68-letni Londyńczyk, który pozwał Apple za utratę danych ze swojego iPhone’a, wygrał proces

Osoby, pozywające wielkie koncerny, bardzo często skazane są na porażkę. Rynkowi giganci posiadają bowiem całe zastępy doskonałych prawników, którzy skutecznie bronią swojego mocodawcę. Najlepszych ma na pewno Apple, co już nieraz pokazało w przeszłości, przy okazji różnych procesów, nawet z równie „wielkimi” przeciwnikami. Zwykły klient musi mieć więc naprawdę mocne dowody, aby wyjść z sali sądowej jako wygrany.

Zdawać by się mogło, że Deric White wcale ich nie miał. Jednak sąd był innego zdania i dlatego wydał korzystny dla 68-letniego mężczyzny wyrok. Chociaż ten wnioskował o 5000 funtów w ramach zadośćuczynienia, to ostatecznie otrzyma 1200 funtów. Do tego Apple zobowiązane jest jeszcze pokryć koszty sądowe w wysokości 773 funtów. Podczas uzasadniania wyroku sędzia zwrócił uwagę na niedbałość, jaką wykazano się po stronie producenta i która w ostateczności przyczyniła się do zniszczenia ważnych dla powoda danych:

Apple was negligent in their treatment of his phone, causing him to lose photographs of particular sentimental value and all his contacts.

Deric White oczywiście nie krył zadowolenia z korzystnego dla siebie rozwiązania całej sprawy. Zwrócił również uwagę, że to monumentalne zwycięstwo dla zwykłego człowieka. W tym miejscu trzeba mu przyznać rację – zwłaszcza, że w jego przypadku jest ono dość zaskakujące (przynajmniej dla mnie, gdyż osobiście nie dawałem mu szans na wygraną). 68-letni Londyńczyk podkreślił też, że jest przekonany o tym, że nie tylko on spotkał się z podobnym problemem:

I’m not alone, this is not a one off, I know it’s happened to many others and I’m here to stand up for them.

Oczywiście cieszy zwycięstwo Derica White’a, lecz zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia: czy Apple wyciągnie z tego odpowiednią naukę. Zresztą nie tylko ono, ale tak naprawdę wszyscy producenci. Ważne jest bowiem, żeby informować klientów o kluczowych rzeczach, takich jak na przykład bezpieczeństwo danych przechowywanych na urządzeniach. Najważniejszy jest tu tzw. czynnik ludzki – pracownicy powinni z większą empatią i zaangażowaniem podchodzić do każdego użytkownika i w razie potrzeby (czyli w zależności z jak zaawansowanym i zaznajomionym z tematem mają do czynienia) od razu przy zakupie uświadomić go o najważniejszych kwestiach. Niestety obecnie większość punktów sprzedażowych nastawiona jest wyłącznie na zysk, a kompleksowa obsługa klienta jest gdzieś bardzo daleko na liście priorytetów.

Dlatego tak ważne jest, aby pomagać najbliższym, jeśli nie radzą sobie z obsługą jakiegoś sprzętu. Podejrzewam, że w polskich realiach, w przypadku utracenia wszystkich danych, nawet z winy pracownika w sklepie, szanse na wygraną w sądzie byłyby nikłe.

Źródło: The Sun