Powrót do przeszłości – czy telefon klasyczny w dzisiejszych czasach ma jeszcze sens?

Mówisz „telefon” – myślisz „smartfon” z dużym, dotykowym ekranem. Nie jest tak? Urządzenia z fizyczną klawiaturą obecnie wybierają głównie dwie grupy – osoby starsze, dla których korzystanie z „dotykowców” jest zbyt skomplikowane i ci, którzy ze swoich telefonów korzystają w warunkach, w których duża tafla szkła mogłaby zwyczajnie nie przetrwać.

Może nie wszyscy, może akurat nie Ty, ale nie ukrywajmy – cała rzesza ludzi jest od smartfona zwyczajnie uzależniona. Przy czym tutaj w mojej ocenie możemy wyróżnić dwa rodzaje tego uzależnienia. Każdy z nas zapewne ma wśród znajomych osobę, której nie sposób nie zastać z telefonem w ręce. Taką, która za pomocą mediów społecznościowych wszelkiej maści relacjonuje swoje życie minuta po minucie. Znamiona uzależnienia takie zachowanie już chyba nosi.

Druga grupa z kolei to ludzie wykorzystujący swoje smartfony jako narzędzie do pracy, przenośny komputer, a w rezultacie mobilne biuro. Którzy za jego pomocą nie tylko komunikują się ze znajomymi czy współpracownikami, ale również zarządzają swoim kalendarzem, skrzynką pocztową czy bankowością elektroniczną. I o ile w ich przypadku może telefon nie stanowi już integralnej części dłoni, albo nie rzuca się to tak w oczy, to równie trudno przychodzi im pewnie wyobrazić sobie życie bez niego.

Żeby było jasne, nie oceniam. Cała dzisiejsza technologia jest niezwykle przydatna, ale w tym wszystkim staram się dojrzeć po prostu fakt, że to także złodziej czasu. Sam siebie zlokalizowałbym gdzieś pomiędzy tymi dwiema grupami, ale jednak z naciskiem na tą drugą. Jakby nie było postanowiłem zrobić jednak mały detoks, który na pewno nie zaszkodzi.

No dobra, może nie do końca była to moja decyzja. W zeszłym tygodniu wspominałem Wam, że moja Moto X Style niestety odmówiła posłuszeństwa, przynajmniej w jednym, dość istotnym aspekcie. Przez to właśnie swój prywatny telefon musiałem wysłać do serwisu i na czas naprawy znaleźć sobie coś zastępczego. Na początku myślałem o tym, żeby po prostu kupić jakiegoś ex-flagowca za stosunkowo nieduże pieniądze, który w razie potrzeby i w przyszłości mógłby pełnić rolę strażaka gaszącego takie pożary. W międzyczasie przejrzałem jednak relikty mojej telefonicznej historii i znalazłem to:

Nokia 101

Jeżeli nie znacie tego telefonu to… nie dziwię się. Niczym szczególnym się w historii nie zapisał. Próbowałem przypomnieć sobie jak to się w ogóle stało, że znalazł się w moim posiadaniu i zdaje się, że kupiłem go w akcie desperacji, kiedy na początku studiów, mając niewielkie zapasy gotówki, zniszczyłem swój telefon i potrzebowałem na krótki czas jakiegokolwiek innego, który zapewniłby mi kontakt ze światem.

I tak właśnie widząc to urocze cudeńko, stwierdziłem – to jest to! Karta SIM do adaptera (Nokia korzysta jeszcze ze standardowego rozmiaru karty, na dodatek ma dual SIM) i zaczynamy.

Minął tydzień i… dramatu nie ma

Prawdę mówiąc myślałem, że będzie gorzej. No dobra, byłem przerażony wizją braku bieżącego kontaktu z częścią współpracowników, z którymi jak wspominałem tydzień temu coraz częściej kontaktuje się poprzez Messengera. Zastanawiałem się, co będzie w razie konieczności wykonania szybkiego przelewu albo odnalezienia nieznanego adresu.

