Recenzja iPhone’a X – chyba spłynęło na mnie trochę „emejzingu”

Działanie

Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że ludzie kupują iPhone’y, bo te po wyjęciu z pudełka po prostu działają, a ponadto mają zapewnione bardzo długie wsparcie w postaci aktualizacji do nowszych wersji systemu – niech tu za przykład posłuży iOS 11.1, który trafił na iPhone’a 5S (czyli smartfon z 2013 roku). I trudno z tym polemizować – faktem jest bowiem, że każdy iPhone w momencie premiery jest w czołówce najszybszych smartfonów i pozostaje w niej przez co najmniej kilka kolejnych miesięcy. Nie bez znaczenia jest tu oczywiście system iOS, optymalizowany pod kilka smartfonów (a raczej jeden, ale kilka generacji oraz pod iPady), a nie – jak w przypadku Androida – często pozostawiony bez wsparcia i instalowany na sprzęcie pochodzącym od przeróżnych firm na świecie.

Sercem iPhone’a X jest procesor A11 Bionic z koprocesorem M11 i 3 GB RAM. Całość aktualnie działa w oparciu o iOS 11.1 (który nie jest zbytnio chwalony przez użytkowników – o czym dalej). I muszę przyznać, że działa fenomenalnie, jeśli pod uwagę weźmiemy szybkość i wydajność tego urządzenia. Uruchamianie poszczególnych aplikacji, przełączanie się pomiędzy nimi, wczytywanie stron – wszystko uruchamia się w mgnieniu oka, bez zbędnej zwłoki. Ale nie bez powodu smartfon ten wykręca w AnTuTu aż 217870 punktów. Dla porównania, Samsung Galaxy Note 8 osiąga wynik na poziomie 176370 punktów, Huawei Mate 10 Pro – 176295 punktów, a LG V30 – 157595 punktów.

Oprogramowanie

Ale o ile sam sprzęt działa świetnie, tak jego oprogramowanie miewa swoje humory, co w przypadku Apple jeszcze jakiś czas temu wydawało się nie do pomyślenia. Jeśli uważnie śledzicie to, co dzieje się na rynku smartfonów, z pewnością dotarła do Was informacja, że najnowsza wersja mobilnego systemu operacyjnego od Apple, czyli iOS 11.1, jest przepełniona błędami. Chyba najpopularniejszym z nich jest błąd kalkulatora, który dodawanie 1+2+3 kończy wynikiem 24. Ale i ja znalazłam kilka „kwiatków”, które Apple aż nie przystoją.

Zacznijmy od literówek… wielokrotnie w przypadku Androida spotkałam się nie tylko z literówkami, ale też mocno nieprzetłumaczonym na język polski systemem. Ale w Apple nigdy nie miał to miejsca. Tymczasem przeklikując się przez menu, trafiłam na zakamarek, w którym zamiast „palce” są „place”. Przymknijmy na to oko, błędy zdarzają się każdemu. Ale idę dalej i okazuje się, że nieprzetłumaczony interfejs też tutaj jest – co prawda znalazłam go jedynie podczas korzystania z domyślnej klawiatury Apple, ale jednak. A skoro już o klawiaturze mowa, sporo użytkowników raportowało, że nie może korzystać z litery „i” – zamieniana była w wykrzyknij lub pytajnik w kwadracie; u mnie błąd ten nie wystąpił.

Idąc dalej, czasem zdarza się, że gdy prowadzę rozmowę na Messengerze, pokazuje mi się ikona rozmówcy złożona z dwóch rozmówców (aktualnego i poprzedniego). Do tego, gdy np. na Instagramie oglądam Insta Stories moich znajomych i chcę zmienić głośność, pasek głośności chowa się pod głośnik i nie widać jaki jest jej poziom (idealnie widać to na screenie – interfejs jest prostokątem, nie ma wycięcia, przez co pojawiają się takie sytuacje, jak ta). I to tyle pastwienia się nad samym oprogramowaniem, bo więcej błędów nie wyłapałam.

Jeśli chodzi o samo korzystanie z iPhone’a X, tu się powtórzę z pierwszych wrażeń, bo w moim podejściu do sprawy nie zmieniło się zupełnie nic.

