Samsung Galaxy S8 w nowej, limitowanej odsłonie – Piraci z Karaibów

Samsung Galaxy S8 występuje w wersji „podstawowej”, „Plus”, a na rynkach wschodnich jest także być oferowany w rozbudowanej konfiguracji z 6 GB pamięci RAM. Właśnie ukazała się nowa wersja galaktycznej ósemki, jednak wydaje mi się, że skorzystają z niej tylko oddani fani pewnego filmu ;).

W kinach triumfy święcą Piraci z Karaibów. Kolejna część przygód Jacka Sparrowa – zgodnie z przewidywaniami – okazała się być rynkowym sukcesem. Wygląda na to, że Koreańczycy z południa dogadali się z Disneyem (a może odwrotnie?), efektem czego na rynku pojawi się limitowana wersja urządzenia. Zmian – jak można było przypuszczać – raczej niewiele.

To, co może wydać się być ciekawą zagrywką, to brak absolutnie żadnych zmian w aspekcie wizualnym. Nie ma naniesionego żadnego małego wizerunku Czarnej Perły, charakterystycznej flagi z trupią czaszką czy podobizny Sparrowa. Obudowa urządzenia pozostała nietknięta, efektem czego spokojnie można postawić znak równości między zwykłą „sklepową” wersją Galaxy S8 a wersją limitowaną w tym właśnie aspekcie.

Na szczęście, owocem współpracy dwóch wielkich firm, za ceną wynoszącą mniej więcej 880 dolarów, co przekuwa się na równowartość ~3235 złotych, dostaniemy fajny gadżet, jakim jest piracka skrzynia ze skarbami, w której odnajdziemy nasz smartfon, a wraz z nim etui z motywem nawiązującym do filmu oraz specjalny pierścień do trzymania urządzenia ;). Od strony oprogramowania możemy liczyć na dwa dedykowane motywy. Urządzenie można nabyć w serwisie JD.com.

Nie jest to pierwsza „edycja limitowana”, patrząc zarówno na portfolio Samsunga, jak i na inne firmy. Szczerze mówiąc, nie wiem, co myśleć o tej ofercie, bo z jednej strony brak ingerencji w wygląd gryzie się nieco z moim postrzeganiem „Edycji Limitowanej”, z drugiej zaś strony, zawsze to mniejszy orzech do zgryzienia przy odsprzedaży urządzenia. No i cena, która niemal nie różni się od tej, jaką przyjdzie nam zapłacić za „zwykłego” Samsunga Galaxy S8.

Nie jestem aż tak wielkim fanem sagi, żeby interesować się tym urządzeniem na poważnie, jednak jest pewien film, który chyba skłoniłby mnie do rozważenia podobnej opcji. Nie chcę tutaj zabierać fejmu nowej produkcji firmowanej przez Disneya, więc tylko dopowiem, że gdyby nie prace badawcze Milesa Dysona to ta właśnie postać, grana przez Joe Mortona, najpewniej byłaby bardzo, bardzo nudna :)

A Wy, kupilibyście taką edycję limitowaną Galaxy S8

źródło: Phonearena