iPhone X

Rynek zdaje się potwierdzać, że mało którą firmę stać już na indywidualność

Ile potrafilibyście wymienić firm, które wniosły do świata smartfonów wiele rewolucyjnych rozwiązań, znacząco pchając tę branżę do przodu? Ja potrafiłbym je chyba wymienić na palcach jednej ręki. No, może przy dobrym dniu udałoby się odrobinę poszerzyć tę listę. Ostatnie miesiące pokazują, że ta subiektywna lista raczej nie rozrośnie się zbyt mocno. Niestety.

Temat inspiracji w branży mobilnej to temat-rzeka. Można mówić o wąskich ramkach w wyświetlaczach, można szukać podobieństw na kanwie podwójnej matrycy aparatu, rozwinięciu nagrywania w zwolnionym tempie, a to dopiero wierzchołek góry lodowej. Nawet, gdybym bardzo chciał, nie przypomnę sobie większości „inspiracji”, więc może zostawmy ten wątek otwartym. Kto chce, niech poda zauważone przez siebie podobieństwa w urządzeniach różnych marek w komentarzach. Jestem pewien, że wyjdzie nam z tego całkiem długa lista.

Notch…

Wracamy do historii najnowszej. Apple pokazuje iPhone’a X. Fajny, bo bez niemal żadnych ramek, smukły, naszpikowany technologią i emejzingiem. No i jest też coś, co wygląda kuriozalnie – „wcinka” w ekranie, która stała się znakiem rozpoznawczym tego urządzenia. Nie ujmuję producentowi z Cupertino finezji i polotu, bo jest to całkiem niezła funkcjonalność, zwłaszcza, jeśli patrzymy pod kątem zagospodarowania wyświetlacza, ale w życiu nie przewidziałbym tego, że niemal wszyscy rzucą się na tego typu rozwiązanie niczym szczerbaci na suchary.

Nie minął nawet rok, a już można było dowiedzieć się, że ktoś miał ten pomysł na desce kreślarskiej i brał pod uwagę jego wprowadzenie. Fajnie. A mi się kiedyś przyśnił rewolucyjny pomysł na płacenie telefonem. Dawno, kiedy miałem jeszcze Sony Ericsson’a K800i. I co? I nic. Nie opatentowałem, nie wdrożyłem, więc nie widzę potrzeby wylewania gorzkich żali na to, że jakiś czas później weszły płatności NFC. Kto pierwszy, ten lepszy.

Pochód odważnych indywidualności

Docieramy tu do najważniejszej kwestii. Czy indywidualność i parcie pod prąd się jeszcze opłacają? Czy to jest w ogóle możliwe do zrealizowania w smartfonach? Ostatecznie nawet najbardziej konserwatywni gracze postawili na format 18:9, który nie tak dawno temu wydawał się być tylko fanaberią Samsunga. Może teraz po prostu pora na przejście do porządku dziennego, przyklepanie kolejnego ciekawego pomysłu, który już ktoś gdzieś wdrożył i niech się dzieje?

Szczerze mówiąc, nie chciałbym takiej branży mobilnej. I smuci mnie, że tak niewiele marek oparło się pokusie. Nie ukrywam, że szczególnie dziwi mnie entuzjazm firm z Chin. Mówimy tu o globalnych korporacjach, które płacą grubą kasę swoim pracownikom za to, żeby ci zapewniali im przewagę technologiczną. Działy badawczo-rozwojowe nie są czymś nadzwyczajnym, na co mogą pozwolić sobie tylko 2-3 największe przedsiębiorstwa na Ziemi.

Na dobrą sprawę, bardziej teraz czekam na premiery urządzeń, które starają się stworzyć coś swojego lub nie osaczają nas takimi pozornymi nowościami. Jeśli wszyscy nagle zaczęlibyśmy wyglądać niemal tak samo, jeździlibyśmy niemal takimi samymi samochodami, mieli dokładnie to samo jedzenie na talerzach i w lodówkach, to życie zaczynałoby już niebezpiecznie zbliżać się do wizji George’a Orwella. Naturalnie w nieco lepszej wersji niż ta książkowa, jednak clue pozostawałoby dość podobne.

Mam nadzieję, że już za kilka miesięcy znajdą się na rynku takie marki, które spróbują przekonać nas do prawdziwie swoich propozycji. Nudny i przewidywalny rynek każe mi doceniać każdą próbę zachowania indywidualności.