fot. Pixabay

Zoptymalizowałem koszty, dzięki czemu wydaję na telefon średnio 5 złotych miesięcznie. Jak to zrobiłem?

Większość z nas stara się optymalizować swoje wydatki, te na telefon również. Na szczęście na rynku dostępnych jest wiele ofert i – przynajmniej teoretycznie – każdy powinien znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Ja też szukałem i w końcu znalazłem. Dzięki temu wydaję na telefon średnio 5 złotych miesięcznie.

Uwagi na początek

Już na wstępie zaznaczę dwie rzeczy. Po pierwsze, nie jest to poradnik, w jaki sposób wydawać na telefon 5 złotych miesięcznie, ponieważ nie istnieje na to magiczny sposób. To znaczy – jak zobaczycie na moim przykładzie – da się, ale każdy korzysta z telefonu inaczej i niektórzy (a właściwie to większość) nie będzie w stanie zamknąć się w takim budżecie.

Po drugie, nie jest to w żadnym wypadku reklama mojego operatora i jego oferty. Zapewniam Was, że przeanalizowałem przeróżne i uznałem, że to właśnie ta będzie dla mnie idealna. U mnie nie grał roli zasięg, ponieważ mieszkam w mieście, które ma prawie 200 tysięcy mieszkańców, więc nie muszę się o to martwić. Chociaż z ciekawości sprawdziłem rozstawienie nadajników (można to zrobić na >stronie BTSearch<) i jest ich cała masa. Nie zdarza mi się też podróżować po mniejszych miejscowościach, a jeżeli już, to albo jest tam zasięg i mogę korzystać z usług, a jeśli nie, to najczęściej mi to nawet na rękę, gdyż mogę wtedy odkleić się od telefonu chociaż na chwilę.

Jak korzystam z telefonu

Osoby postronne mogą odnieść wrażenie, że bardzo intensywnie. I tak rzeczywiście jest, chociaż – co dla niektórych może być zaskakujące – wcale mnie to dużo nie kosztuje. Często trzymam telefon w ręce lub w jej zasięgu, internet mam praktycznie non stop włączony i od razu (no dobra, zdarzają się wyjątki) reaguję na pojawiające się powiadomienia.

Jak więc udaje mi się wydawać średnio 5 złotych miesięcznie na telefon? Po pierwsze, nie przepadam za rozmowami głosowymi. Z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że nie lubię trzymać smartfona przez dłuższy czas przy uchu, bo mi się poci, a do tego szybko mi się ręka męczy. Może trochę głupio brzmi, ale cóż poradzę. Serio, wolę dłuższe rozmowy przeprowadzać twarzą w twarz.

fot. Pexels

Za to nagminnie piszę. SMS-y i na komunikatorach (Viber, WhatsApp, Messenger Lite). Średnio wysyłam jakieś dwa tysiące SMS-ów miesięcznie, a do tego niezliczone wiadomości na komunikatorach. Szczerze nie wiem, z czego to wynika, ale odkąd pamiętam, ze znajomymi wykupowaliśmy pakiety SMS-ów i pisaliśmy ze sobą. A to było jeszcze w czasach, kiedy nie było ofert typu no limit ;)

MMS-ów nie wysyłam, ponieważ do przesyłania zdjęć wykorzystuję Vibera, WhatsAppa i Messengera. Swoją drogą żałuję, że nie jestem w stanie skupić wszystkich na jednej platformie, ale niektórzy moi znajomi są wybitnie oporni, aby przekonać się do tej, na którą chciałbym ich “zmigrować”.

Jakim cudem wydaję średnio 5 złotych miesięcznie na telefon?

Wiem, że niektórych (albo i większość, hehe) nie interesuje, w jaki sposób korzystam ze smartfona, ale musiałem to napisać, ponieważ było to kluczowe przy wyborze odpowiedniej oferty. Zanim przejdę do szczegółów jeszcze raz przypominam, że to nie jest reklama i nikt mi za ten tekst nie zapłacił. Bo gdyby to zrobił, to w odpowiednim miejscu znalazłby się stosowna adnotacja.

Naturalnie szukałem takiej oferty, w której zapłacę jak najmniej. Oczywiście w pierwszej kolejności przeanalizowałem te po 19 złotych, m.in. w Virgin Mobile i a2mobile. Myślałem też o nju mobile, a dokładniej tej ofercie za 29+9 złotych, ale nie chciało mi się werbować drugiej osoby, za dużo zachodu (szczególnie, że trzeba by ją co miesiąc ścigać o 19 złotych).

