Windows as a Service pretekstem do tolerowania niedoróbek?

Prawdopodobnie każdy zetknął się już z określeniem „Windows as a Service”, czyli „Windows jako Usługa”. Dzięki takiemu podejściu, W10 ma być „ostatnią wersją Windowsa”, co nie jest oczywiście prawdą, jednak pokazuje jak będzie zmieniał się ten system. Przez kolejne lata użytkownicy będą dostawać drobne aktualizacje z nowymi funkcjami, zamiast obszernych nowych wersji co kilkadziesiąt miesięcy.

Z jednej strony podejście to pozwala wreszcie Windowsowi konkurować z Apple i Google oraz ich mobilnymi i pecetowymi systemami operacyjnymi, gdzie nowe funkcje trafiają często, a ich instalacja przebiega szybko i nieinwazyjnie. Okienka w postaci usługi to dobry pomysł, pod warunkiem, że… ich pierwsza osłona będzie dopracowana. Kilka dni temu do użytkowników programu Windows Insider trafiła kompilacja 10240, która podobno ma być kompilacją RTM. Jeśli to prawda, przed okienkami jeszcze długa droga.

  • Brak spójnego interfejsu. Aplikacje systemowe nadal potrafią wyglądać bardzo niespójnie, a niektóre ikony i elementy wyglądają jak projektowane przez stażystę w Paincie. Oczywiście ile osób, tyle gustów, ale nawet pracownicy Microsoftu przyznają, że UI/UX nowego systemu wymaga „polerowania”. Szczególnie jeśli chodzi o systemowe aplikacje i Cortanę, która w wersji na desktopy jest wyjątkowo toporna. Nie wspominając o tym, że dziewięć dni przed premierą nie mamy wspólnych wytycznych dla projektantów tworzących Universal Apps.
  • Niestabilność Edge’a. Przeglądarka to jedna z aplikacji, z któych będziemy korzystać najczęściej. Pomimo świetnych wyników w benchmarkach, Edge potrafi być bardzo zasobożerny jeśli chodzi o zużycie pamięci RAM i zajętość czasu procesora. Do tego nierzadko przeładowuje poszczególne karty a czasami nawet całkowicie zawiesza się wymagając całkowitego restartu aplikacji. To nie jest dobry znak i Microsoft będzie musiał szybko coś z tym zrobić.
  • Windows Store. Mimo tego, że sklep nabrał szlifu jeśli chodzi o interfejs, dalej zdarzają się problemy przy aktualizacji i ściąganiu appek, a sam Store nie zawsze uruchamia się poprawnie. Tak naprawdę, od sukcesu Sklepu zależy przyszłość całego Windowsa 10, a w szczególności Windowsa Mobile. Wysiłek włożony w dopracowywanie tej aplikacji jest zdecydowanie zbyt mały, biorąc pod uwagę ważność tego działania.
  • Brak jednego Panelu Sterowania. Microsoftowi udało się przenieść większość ustawień do „dotykowego” panelu, ale nadal bardziej zaawansowane funkcje odsyłają nas do starego Panelu Sterowania, co jest po prostu mało wygodne i podkreśla fakt, że Windows 10 nie jest tak naprawdę gotowy.
  • Problemy z siecią, VPN-em, sterownikami. Wiele osób uskarża się na problemy z połączeniem internetowym czy VPN-ami w kompilacji 10240. Według użytkowników build ten pogorszył stabilność połączeń lub całkowicie uniemożliwił nawiązywanie połączenia przy użyciu niektórych routerów. Tak nie może być na kilka dni przed premierą. Podobnie sytuacja wygląda z niektórymi urządzeniami, których sterowniki nie są do końca kompatybilne z nowym Windowsem i jego funkcjami.

Niewykluczone, że pierwszego dnia dostaniemy jakąś dużą łatkę, ale cudów nie możemy się spodziewać. Szczególnie jeśli chodzi o interfejs, który na tym etapie ma znaczenie drugoplanowe. Microsoft podkreślił, że na razie skupia się na stabilności, wydajności i usuwaniu błędów. A pod presją OEM-ów musi zdążyć przed powakacyjnym sezonem sprzedażowym, kiedy to uczniowie i studenci kupują nowe urządzenia na zbliżające się semestry. Jeśli Windows 10 ma być sukcesem, „okienka w formie usługi” powinny być atutem, a nie ciężarem u nogi. Poczekajmy jeszcze jednak te kilka dni…