Microsoft Edge oficjalnie wylądował na iOS. Szkoda, że bez pełnego wsparcia dla iPhone’a X i iPada

Żarty na temat Internet Explorera musiały poirytować Microsoft do tego stopnia, że postanowił „zbudować” swoją przeglądarkę całkowicie od nowa – właśnie tak powstał Edge. Producent wydał ją nie tylko na Windowsa, ale również na iOS i Androida. Szkoda tylko, że użytkownicy urządzeń sygnowanych logo z nadgryzionym jabłkiem nie dostaną tego, czego mogliby oczekiwać po tak wielkim deweloperze.

Od dłuższego czasu jest głośno o tym, że Microsoft szykuje swoją przeglądarkę na dwa najpopularniejsze systemy mobilne, a realizacja tego planu tak właściwie odbywa się w tym momencie. Android swoją „działkę” już otrzymał, gdyż Edge właśnie wychodzi z wersji Preview (i całkiem sprawnie się rozwija), a edycja na iOS wylądowała dosłownie chwilę temu. Z tym, że w tym przypadku nie jest aż tak kolorowo, bo aplikacja… nie wspiera wszystkich urządzeń Apple.

Podczas całego tego rozważania warto mieć na uwadze jeden drobny szczegół. W chwili obecnej, Apple posiada w swojej ofercie tak naprawdę różne generacje dwóch urządzeń z iOS na pokładzie – są to oczywiście iPhone’y i iPady. Wśród tej pierwszej grupy można, ze względu na wiele różnic, jak chociażby gesty, wyróżnić iPhone’a X. Co z punktu widzenia dewelopera, daje tak naprawdę trzy rodzaje urządzeń do „ogarnięcia”. I ekipa Microsoftu poradziła sobie tylko z… jedną.

Pierwszym kłopotem jest to, że Edge najzwyczajniej w świecie nie wspiera iPadów. To niemały problem, biorąc pod uwagę, że osoby nieco bardziej zagłębione w ekosystem, nie mogą sobie pozwolić na pełną synchronizację między urządzeniami w obrębie przeglądarki Microsoftu.

Drugą kwestią, którą należy poruszyć, jest iPhone X. Najprawdopodobniej już wiecie, że nie wszystkie aplikacje radzą sobie z charakterystycznym wcięciem na ekranie – chociażby z recenzji tego smartfona, którą przygotowała dla Was Kasia. Ale nieuwzględnienie takiej funkcji w nowej aplikacji od wielkiego dewelopera to spore niedopatrzenie. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Edge na iOS był pisany tak naprawdę od nowa i to nie jest kwestia opóźnionego dodania tego typu wsparcia, lecz jego pominięcia na etapie deweloperskim.

Uważam, że – kolokwialnie rzecz ujmując – Microsoft nawalił na całej linii. Nie planuję tutaj mówić, że to mnie skłoniło do przerzucenia się na produkty oferowane przez konkurencję, ale wewnętrznie odczuwam tę drobną nutkę goryczy związaną ze swego rodzaju zawodem. No, ale w końcu to, że praktycznie wszyscy korzystają z Chrome’a, Firefoxa lub Safari, nie wzięło się znikąd ;).

Jeśli mimo mojego narzekania, macie ochotę przetestować Edge na iOS-ie, to aplikację możecie pobrać klikając w poniższy baner.

źródło: 9to5Mac