Tekst człowieka lepiej się czyta, ale to komputerowi można uwierzyć

Treści tworzonych przez boty jest w sieci coraz więcej, taki Forbes to tylko jedna z wielu redakcji, które używają już algorytmów piszących newsy. Komputery potrafią nawet pisać poezję. No i OK, skoro robią to dobrze…?

W polskim internecie znalazłem co najmniej kilka programów komputerowych piszących wiersze. Oto zwrotka jednego z nich, wygenerowanego przed chwilą, jako diablo mrocznego (wybrałem taki spośród modułów: discopolowego, grafomańskiego czy miłosnego):

ból płonie jak poczucie winy
spojrzenie jak samotny szatan
szalony grzech umiera
martwy płomień pluje na sen

Jeśli nie podoba się wam tak mroczna poezja wypływająca z elektronicznych trzewi, zawsze możecie pobawić się programem piszącym w stylu Leśmiana. Tak czy siak, jak widać, można sobie automatycznie stworzyć w miarę zgrabny wiersz. Że jest kompletnie bez sensu? Cóż. Gdy patrzę na swe młodociane wierszyzmy, mogę o nich powiedzieć dokładnie to samo… Poza tym, przecież to czytelnik odkrywa sens wiersza, a co poniektóre teksty bardziej ambitnych kawałków z rocka alternatywnego czy indie brzmią jak żywcem wygenerowane przez poetrybota.

Gwałtu rety, o tempora, o mores? E tam. A wiersze dadaistów z dwudziestolecia międzywojennego, powstałe poprzez losowanie pociętych słów z kapelusza? A komputerowy algorytm losujący, który wykorzystywał w trakcie nagrywania albumu Outside David Bowie?

Nie zawsze człowiek ma wenę i wie, co napisać. Czasem ma tak, jak ja dziś – próbuje różnych tematów i nic „nie chce zażreć”. Wtedy chyba każdemu piszącemu słowa przydałby się taki programik do zahaczenia kotwicy w mózg. Zapoczątkowania tekstu, który potem można rozwinąć w coś zupełnie swojego.

Tyle że dotychczas tekst z komputera służył człowiekowi jako surówka do stworzenia czegoś.

Ale przychodzą czasy, gdy człowiek jest zupełnie niepotrzebnym czynnikiem chaosu, psującym jasny i zrozumiały tekst napisany przez robota.

Zaoszczędzić na wierszówce

Wiersze to jedynie zabawa. Algorytmy piszą obecnie w sieci głównie treści służące pozycjonowaniu czegoś tam w Google. Blogi, fora, wpisy i komentarze pojawiające się w sieci za pomocą automatycznych programów, które tworzą je tylko po to, by docelowa strona była wyżej w wyszukiwarce. Jest to tańsze niż płacenie kilku studentom za klikanie; algorytm jest pewniejszy niż kilkunastu Pakistańczyków, którzy za kilka dolarów natłuką mnóstwo takich wpisów. No i algorytm nie pije piwa, nie chce mieć wolnego weekendu i nie ma piąteczków.

To nie wszystko. Po 2010 roku algorytmy dojrzały na tyle, że zostały zatrudnione przez poważne redakcje (LA Times, Forbes) do pisania krótkich newsów. Z początku opartych na danych liczbowych, finansowych, ekonomicznych. Takich, w których maszyna błyskawicznie wykonać może analizę, stworzyć wykres i określić jakieś trendy. Zrobić szybko coś, co człowiekowi zajmie godziny pracy. Ludzki redaktor w tym czasie może wykonać analizy nie tak oczywiste, jak porównanie kursu akcji Apple – takie do poczytania… Takie ambitniejsze. Zatem bot pozwala zaoszczędzić na szeregowych pracownikach, których wykorzystywało się do tej niewdzięcznej pracy (i do parzenia kawy).

Boty piszą już także proste informacje, które powinny pojawiać się szybko, np. dotyczące zdarzeń (trzęsienia ziemi, wypadki) czy wyniki sportowe. Bot tak naprawdę nie pisze całego newsa, jedynie uzupełnia swego rodzaju szablon danego typu zdarzenia o dane. Zaletą jest to, że bot może w danej chwili klepać takich newsów setki. Automated Insights – jedna z kilku firm programujących takie roboty newsowe – zdradziła, że jej produkty w 2013 roku wygenerowały 300 milionów różnego rodzaju treści.

300 milionów! W jednej z poprzednich redakcji za typowy, krótki tekst informacyjny (tzw. 350-kę) dostawałem 5-7 złotych. Jak łatwo policzyć, za 300 milionów wpisów wydawca musiałby nawet tej marnej, polskiej wierszówki, zapłacić ponad 2 miliardy złotych.

A tak nie musi. Opłaca się.

