fot. Tabletowo.pl

Jeśli Apple faktycznie usunie z iPhone’a X złącze ładowania, to kto świadomie kupi taki smartfon?

Skrzywiliśmy się, kiedy Apple usunęło ze swoich smartfonów 3,5 mm złącze słuchawkowe. Potem zmartwiło nas, że zrezygnowano także z czytnika linii papilarnych Touch ID. Według najnowszych prognoz, kolejnym elementem do odstrzału może być… złącze ładowania. Chyba wiecie, co to oznacza?

Jest jeszcze za wcześnie, aby wpadać w panikę i wieszać psy na Apple, ale mimo wszystko coś jest na rzeczy. Mówi się bowiem, że projektanci chcieliby usunąć większość portów i przycisków z iPhone’a, w tym także złącze do ładowania. Taki pomysł pojawił się już nawet przy tworzeniu iPhone’a X, lecz ostatecznie się na to nie zdecydowano.

Z drugiej strony, przekazywane przez serwis Bloomberg informacje sugerują, że Apple może rozważać jedynie pozbawienie złącza Lightning wsparcia dla ładowania przewodowego, ale sam port by pozostał. I mimo że kłóci się to z wspomnianymi powyżej ambicjami projektantów, to całkowita eliminacja złącza byłaby po prostu głupotą. W wielu sytuacjach jest ono bowiem niezbędne lub bardzo przydatne (m.in. podczas aktualizacji oprogramowania lub próby przywrócenia urządzenia do życia po wystąpieniu jakiegoś błędu, nie mówiąc już o podpinaniu akcesoriów).

Mimo wszystko nie podoba mi się, że Apple w ogóle rozważa pozbawienie portu Lightning wsparcia dla ładowania przewodowego. Wówczas bowiem użytkownikom pozostanie wyłącznie ładowanie bezprzewodowe, które obecnie nie jest na tyle rozwinięte, aby mogło całkowicie zastąpić ładowanie po kablu. Głównie chodzi mi tu o szybkość ładowania – bezprzewodowe jest zdecydowanie wolniejsze (w przypadku zeszłorocznych iPhone’ów jest to bodajże 7,5W).

Jeżeli Apple faktycznie zdecyduje się na tak beznadziejnie głupi krok, to na pewno nie w tym roku. Tegoroczne iPhone’y mają bowiem mieć w zestawie szybką ładowarkę przewodową. Większe zmiany czekają nas dopiero w 2019 roku, gdyż mówi się, że producent porzuci port Lightning na rzecz USB Typu C. Może to być dobry pretekst, aby wykastrować je ze wsparcia dla ładowania przewodowego. Koncern z Cupertino znany jest bowiem z tego, że nawet jeśli zaczyna wykorzystywać powszechnie stosowane przez konkurencję rozwiązania, to w większości przypadków i tak robi to na swój autorski sposób.

Ja osobiście nie jestem w stanie sobie wyobrazić smartfona bez obsługi ładowania przewodowego. Nie zdziwię się jednak, jeśli Apple postawi wyłącznie na ładowanie bezprzewodowe i pochwali się, że jako pierwsze zrobiło krok, którego nie odważył się zrobić nikt inny. Wtedy będę jednak miał szczerą nadzieję, że producenci urządzeń z Androidem nie pójdą ślepo tą ścieżką…

Źródło: Bloomberg przez MacRumors