Czytelnik pyta: Czy tablet to dobry sprzęt dla seniora i czy takie urządzenie powinno zastąpić podręczniki?

W drugiej części cyklu zajmę się dwoma bardzo ciekawymi, okołotechnologicznymi, ale w dalszym ciągu związanymi z tabletami pytaniami. Tablet to świetne urządzenie do konsumpcji treści i wielość jego możliwych przeznaczeń rodzi bardzo ważne pytania. Chodzi głównie o to, kto z nich może korzystać i generalnie – do czego może przydać się tablet. Posiadacze takich urządzeń dobrze wiedzą, do czego ich sprzęt służy – do grania, przeglądania Internetu, przesiadywania na Facebook’u, ćwierkania na Twitterze, czytania książek i czasem do oglądania filmów. Gdyby się skupić na zastosowaniach naszych urządzeń dla konkretnych grup wiekowych, można stwierdzić, że tablet to prawdziwy technologiczny majstersztyk.

Tablety do szkół? Dlaczego nie?

Na potrzeby odpowiedzi na to pytanie skontaktowałem się ze znajomym pedagogiem i z nim przedyskutowałem ten temat. Wisiałem na słuchawce jakieś pół godziny wysłuchując za i przeciw takim urządzeniom w szkołach. Doszliśmy jednak oboje do wniosku, że tablet w szkole to świetny pomysł, ale bardzo trudny w realizacji. Z jednej strony wymagałoby to konkretnych zmian w szkolnictwie, na które naszego rządu nie stać – nie wszyscy rodzice bowiem mogliby sobie pozwolić choćby na te niedrogie tablety. Z drugiej strony nie mogą to być urządzenia niskiej jakości, bo mają one służyć na kilka lat i udźwignąć ciężar aplikacji wspomagających edukację dzieci w takim stopniu, by praca z nimi była komfortowa. No i najważniejsze, wydawnictwa nie zaakceptują takich zmian. Na rynku podręczników do szkół jest do zgarnięcia niemała pula pieniędzy – ukrócenie tego bardzo nie spodobałoby się w środowisku i edukacyjne lobby mogłoby nie pozwolić na takie zmiany.

samsung smart school

Poza tymi niedogodnościami od strony „technicznej”, tablety to świetny zamiennik dla nieco „oldschoolowych” i wysłużonych już podręczników. Podręczniki swoje ważą, a w szkołach często brakuje szafek dla uczniów, którzy mogliby zostawić czasem swoje książki. Poza tym – nie bardzo jest jak, bo w nich często znajdują się ćwiczenia oraz zadania do wykonania w domu. Owszem, tablet nie do końca zastąpiłby w tym wypadku podręczniki, jednak można by było zastosować pewien kompromis – jedna ćwiczeniówka do zadań domowych. Zbytnio nie obciążyłoby to plecaka, ale i nie wyeliminowałoby to zadań, które wymagają kontaktu z prawdziwym długopisem, a nie rysikiem, czy palcem. Zeszyt także nie może zostać zastąpiony przez tablet. Nauka pisania to bardzo ważna kwestia, której nie można zaniedbywać – uczniowie dzięki szlifowaniu tej umiejętności uczą się nie tylko jak stawiać litery, łączyć je w słowa, a następnie zdania, ale także i przy okazji pisowni.

Zagrożeniem ze strony tabletów jest jednak to, że mogą być nieodpowiednio używane. Elektronika to rozpraszacz, który może bardzo absorbować uwagę ucznia. Mniejsze dzieci mają problem z długim skupieniem uwagi na jednym zadaniu i nawet najmniejszy, bardziej atrakcyjny bodziec może je oderwać od przyswajania wiedzy. Poza tym, na tabletach mogą być instalowane inne aplikacje i uczeń wcale nie musi być akurat zajęty nauką, a grą lub portalem społecznościowym. Sam wiem, jak to jest – chodząc z urządzeniami mobilnymi na zajęciach dobrze wiem, że niektóre gry czasami fajnie przechodzi się na wykładzie, a teksty najlepiej pisze się, gdy zajęcia są bardzo nużące.

Kwestię nieodpowiedniego użycia tabletu przez ucznia można bardzo łatwo rozwiązać dzięki nakładce na system operacyjny (Android się kłania), która nie zezwalałaby np. na połączenie z Internetem w pełnej krasie i np. za zgodą nauczyciela w celach edukacyjnych oraz na instalowanie aplikacji. Ponadto, musiałaby oferować pełen pakiet narzędzi edukacyjnych dostosowanych do odpowiedniego poziomu kształcenia. To bardzo ciekawa wizja, jednak trudna do wykonania – z uwagi na koszty i wydawnicze lobby.