6002602560_42ec0b015b_b

Robot wyrzuci na bruk dziennikarzy

Według badań Oxford Martin School z 2013 roku, 47 proc. zawodów w Stanach Zjednoczonych już teraz można zastąpić różnego rodzaju automatami i botami. Kris Hammond z Narrative Science – innej firmy tworzącej boty newsowe (w tym te piszące dla Forbesa) – uważa, że do 2030 roku aż 90 proc. dziennikarzy zostanie zastąpionych przez algorytmy. Oczywiście dziennikarz dziennikarzowi nierówny, ale doskonale wiemy, że czasy cynicznych, zgorzkniałych samotnych wilków odkrywających miesiącami brudne sekrety polityków, rządów i korporacji; oraz charyzmatycznych obieżyświatów, którzy miesiącami wędrują po dalekich krajach i niezrozumiałych wojnach, by potem opisać nam to w serii genialnych artykułów… już dawno minęły. Mamy czasy wpisów krótkich i treściwych (no, powiedzmy), a przede wszystkim podawanych jak najprędzej. I o ile są nadal redakcje ceniące i promujące wiedzę i rzetelność nad szybkość reakcji (np. ta, której felieton teraz czytasz), to statystycznie internet stoi max 1000 znakowymi, w połowie kopiowanymi z poprzednich, uzupełnionymi o zdjęcia, wpisy z social media i wideo notkami na temat tego, co redaktorzy wyczytali z innych notek w internecie czy na Facebooku (w sumie jeden pies).

I takie teksty już wkrótce będą w zasięgu botów – o ile już nie są. Niezliczone rzesze „dziennikarzy internetowych” pójdą na bruk, bo boty nie śpią, są tańsze, szybsze i nie robią literówek.

Ciekawie wygląda to też w świetle badań Christer Clerwall ze szwedzkiego Uniwersytetu Karlstad z naszym odbiorem tekstów pisanych przez komputery i ludzi. Okazało się, że owszem, wolimy czytać teksty pisane przez ludzi, bo są potoczyste, mają swój charakter. Ale często dzieje się to kosztem sensu. Teksty pisane przez boty są traktowane jako nudne, ale za to rzetelne, proste, zrozumiałe, wypełnione faktami. Teksty komputerów są nużące, ale za to podają dane pozbawione zbędnej interpretacji. Wolimy czytać ludzi, ale to komputery rozumiemy i komputerom wierzymy.

Przy tym – o ile przyjęło się twierdzić, że jakość dziennikarstwa (i w ogóle pisania w sieci) spada, to jakość tekstów generowanych przez boty wzrasta. Bot generujący mroczną poezję jest dość prosty, ale już bot opisany w tym tekście potrafi oczarować nawet ludzi znających się na poezji. Oczywiście taki test nie jest miarodajny (a nazwanie go testem Turinga to po prostu nadużycie) – wszak Charlie Chaplin przegrał kiedyś w konkursie na własnego sobowtóra! Ale też oznacza, że treści tworzone przez komputer – w odpowiednich warunkach – mogą być nie tylko nie odróżnialne od człowieczych, ale po prostu… Dobre według ludzkich standardów.

Pisanie wierszy to za mało? Proszę bardzo, mamy coś więcej! Obecny eksperyment Google, który w celu nauczenia swej Sztucznej Inteligencji bycia bardziej komunikatywną karmi ją… literaturą dla gospodyń domowych. Po „przeczytaniu” prawie 3 tys. tytułów w stylu Fatal Desire czy Unconditional Love bot Google ma coraz lepiej używać kolokwialnego, potocznego języka i popisywać się barwnym słownictwem oraz lepiej rozumieć odcienie żywej, ludzkiej mowy. Dlaczego literatura dla gosposi? Bo nie tylko lingwiści, humaniści i technolodzy używają smartfonów i wyszukiwarki Google. To właśnie w usługach takich jak Google Now czy w wyszukiwarce, kolokwialne, żywe zapytania ludzi mają być dzięki temu eksperymentowi lepiej interpretowane.

I w związku z tym, przynajmniej według swoich twórców, Sztuczna Inteligencja Google potrafi prawdopodobnie już teraz napisać przeciętne romansidło. Które zapewne wielu czytelników takiej literatury przyjęłoby z uznaniem, nie wiedząc, kto jest autorem. Zatem już nie tylko newsy czy dadaistyczne wiersze. Już wkrótce nowe 40 twarzy Graya napisze jakiś bot pod fajnym pseudonimem. A o jego pochodzeniu dowiemy się dopiero po wielkim sukcesie wydawniczym.

Ludziom zostanie wówczas już ostatnia, czysto ludzka reduta, jaką jest krytyka literacka.

Ale i ta reduta zostanie wzięta.

Po(d)stępem.

Źródła:
1. https://www.newscientist.com/article/dn25273-rise-of-robot-reporters-when-software-writes-the-news/
2. https://www.sciencedaily.com/releases/2014/03/140314164137.htm
3. http://www.telegraph.co.uk/technology/2016/05/06/google-ai-to-learn-art-of-conversation-through-erotic-novels/
4. https://www.theguardian.com/technology/2015/jun/28/computer-writing-journalism-artificial-intelligence

Źródła ilustracji:
1. Obrazek ilustracyjny: eelke, flickr, licencja CC-BY
2. Rob McDonald, flickr, licencja CC-BY