Opaska fitness może mieć różne zastosowania. W tym przypadku pomogła schwytać mordercę

Opaski fitness, smartwatche i aplikacje do monitorowania aktywności fizycznej już nieraz przydały się organom ścigania. I chociaż niektóre firmy (czyt. Apple) nie za bardzo chcą z nimi współpracować, to dane z urządzeń mogą stanowić kluczowy dowód w sprawie. Tym razem mordercę zgubiło to, że jego ofiara miała na nadgarstku wearable marki Fitbit.

Historia zna wiele przypadków, kiedy to technologia pomogła złapać przestępcę oraz udowodnić mu winę. Dane z urządzeń i aplikacji, monitorujących aktywność fizyczną, są bowiem prawdziwą kopalnią wiedzy dla śledczych – posiadając takie informacje, są w stanie poskładać wszystko w całość i zdobyć niepodważalne dowody na to, że ktoś dokonał zarzucany mu czyn.

Tak też właśnie było w tym przypadku. 90-letni mężczyzna został oskarżony o zabójstwo swojej 67-letniej pasierbicy. Bo chociaż upozorował on samobójstwo, to policji udało się odkryć, że kobieta raczej wcale nie odebrała sobie życia. Nieocenione okazały się tu dane z urządzenia marki Fitbit, które ofiara miała na nadgarstku w czasie śmierci.

Z danych, zapisanych przez wearable wynika bowiem, że w czasie, w którym mężczyzna przebywał u swojej pasierbicy (do czego się przyznał), jej tętno w pewnym momencie znacząco przyspieszyło, po czym nagle gwałtownie spowolniło. Kto choć trochę potrafi wyciągać wnioski, od razu zrozumie, że taki obrót spraw raczej nie jest przypadkowy.

Nie będę tutaj przytaczał szczegółów tego, co się zdarzyło (jeśli jesteście zainteresowani, zajrzyjcie do źródła), jednak to naprawdę niesamowite, jak technologia może ułatwić pracę organom ścigania. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest to rewolucja na miarę wprowadzenia systemu rozpoznawania odcisków palców i analizy materiału DNA. Na przeszkodzie mogą stanąć jedynie producenci, gdyż czasami nie chcą oni współpracować z policją, która potrzebuje danych z urządzeń, aby udowodnić komuś winę.

*Na grafice tytułowej Fitbit Charge 3

Źródło: USA TODAY