Na czym stanęło? Akurat tak się złożyło, że Play dodał do swojego portfolio ofertę na kartę odNOWA. Do tej pory miałem abonament (też w Play, ale nie miało to żadnego znaczenia, i tak przeszedł już na czas nieokreślony), wcześniej korzystałem także z MIX-a i prepaida (u innych operatorów), więc nie miałem przed tą formą żadnych oporów. A niektórzy mają, z uwagi na konieczność comiesięcznego uzupełnienia konta. Cóż, ja wcale jednak nie muszę tego robić.

fot. Pexels

Zaletą oferty odNOWA jest to, że środki i pakiety są ważne bezterminowo. Samo korzystanie z niej jest bezpłatne, ale pod warunkiem, że w ciągu miesiąca wykona się chociaż jedną płatną aktywność, na przykład połączenie czy SMS. Co ważne, liczą się także te, wykorzystane z wykupionych wcześniej pakietów.

Po przeanalizowaniu oferty postanowiłem na nią zmigrować, oczywiście obowiązywał mnie 30-dniowy okres wypowiedzenia abonamentu, więc cierpliwie poczekałem i od 1 czerwca 2017 roku przeszedłem na ofertę odNOWA. Od razu doładowałem konto za 40 złotych i wykupiłem pakiet 6 GB internetu (25 złotych) i 100 SMS-ów do wszystkich sieci (5 złotych). Włączyłem też Stan Darmowy (bezpłatnie), dzięki któremu mam darmowe rozmowy i SMS-y do wszystkich w Play.

To ostatnie jest kluczowe, ponieważ najbliższe mi osoby mają właśnie numery w tej sieci, dzięki czemu bez problemu mogę z nimi SMS-ować. Dosłownie dwie mają w innej, ale do tej pory z pakietu SMS-ów zeszła mi dopiero połowa, bo z jedną regularnie komunikuję się przez Messengera, a druga to rodzina, więc wiecie ;) Mam też rodzinę i znajomych zagranicą, ale tutaj w ruch idą komunikatory.

Dzwonić często nie dzwonię, a jeśli już, to właśnie do Play. Oczywiście zdarzyło mi się zatelefonować poza moją sieć macierzystą, ale w zwyczaju mam szybko załatwiać sprawy. Oczywiście nie z obawy, że mi ściągnie za dużo z konta (minuta kosztuje 29 groszy), ale dlatego, że staram się nie rozgadywać, bo zwyczajnie nie lubię tego robić (o czym już pisałem).

fot. Pexels

Muszę jednak przyznać, że zaskoczyło mnie, jak wolno znika mój pakiet internetowy. Na start miałem 6 GB, a teraz, po ośmiu miesiącach, mam jeszcze 2 GB. Fakt, w większości używam domowego Wi-Fi, ale kiedy wychodzę, korzystam z komunikatorów, aplikacji bankowych i zakupowych, a do tego dochodzą sprawy, związane z Tabletowo (kontakt z redakcją, nadzór strony, socjale, śledzenie najnowszych wiadomości). Najpewniej kluczem jest jednak to, że nie używam prywatnego Facebooka i Twittera na smartfonie i nie oglądam na nim filmików, kiedy korzystam z komórkowej transmisji danych (wszakże to zżera najwięcej transferu). Instagrama i Snapa nie mam.

Wychodzi więc na to, że od czerwca 2017 roku do teraz minęło 8 miesięcy, a ja na telefon wydałem w sumie 40 złotych, czyli średnio 5 złotych miesięcznie. Konto doładowałem tylko jeszcze raz za dyszkę, ale nadal jej nie wykorzystałem, więc można jej nie liczyć.

Jak widać, po odpowiednim przeanalizowaniu swojego sposobu korzystania ze smartfona, da się zoptymalizować koszty tak, żeby ich praktycznie nie odczuwać. Mnie się udało i jestem więcej niż zadowolony, ponieważ szczerze aż takiego efektu się nie spodziewałem. Szczególnie, że naprawdę intensywnie korzystam z telefonu i jego wszystkich dobrodziejstw.

Aha, na koniec jeszcze jedna uwaga: od początku brałem pod uwagę tylko oferty bez telefonu, ponieważ wolę kupić sprzęt na rynku otwartym, z uwagi na system bez brandu operatora, których strasznie nie lubię. Abonament z urządzeniem też da się dobrać pod własne potrzeby, aczkolwiek wtedy trzeba zrobić trochę więcej kalkulacji.

A Wy ile średnio miesięcznie wydajecie na telefon? Myśleliście kiedyś o takiej optymalizacji kosztów, jaką ja poczyniłem?