fot: Pixabay

Czy gniazdo słuchawkowe audio jeszcze wróci do łask?

Patrząc na tegoroczne smartfony, odnoszę wrażenie, że o ile kiedyś rozpoczynało się ich projektowanie od upewnienia się, że na port słuchawkowy wystarczy miejsca, tak obecnie producenci zdają się wręcz stawać na uszach, byle tylko wymyślić dobry pretekst, dlaczego nie warto inwestować w tą technologię. Czy słusznie?

Jak zawsze subiektywny wstęp

Nie zamierzam tu bronić audio jacka. Przyczyna – z mojego punktu widzenia – jest dość banalna. Od zawsze nieco wyżej w rankingu stawiałem jakość brzmienia na głośniku, z czasem na głośnikach, a port słuchawkowy był tylko pewnego rodzaju dopełnieniem, który przydawał się chyba tylko wtedy, gdy decydowałem się na podróżowanie komunikacją publiczną. Dostrzegam jednak to, że pokaźna liczba użytkowników broni tej technologii, niezbyt żwawo garnąc się do łączności bezprzewodowej czy wszędobylskich przejściówek.

Muszę jednak stwierdzić, że nawet osoba tak obojętna na los tej technologii jak ja, dostrzega tu pewien absurd. Coś na wzór gonienia za nowościami, które zdają się być uszczęśliwianiem konsumentów na siłę. No bo w czym tak naprawdę lepsze są przejściówki? Czy łączność bezprzewodowa to panaceum na problemy wszystkich audiofilów tego świata? Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się.

Momentum On-Ears Wireless OEBT M2 (fot. Tabletowo.pl)

Mało tego, jeśli spojrzymy na rynek nieco szerzej, to dość łatwo można zauważyć, ze tylko kilka firm oferuje swoim użytkownikom pewnego rodzaju „rekompensatę ekstra”. Wskazałbym tu zwłaszcza na pewnego producenta, który opracował swoją autorską technologię dźwięku przestrzennego, którą można dodatkowo spersonalizować pod swoje własne oczekiwania. To jest dla mnie prawdziwa innowacja i wtenczas mogę zrozumieć, dlaczego warto przejść na nowszy standard.

Cała reszta? No cóż…

Nie chcę tu pominąć żadnej firmy, jednak w ich natłoku jest to dość trudne. Pozwólcie więc, że zwrócę się z pytaniem bezpośrednio do Was. Czy Wasze nowe urządzenia, których producenci spisali już port audio na straty, dali Wam w zamian coś ekstra? Faktycznie odczuliście tę niebotyczną, o wiele lepszą jakość brzmienia? Nie będę zdziwiony, jeśli większość z Was zaprzeczy, jednak z dużą ciekawością zapoznam się z komentarzami tych, którzy mają odmienne zdanie.

Gdzieś między wierszami wiele firm sugeruje nam też, że rezygnacja z tego złącza, to pewnego rodzaju wybór mniejszego zła. Tę retorykę obrał ostatnio OnePlus, czyli firma, która jeszcze do niedawna naśmiewała się z tych, którzy usuwali audio jacka. A dziś, w erze OP 6T, sami zdecydowali się zrezygnować z tego rozwiązania. Nie ukrywam, wymówka o zwiększeniu pojemności akumulatora i konieczności sprzężenia skanera linii papilarnych z ekranem brzmi przekonująco, jednak pozostaje jakiś taki niedosyt.

Fot: Pixabay

Port słuchawkowy trochę przypomina mi historię niezbyt lubianego przeze mnie notcha. Na początku, gdy pierwsze firmy decydowały się na nowy standard, był śmiech. Później śmiech ustąpił miejsca zastanowieniu i głębszej refleksji, aż wreszcie po roku, zdecydowana większość producentów, niczym potulne owieczki, zdecydowała się nie brnąć pod prąd i skusić się na ten standard. Smutny los portu słuchawkowego potwierdza, że żyjemy w erze standaryzacji. Nieraz za wszelką cenę.

Przetrwają najsilniejsi? Najbardziej uparci? A może… nikt?

Trudno wskazać na więcej niż 2-3 firmy o globalnej rozpoznawalności, które stale i niezmiennie pozostają wierne wejściu słuchawkowemu. Żeby było jeszcze ciekawiej, legenda głosi, że jedna z tych marek zamierza ostatecznie rozstać się z audio jackiem już w 2019 roku, przy okazji debiutu swoich nowych flagowców. Jeśli i ten producent odpuści, będzie to niemal równoznaczne z tym, że koniec jest bliski.

Zapewne wielu z Was spojrzy teraz na swoje urządzenia, nieraz i te całkiem nowe, z 2018 roku i napisze, że przecież port słuchawkowy cały czas jest na swoim miejscu. Zatem, o co tyle hałasu? Jeśli posiadacie urządzenie ze średniej bądź niższej półki, to jak najbardziej, port słuchawkowy stale i niezmiennie jest na porządku dziennym. Tyle, że do czasu.

Pozwólcie, że przypomnę o pewnej wielokrotnie zweryfikowanej przez rynek regule. Otóż zwykle działa to wszystko tak, że z roku na rok coraz to więcej „flagowych wyróżników” trafia do telefonów tańszych. Taki los spotkał port microUSB, podwójny moduł aparatu głównego, notcha, a nawet sztuczną inteligencję, która powoli wycina dla siebie kawałek tortu w segmencie medium.

Owieczki już gotowe do przystrzyżenia z audio jacka? ;) /fot: Pixabay

Zanim te wszystkie nowości dotrą do budżetowców, minie jeszcze nieco czasu, to fakt. Wydaje mi się jednak, że z dużą dozą prawdopodobieństwa można napisać, że jest to już tylko kwestia czasu. Tym samym, jeśli wszyscy globalni gracze wytną audio jacka w swoich flagowcach, to za rok odczują to posiadacze telefonów z półki średniej, a za dwa-trzy lata, niemal wszyscy.

Wiele wskazuje na to, że wyrok już zapadł, jednak warto na moment odwrócić schemat. Może przez cały ten felieton zadawałem złe pytania? Może nie chodzi o to, czy nowsze standardy grają lepiej. Być może wystarczy zapytać o to, czy rezygnacja z portu słuchawkowego, to książkowy przykład pozornej nowości, który ma na celu przekonanie nas o ciągłym rozwoju urządzeń?

Jak sądzicie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach :)

zdjęcie główne z: Pixabay