cóż, jak rzekł, takoż uczynił i dzięki temu był to jeden z najlepszych pokazów na E3 w historii tejże firmy. Gracze uruchamiają te prezentacje raz w roku tylko po to, żeby obejrzeć zwiastuny lub fragmenty rozgrywki z najnowszych produkcji, a nie w celu słuchania marketingowo/PR-owego bełkotu. Ten w delikatnym stopniu oczywiście u Microsoftu się pojawił, ale w głównej mierze konferencja przeskakiwała z pokazu jednego tytułu na drugi.

Owszem, może znaczna ich większość nie była „exclusive’ami”, ale Microsoft chyba nawet nie kryje, iż nie ma ich w swoim rękawie za wiele. Cel takiego podejścia do konferencji był jednak jeden – pokazanie, że Xbox One jest świetnym miejscem do grania dla wszystkich. Nic więcej, nic mniej. Gigant z Redmond ma w swoim asortymencie najwydajniejszą (obecnie) konsolę, więc musi to odpowiednio akcentować. Jak na razie idzie to mu bardzo dobrze, więc śmiało można powiedzieć, że „Microsoft wygrał E3”.

Sony w tym roku również wypadło całkiem nieźle, choć poszło w nieco innym kierunku. Po japońskiej firmie oczekiwano masy różnorakich zapowiedzi, tak jak miało to miejsce w przypadku konferencji Microsoftu. Dlatego też oczekiwania wobec pokazu Sony były bardzo wysokie.

„Rodzice PlayStation” postawili jednak na prezentację ich 4 najważniejszych produkcji, które w niedalekiej przyszłości ukażą się ich na ich konsoli (Spider-Man, The Last of Us: Part II, Ghost of Tsushima oraz Death Stranding). Ich pokazy były poprzeplatane zwiastunami innych tytułów, ale stanowiły one raczej tło dla najważniejszych exclusive’ów.

Nie ma co ukrywać, że Sony nieco rozczarowało swoją konferencją na E3. Wcześniejsze przecieki przygotowały nas na nieco więcej akcji, a Microsoft mocno podwyższył poprzeczkę. Nadal wyszło jednak całkiem nieźle, aczkolwiek zaczynam lekko żałować, że nie poszedłem wcześniej spać, zamiast czekać na prezentację do trzeciej nad ranem.

Najgorsze konferencje?

Na świetne konferencje Sony czy Microsoftu, musiały też przypaść te gorsze. Zdecydowanie dużą stratą czasu było w tym roku oglądanie pokazu Square Enix oraz Nintendo. Oba japońskie koncerny nie tylko nie pokazały zbyt wiele, ale też sama prezentacja pozostawiła wiele do życzenia. Nikt tak naprawdę nie zauważyłby, gdyby ta sama zawartość została opublikowana w sieci o danej godzinie w formie serii trailerów.

Square Enix nie pokazało dużo więcej, poza tym, co już mogliśmy oglądać u Microsoftu. Z kolei Nintendo większość swojej prezentacji skupiło na długiej, bardzo głębokiej, ale też i niepotrzebnej analizie rozgrywki z nowego Super Smash Bros. Ultimate. Po genialnym starcie, Wielkie N zdecydowanie zwalnia tempo z tytułami na swoją konsolkę Switch. Poza Zeldą czy nowym Mario nie ma tam na ten moment gier, które skusiłyby mnie do zakupu tego sprzętu i po E3 2018 nic w tym temacie się nie zmieni.

Gry, gry, gry, jeszcze raz gry, ale nie te VR

Mamy 2018 rok i powoli mija już blisko 5 lat od premiery obecnej generacji konsol. Wydawałoby się, że to odpowiedni moment na prezentację następnych kroków w rozwoju technologicznym branży gier wideo. Po tegorocznym E3 widać jednak, że jest to zbyt wczesny temat do omówienia. Targi minęły nam wyłącznie pod znakiem prezentacji nowych produkcji, choć Phil Spencer napomknął o tym, że ich nowa konsola jest już gdzieś tam w etapie tworzenia.

Patrząc w przeszłość, końcówka generacji konsol to najlepszy moment dla graczy. Twórcy wiedzą wtedy na co mogą sobie pozwolić z obecnym sprzętem, więc okiełznanie technologicznych ograniczeń przestaje być większym problemem. Widać to zwłaszcza po tegorocznym E3, które opiewało w całe zatrzęsienie zapowiedzi nowych tytułów. To zdecydowanie najlepsza pora na to, żeby być graczem.

