Fabryki lajków w Chinach – dzięki nim twoja ulubiona aplikacja ma tyyyle „kciuków w górę”

Pewien rosyjski reporter dotarł podobno do chińskiej „fabryki lajków” – miejsca, w którym zgromadzonych jest tysiące smartfonów. Urządzenia są ułożone obok siebie, na specjalnych szafach z półkami. Każde z nich jest podłączone do prądu i ma włączony wyświetlacz – tylko po to, żeby „lajker” mógł szybko zaopiniować odpowiednią apkę. W ten sposób zyskuje się popularność i odpowiednią pozycję w sklepach z aplikacjami.

Jak wynika z raportu, firmy potrafią płacić dziesiątki tysięcy dolarów, żeby tylko ich aplikacje wybiły się wyżej w rankingach. Według relacji reportera, w pomieszczeniu zgromadzonych było około 10000 smartfonów. Całe rzędy urządzeń, spoczywających na specjalnych stelażach, czekały na operatorów, których zadaniem było manualne podbijanie statystyk aplikacji. Na materiale filmowym widać kilkoro ludzi, jednak trudno powiedzieć, czy byli to lajkerzy.

 

Oszukuje się nie tylko na średnich ocenach aplikacji, ale też tworzy konta na serwisach społecznościowych, które są następnie obsypywane lajkami, a w ostateczności – sprzedawane. Można też podbić sobie statystyki własnego profilu czy fanpage’a, przelewając odpowiednią kwotę na konto fermy lajków.

To samonapędzający się biznes: wysokonotowane profile w różnych serwisach przyciągają więcej ludzi, a to z kolei stwarza większe możliwości reklamowe. A wiadomo, że im więcej ludzi odwiedzi jakąś stronę, tym większa szansa, że ktoś kliknie w reklamę.

Eksperci twierdzą, że taki rodzaj manipulacji cyfrowej jest w Chinach i Rosji dość rozpowszechniony, a jej echa odbijają się na całym świecie. Lajki na Facebooku czy serduszka na Instagramie to wciąż bardzo wartościowy towar. I dopóki tak będzie, dopóty będziemy natrafiać na zdjęcia takich miejsc.

 

źródło: DailyMail, Intrango