"kolekcjonerski" Dowód osobisty Prawo jazdy
fot. dokumenciki.pl

Setki osób świadomie udostępniło w sieci skany swoich dokumentów osobistych. Teraz mogą mieć kłopoty

Wrażliwe dane użytkowników już nieraz wyciekały do sieci. W większości przypadków była to jednak wina różnych firm, które je zbierały i przetwarzały. Ale tym razem wyjątkową bezmyślnością popisały się osoby, które świadomie wgrywały skany swoich dokumentów osobistych do bazy serwisu docer.pl.

Musicie wybaczyć mi tę bezpośredniość, lecz tego nie da się określić w inny sposób. Dzisiaj bowiem na Wykopie pojawiła się informacja, że w bazie serwisu docer.pl bez problemu każdy, bez jakichkolwiek uprawnień czy konieczności logowania się, może znaleźć skany dowodów osobistych, praw jazdy, aktów notarialnych, PIT-ów, umów kupna-sprzedaży i mnóstwa innych dokumentów, zawierających wrażliwe dane.

fot. Wykop

Co szokujące, wgrywali je tam świadomie sami użytkownicy. Nie mam pojęcia, czy nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie ich bezmyślne zachowanie, czy kierowały nimi jakieś inne, równie niezrozumiałe pobudki. Bez względu na to, już od razu po wejściu na stronę serwisu naszym oczom ukazywały się dziesiątki skanów i bez problemu każdy mógł się dowiedzieć, gdzie ktoś mieszka, ile zarobił w ostatnim roku lub jakie mieszkanie kupił. Sam widziałem to na własne oczy.

Sprawa momentalnie zrobiła się głośna i mnóstwo osób zaczęło wchodzić na stronę serwisu. A to spowodowało przeciążenie serwerów, przez co witryna najpierw zaczęła mulić, a potem prawie że wysiadła. Mimo to, nadal dało się wyszukać dokumenty, stosując jeden prosty trik, widoczny na poniższym screenie:

Aktualnie nie da się już znaleźć w bazie serwisu żadnych dokumentów, zawierających wrażliwe dane. Mimo to, były one widoczne przez długi czas – do momentu, gdy sprawa została nagłośniona. A to oznacza, że poufne informacje mogły trafić w niepowołane ręce. A właściwie jestem pewny, że tak się stało. Złodzieje nie są bowiem głupi i od razu korzystają z takich okazji – szczególnie, że wszystko zostało im w tym przypadku podane jak na tacy.

Niestety, przez swoją bezmyślność (choć na usta cisną mi się znacznie mocniejsze słowa…) sporo osób może – i najpewniej będzie – mieć spore problemy. Dysponując takimi danymi, złodzieje bez problemu mogą na przykład wziąć na kogoś kredyt lub kupić coś na raty. Niech więc teraz osoby, które wgrały do bazy tego serwisu skany swoich dokumentów się modlą, żeby za jakiś czas nie zapukał do nich komornik…

Zalecałbym też założenie konta na BIK.pl i wykupienie Alertów BIK – jest to informacja, wysyłana SMS-em i e-mailem za każdym razem, kiedy jakiś bank zapyta o dane klienta, żeby go sprawdzić przed udzieleniem kredytu na jego nazwisko. Kosztuje to tylko 19 złotych na rok, a może uratować komuś tyłek – pod warunkiem, że natychmiast zareaguje i zadzwoni do banku oraz poinformuje, że to nie on się o niego stara.

Źródło: Wykop, Niebezpiecznik; dokumenciki.pl (zdjęcie tytułowe)