Wracając jednak do tematyki technologii. Bardzo łatwo zauważyć, że technologia VR zalicza spory regres, przynajmniej pod kątem gamingu. Jeszcze niedawno promowano ją jako przyszłość elektronicznej rozrywki, a tymczasem na tegorocznym E3 zaprezentowano dosłownie parę tytułów, które napędzane będą przez wirtualną rzeczywistość. Zmiana nastroju z wielkiego „hura optymizmu” jest aż nadto widoczna.

VR w odwrocie | źródło: x-kom.pl

Ciężko tak naprawdę powiedzieć, co konkretnie jest przyczyną zatrzymania postępu w tym segmencie. Twórcy tego typu produkcji wciąż pracują nad usprawnieniem samej rozgrywki, by sprawiała ona jak najmniej zawrotów głowy oraz nudności. Wymyślają różne, coraz kreatywniejsze możliwości wykorzystania tego sprzętu, zatem problem nie leży raczej po tej stronie. Głównego powodu doszukiwałbym się gdzieś indziej. Hełmów VR i maszyn, które są w stanie je napędzić jest jeszcze relatywnie niewiele, więc tak duże firmy jak Microsoft czy Sony, nie inwestują w nie aż tak mocno. Cały czas mają je na oku i starają się pomóc przy rozwoju tejże technologii, ale po ich konferencjach widać, że wirtualna rzeczywistość odeszła na razie gdzieś na boczny plan.

Krok w stronę „grania w chmurze”

Na konferencjach E3 zauważyłem też, że powraca trend związany ze streamowaniem gier na różne urządzenia. Bez cienia wątpliwości jest to bardziej dalsza niż bliższa przyszłość gamingu, ale giganci branży coraz śmielej robią krok w tym kierunku. EA otwarcie zapowiedziało tego typu usługę dla ich platformy Origin. Z kolei Microsoft na swojej konferencji napomknął o tym, że jego inżynierzy pracują nad rozwiązaniem pozwalającym „zapewnić jakość grania ze stacjonarnej konsoli na każdym urządzeniu”, zaś w tle do tych słów pojawił się obrazek symulujący wygląd smartfona.

Jak na razie są to oczywiście plany idące nieco dalej w przyszłość. Na chwilę obecną technologia i łącza internetowe większości użytkowników nie pozwalają na pełną implementację takiego rozwiązania. Ciężko też jednocześnie powiedzieć, że następca Xbox One oraz PS4 będzie istniał „tylko w chmurze”. Widzę jednak obie usługi jako ciekawe uzupełnienie stacjonarnych urządzeń, coś w stylu PlayStation Now. Będą one stopniowo rozwijane na naszych oczach, aż dojdziemy do momentu, kiedy faktycznie staną się one na tyle dobre, by mogły obronić się same. Jak na razie wizja grania na czymkolwiek, gdziekolwiek jest naprawdę cudowna, ale na tę chwilę średnio osiągalna.

Owocne podsumowanie

Na tegoroczne E3 ciężko patrzeć w negatywnym świetle. Liczba naprawdę świetnych tytułów, które zostały zapowiedziane, jest wręcz przytłaczająca. Czego chcieć więcej od tychże targów? Już teraz kalendarz premier na koniec 2018 roku wygląda bardzo obficie, a początek 2019 roku zapowiada się równie świetnie. To idealna pora na zakup konsoli czy lekki upgrade swojego komputera, bo najbliższa przyszłość grania pachnie smakowicie.

Najbliższy przystanek? Za około 2 miesiące odbywa się Gamescom w Kolonii, czyli podobne rozmiarem do E3 targi, które skupiają się bardziej na faktycznych pokazach rozgrywki, zapowiedzianych już w Los Angeles tytułów. Powoli kieruję już swoje oczy w tym kierunku i liczę, że poznamy tam więcej szczegółów dotyczących zapowiedzianych gier. Tymczasem wracam do zachwycania się trailerem Devil May Cry 5… by krótko potem położyć się w kącie i zapłakać nad brakiem zapowiedzi nowego Splinter Cella.

A jak Wasze wrażenia po tegorocznym E3? Oczekiwania zostały spełnione czy spodziewaliście się czegoś więcej? Z których zapowiedzianych tytułów cieszycie się najbardziej? Czekam na komentarze i jak zawsze gorąco zachęcam do dyskusji!

zdjęcie główne: trustedreviews.com