W dalszym ciągu uważam, że jeśli ktoś przesiadł się z któregokolwiek wcześniejszego iPhone’a na X, będzie musiał nieco zmienić przyzwyczajenia związane z brakiem klawisza Home z Touch ID pod ekranem. Poruszanie się po systemie jest jednak bardzo proste i wymaga poświęcenia dosłownie chwili, by weszły w nawyk wszystkie gesty:

  • aby wrócić do ekranu początkowego, wystarczy przesunąć palcem od dolnej krawędzi w górę,
  • aby przełączyć się pomiędzy ostatnimi aplikacjami, wystarczy przesunąć palcem od dolnej krawędzi ekranu w górę i przytrzymać palec – wtedy wyświetla się ekran przełączania aplikacji. Można też przełączać się bezpośrednio pomiędzy aplikacjami, bez otwierania podglądu ich wszystkich – wystarczy przesuwać palcem w prawo lub lewo tuż przy dolnej krawędzi telefonu,
  • aby uzyskać dostęp do narzędzi, czyli centrum sterowania, wystarczy przesunąć palcem w dół od prawego górnego rogu ekranu.

Warto jeszcze pamiętać, że poruszając się w obrębie jednej aplikacji cofnięcie jest możliwe poprzez przesunięcie palca od prawej strony do lewej (np. rozmawiając z konkretną osobą na Messengerze wystarczy wykonać ten gest, by wrócić do listy wszystkich rozmów lub np. na Twitterze czytając danego tweeta można wykonać gest, by wrócić do listy wszystkich tweetów). Dzięki temu nie trzeba zbyt często sięgać do X w lewym górnym rogu, co jest po prostu niewygodne.

Mnie, jako osobie przesiadającej się z Androida, brakuje wielu detali z Androida, jak możliwości włączenia GPS-u czy automatycznej jasności ekranu z poziomu centrum sterowania, przesyłania plików przez Bluetooth (tak, czasem mi się zdarza), dymków czatu z Messengera, grupowania powiadomień czy wreszcie działania Yanosika w tle, gdy na ekranie mam odpalone Google Maps (z map Apple nie potrafię korzystać). Brakuje mi też ikon powiadomień na górnym pasku systemowym. Przyzwyczajenia jednak robią swoje – przyznajcie sami.

Co ciekawego znajdziemy w samym oprogramowaniu? Jest tego sporo, a najważniejsze rzeczy wypisałam poniżej:

  • powiadomienia na ekranie blokady – dopóki jest zablokowany, zablokowane, gdy odblokowane – podgląd jest dostępny (można to zmienić osobno dla każdej aplikacji),
  • centrum sterowania: domyślnie latarka, minutnik, kalkulator, aparat, a mogą być też: alarm, Apple TV remote, dostęp nadzorowany, dyktafon, lupa, nagranie z ekranu nie przeszkadzać podczas jazdy, notatki, skróty dostępności, stoper, tryb niskiego zużycia energii, Wallet i wielkość tekstu,
  • tryb nie przeszkadzać: włączany ręcznie lub według harmonogramu, może wyciszać treści zawsze lub tylko, gdy telefon jest zablokowany; jeśli ta sama osoba zadzwoni ponownie w ciągu trzech minut, połączenie nie zostanie wyciszone,
  • AirDrop: umożliwia udostępnianie multimediów osobom znajdującym się w pobliżu,
  • Handoff: pozwala kontynuować czynność rozpoczętą na innym urządzeniu używającym naszego konta iCloud; świetna sprawa dla osób korzystających z Maców,
  • dostęp nadzorowany: ograniczenie korzystania z telefonu do pojedynczej aplikacji,
  • alarmowe SOS,
  • no i oczywiście asystentka głosowa Siri, która jednak wciąż nie nauczyła się języka polskiego.

To żadna nowość w iOS, ale muszę stwierdzić, że bardzo podobają mi się wszelkie ułatwienia dla osób niedowidzących, mających problemy z korzystaniem z ekranu dotykowego czy niedosłyszących. Są to:
– ułatwienia dla osób niedowidzących: VoiceOver (odczytuje rzeczy na ekranie), zoom, lupa, mowa, większy tekst, pogrubiony tekst, zwiększenie kontrastu, odwrócone kolory,
– ułatwienia dla osób mających problemy z dotykiem: Assistive Touch, udogodnienia dotyku, opóźnienie rejestracji,
– ułatwienia dla osób mających problemy ze słuchem: dźwięk mono, redukcja hałasu otoczenia, aparaty słuchowe MiFi, miganie diody LED aparatu podczas przychodzenia powiadomień, audiodeskrypcja, napisy w multimediach.