Tymczasem okazało się, że z takim substytutem telefonu komórkowego naprawdę da się żyć. Chyba, że bardzo przeszkadzają Wam litościwe spojrzenia ludzi, kiedy go wyciągacie na ulicy, a wokół Was rozbrzmiewa dźwięk nieśmiertelnego Nokia Tune. Wtedy się nie da. Ale porzucić wszystkie dobrodziejstwa związane z Androidem, iOS czy z czego tam korzystamy na co dzień, serio można.

Być może po części jest to w moim przypadku związane z tym, że pracuję przy komputerze i w razie konieczności mogę z niego skorzystać. Szczerze mówiąc największym problemem przez ten tydzień nie było to, że nie mogłem odpisać na maila czy zrobić wspomnianego przelewu. Z tym albo czekałem na powrót do domu, albo korzystałem ze służbowego komputera. Najwięcej problemu sprawiły mi chwile, w których bezczynnie na coś lub kogoś czekałem. Normalnie pewnie odpaliłbym Facebooka i go przeglądał. Ale próbowałem sobie i z tym poradzić. Ktoś gra/ł w Snake Xenzia? Niewiele ponad 4500 punktów to dobry rezultat? ;)

Mimo wszystko po tygodniowym romansie z Nokią 101 czas na rozstanie

Ale wcale nie oznacza to przesiadki z powrotem na smartfona. A przynajmniej nie takiego, z jakich obecnie korzystamy. Zanim mój telefon wróci z serwisu zapewne minie jeszcze trochę czasu i chociaż Nokia 101 to naprawdę bardzo uroczy telefon, to… jednak nie. To trochę jak z imprezą, na której nie spożywa się alkoholu. Można, ale po co ryzykować? ;)

Dużo lepiej zapowiada się jednak mój nowy daily driver – też Nokia, ale nieco bardziej… legendarna? Poznajecie?

Nokia E72. Swego czasu urządzenie zarezerwowane w dużej mierze dla ludzi biznesu, zresztą jak każdy model z tej linii. Chociaż salon jednej z sieci mój egzemplarz opuścił jakieś 7 lat temu, wrażenie na pewno robi jakość wykonania. Ząb czasu nieco się odgryzł, ale samo spasowanie wciąż nie pozostawia wiele do życzenia, czego na pewno nie można powiedzieć o plastikowej 101.

Trudno również narzekać na to, co E72 oferuje. Oczywiście, że odstaje od współczesnych urządzeń, ale pozwolę sobie wysnuć teorię, że korzystanie z klawiatury to w przypadku tego modelu wręcz przyjemność. Akceptuję też Symbiana, choć ten system, w sumie jak każdy, ma chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników. Ogólnie po jak na razie krótkim czasie korzystania z E72 wydaje mi się, że ten telefon naprawdę mógłby zostać ze mną na dłużej.

Mógłby, ale pewnie tak nie będzie. Zapewne zaraz po powrocie mojego smartfona z serwisu to w nim wyląduje karta SIM. Bo jak już sam się przekonałem, a zapewne jeszcze nie raz przekonam, można przeżyć z takim telefonem, ale w wielu sytuacjach stary dobry Android jest po prostu wygodny. Ale gdyby tak, powracająca na rynek, Nokia faktycznie uwspółcześniła E72, nie pozbawiając jej klawiatury QWERTY, dorzucając może dotykowy, nieco większy wyświetlacz, obsługę LTE i kilka innych aktualnych gadżetów? Myślicie, że to mogło by się udać?

A może moje wrażenie w ogóle jest mylne i telefony klasyczne wcale nie odeszły do lamusa? Dajcie znać czy Wy w czasach wszechobecnego internetu działacie jeszcze na telefonach klasycznych.

*Grafika tytułowa pochodzi z serwisu Pexels