Ponadto, oprócz wprowadzenia tabletów do szkół, dobrze by było wyszkolić nauczycieli i stworzyć nowy program kształcenia dostosowany do tych urządzeń. Fajnie by było dorzucić do tego naukę korzystania z Internetu za pośrednictwem sprzętu mobilnego jako jeden z elementów kształcenia najmłodszych – oni nie mogą pozostać w tyle (i zapewne nie zostaną) za coraz śmielej postępującą rewolucją mobilną. To jednak generuje kolejne koszty i stawia całą sprawę pod poważnym znakiem zapytania na kolejne 5, 10 lat. A wtedy już możemy się spodziewać nowych form sprzętu mobilnego. Co nas czeka za ten czas? Nie wiadomo.

Tablety dla staruszków? Owszem, ale…

Ludzie starsi często podchodzą do nowych technologii z dozą dystansu. Nierzadko są oni zagubieni w mocno zinformatyzowanym świecie – kiedy oni dorastali, takich technologii nie było i nie można się dziwić ich uprzedzeniom. Zupełnie nie rozumieją oni idei mediów społecznościowych, przeniesienia dużej części swojego życia do Sieci, a to w kwestii urządzeń mobilnych jest najważniejsze. Sprzęty takie jak smartfon, czy tablet są kalekami bez Internetu i jego dobrodziejstw. To ogromna przeszkoda dla osób starszych.

grandma-finds-the-internet-600x372

Nie można jednak mówić o tym, że sprzęt mobilny taki, jaki znamy dzisiaj jest całkowicie nieprzystosowany dla tej grupy wiekowej. Pamiętajmy o tym, że dotyk jest dużo naturalniejszą formą korzystania z elektroniki dla człowieka, bowiem pomija się sztuczny kanał komunikacji, jakim jest mysz i klawiatura chociażby. Ekran jest dwustronnym kanałem komunikacyjnym. Warto zapytać rodziców, z jakim zainteresowaniem dotykaliśmy ekranu telewizora – dziecko instynktownie próbuje dotknąć obrazu i stara się o interakcję z nim pierwszorzędnie w ten właśnie sposób. Dzisiaj dzieci mają łatwiej – smartfony i tablety wyposażone w ekrany dotykowe aktywnie reagują na ich dotyk, kiedyś tak nie było. Ludzie starsi często miewali problemy ze zrozumieniem idei działania myszy i klawiatury – zapamiętanie przez mózg układu klawiszy to duży nakład czasu. O ile dla mnie, czy dla większości z Was nie jest to problem, to do dziś można zauważyć, że np. w urzędach starsze osoby na stanowiskach, gdzie znajdują się komputery, dalej mają problemy ze sprawnym wprowadzaniem tekstu, odbywa się to jednym palcem w żółwim tempie.

Dotyk natomiast już nie sprawia tak dużych problemów. Mój tata, gdy po raz pierwszy wziął do ręki Lumię 820, klął jak oszalały. Obawiał się obsługi dotykowej – dzisiaj nie stanowi to dla niego problemu. Właściwie, przyzwyczaił się do tego dosłownie „w try miga”. Obawy okazały się niesłuszne, a dziś tata nie wyobraża sobie, by inaczej obsługiwać telefon komórkowy.

Poza tym, tablety pozwalają na powiększenie czytanego tekstu, a ich interfejsy użytkownika są przejrzyste i dosyć proste. To może ułatwić staruszkom pierwsze kontakty z urządzeniami mobilnymi. Nikt nie powiedział, że tablet nie jest dla takich osób. Czytanie książek, sprawdzanie pogody, oglądanie filmów, wiadomości, czy nawet rozwiązywanie krzyżówek jest możliwe. Trzeba jednak pamiętać, że my także jesteśmy odpowiedzialni za wprowadzenie naszych rodziców i dziadków do świata nowych technologii. Podanie im pomocnej dłoni powinno być dla nas priorytetem.

Nie bójcie się zadawać pytań! Jeżeli chcielibyście otrzymać odpowiedź bezpośrednio ode mnie, piszcie w komentarzach albo bezpośrednio do mnie.

Pomęczcie też czasem innych autorów wpisów na Tabletowo! :)