Warto też pamiętać, że iPhone X umożliwia tworzenie animoji karaoke, ale nie będę się na ten temat jakoś mocniej rozwodzić, wybaczcie ;)

Zaplecze komunikacyjne nie jest ubogie, ale, hm, miłośnicy iPhone’ów pewnie zjadą mnie za użycie tego słowa, „ułomne”. NFC można wykorzystać jedynie do płatności przez Apple Pay (które w Polsce nie funkcjonuje) – do parowania sprzętu już nie. Bluetooth przyda się wyłącznie do podłączania słuchawek bezprzewodowych czy smartwatcha – do przesyłania danych niestety nie. Pozostałe moduły natomiast (LTE, WiFi, GPS) spełniają swoją rolę bez najmniejszego zarzutu. Zasięg sieci komórkowej tam, gdzie być powinien, jest świetny. Zaskoczyła mnie natomiast jakość rozmów, która powinna stać na najwyższym poziomie, a jest… zaledwie dobra (w porównaniu z innymi flagowcami).

Głośniki

Muszę to przyznać: byłam przekonana, że głośniki w iPhone X nie zaskoczą mnie niczym pozytywnym. Jednak już po pierwszym ich uruchomieniu przy okazji odsłuchu piosenki, która ostatnio nie może wypaść mi z głowy („Havana” – Camila Cabello) wiedziałam, że byłam w błędzie. Serio – iPhone X ma jedne z lepszych głośników, z jakimi spotkałam się w smartfonach. Zwłaszcza, jeśli mówimy o modelach z głośnikami stereo, z których jeden znajduje się na dolnej krawędzi, a drugi nad ekranem.

Niestety, iPhone X jest kolejnym smartfonem bez 3.5 mm jacka audio. W zestawie z telefonem znajdziemy słuchawki Earpods na złącze Lightning.

Face ID

Przyznaję, trochę brakuje mi czytnika linii papilarnych. Nie dlatego, że iPhone stracił swój znak rozpoznawczy (teraz jest nim wcięcie w ekranie). Nie dlatego też, że obsługa iPhone’a X gestami jest nieintuicyjna (bo jest świetna). Wszystko przez to, że Face ID wcale nie działa idealnie, więc kontrowersje wokół tego rozwiązania i obawy z nim związane, według mnie są całkowicie słuszne.

W pierwszych wrażeniach wspomniałam, że Face ID nie do końca mnie przekonuje. Po kolejnych dniach testów dalej rozwiązanie to nie dało mi się bardziej polubić. Wszystko za sprawą tego, że nie w każdym scenariuszu zdaje egzamin. Może się to wydać zabawne, ale z kilkoma znajomymi doszliśmy do tego, że Face ID średnio radzi sobie z odczytaniem twarzy tuż po przebudzeniu – nie zawsze, ale czasem ma z tym problem. Gdy telefon leży na biurku też trzeba go lekko unieść, bo pod dużym kątem Face ID nie zadziała. W nocy działa świetnie – nie ma żadnego problemu z odblokowywaniem ekranu. Dementuję też plotki mówiące o tym, że Face ID nie działa, gdy poziom naładowania telefonu spadnie poniżej 10%.

Ogólnie jestem pod wrażeniem, jak rozwiązanie to daje sobie radę, ale wciąż uważam, że czytnik umieszczony np. w logo jabłka z tyłu obudowy byłby nie tyle mniej awaryjny, co po prostu bardziej skuteczny. Choć ważne jest też to, by precyzyjnie zeskanować swoją twarz podczas procesu konfiguracji i postępować zgodnie z instrukcją wyświetlaną na ekranie – w przeciwnym razie Face ID może działać dużo słabiej niż powinno.

Trzeba też pamiętać, że podczas procesu rozpoznawania twarzy wymagana jest ingerencja z naszej strony, w postaci przesunięcia palcem od dołu ekranu ku górze. Można to zrobić tuż po wybudzeniu ekranu (a ten wybudza się, gdy weźmiemy telefon do ręki), wtedy Face ID, gdy tylko zadziała, od razu odblokuje nasz telefon i to jest opcja szybsza. A można też wybudzić telefon, dać się rozpoznać Face ID i dopiero wtedy przeciągnąć palcem po ekranie.

Spis treści:

1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Głośniki. Face ID
3. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

iPhone’a X kupicie oczywiście w Komputroniku, ale tym razem za użyczenie smartfona do testów WIELKIE PODZIĘKOWANIA dla mojego znajomego!