W obronie hamburgera

Niemałe zamieszanie wywołał wczoraj na Reddicie bliski mi temat interfejsu i nawigacji w Windowsie 10 (1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13). Jon Bell, były szef zespołu wzornictwa mobilnego Office’a i osoba współtworząca Modern UI (obecnie designer w Twitterze) rozpoczął AMA, w którym wyjaśniał wiele decyzji związanych z nowym interfejsem okienek.

Wielu zagorzałych zwolenników piwotów i widoku panoramy nie zgodzi się z konkluzjami Bella, ale warto posłuchać, co ma on do powiedzenia i jakie argumenty stały za tak gruntowną zmianą interfejsu i wprowadzeniem menu hamburgerowych.

Spójność i przenośność

Microsoft stawia na aplikacje wieloplatformowe, które pojawiają się nie tylko dla Windowsa, ale też dla iOS i Androida. Ba, często nawet u konkurencji debiutują wcześniej. Już sam ten fakt wskazuje, że warto postawić na jednorodność, co nie tylko znacznie graniczy koszty wytwarzania oprogramowania i skróci proces projektowy, ale też będzie dużo bardziej intuicyjne dla użytkownika. Ale nie chodzi tylko o spójność między konkurencyjnymi systemami, ale też o spójność w obrębie samego Windowsa. Dobrze przedstawia to poniższa grafika – WP ma pasek akcji na dole (app bar) i nawigację piwotową obsługiwaną gestami (pociągnięcia w prawo i lewo). Aplikacje dla Windows 8.1 z kolei mają nawigację na górze, a pasek akcji na dole, co powoduje brak spójności i utrudnienia dla deweloperów na etapie projektowania interfejsów. Wprowadzenie nawigacji i hamburgera do górnej belki upodabnia smartfonowego Windowsa nie tylko do Androida i iOSa, ale też do dużego Windowsa.

which-one-is-diff

Telemetria i dane statystyczne

Warto pamiętać, że najwięcej do powiedzenia na temat zmian w systemie mają pasjonaci i entuzjaści systemów. Przeciętna osoba zapytana o hamburger men czy panorama view nie wiedziałaby nawet o co pytamy. Bell podkreśla, że Microsoft dysponuje całym szeregiem badań statystycznych i analiz danych telemetrycznych odnośnie tego, jak użytkownicy korzystają z systemu i co się sprawdza. Okazało się, że piwoty i panorama wcale nie są tak intuicyjne dla przeciętnego użytkownika jak mogłoby się wydawać entuzjastom i zwolennikom Windows Phone. Badania zdają się wskazywać, że interfejs iOS i Androida jest lepiej rozpoznawalny i łatwiejszy w obsłudze dla przeciętnego użytkownika. Otwartym pozostaje pytanie czy nie wynika to z tego, że systemy te na rynku istnieją znacznie dłużej i zdążyliśmy się do nich mocno przyzwyczaić. A ludzie lubią to, co znają.

Dlaczego lewy górny róg, dlaczego nie dół?

Bell po raz kolejny odsyła do badań i analiz konsumenckich, które wskazują, że ani dół ani góra ekranu nie są w pełni wygodnie do obsługi kciukiem i najłatwiej sięgać nam w okolicach połowy wyświetlacza. Wybór góry zapadł między innymi dlatego, żeby zachować spójność z pełnym Windowsem i konkurencyjnymi platformami, co będzie szczególnie pomocne przy tworzeniu aplikacji wieloplatformowych. Musiało oczywiście paść pytanie dlaczego hamburger znajduje się w najmniej korzystnym ergonomicznie miejscu dla praworęcznych, czyli lewym górnym rogu. Odpowiedź jest nieoczywista. Prawidłowo zaprojektowana aplikacja w menu hamburgerowym powinna ukrywać nie główną nawigację a różne NAJRZADZIEJ wykorzystywane ustawienia czy ekrany. Hamburger ma być „śmietnikiem” na wszystko, co nie zmieściło się w interfejsie aplikacji w pozostałych miejscach.

Co z obsługą jedną ręką?

Kolejny raz badania. Według Bella ludzie korzystają ze smartfona jedną ręką dużo rzadziej niż się to wszystkim wydaje – szczególnie w erze rosnących ekranów, na których nawet klawiatury nie obsłużymy jednym kciukiem. Autor AMA podkreśla, że jest to oczywiście pewne poświęcenie i kompromis, jednak nie tak duży jak twierdzą zwolennicy piwotów i panoram. Hamburger nie jest bez wad, ale wg Bella jego pozycja na ekranie to najmniejszy problem. Dużo bardziej kłopotliwe jest niewłaściwe jego używanie i wkładanie do niego niewłaściwych elementów.

Hamburger nie zawsze potrzebny

I tutaj dochodzimy do sedna. Hamburger potrzebny jest tylko w przypadku BARDZO złożonych aplikacji jak Office. Nawet Twitter dla Androida radzi sobie bez niego. Bell twierdzi, że najważniejsze elementy interfejsu i nawigacji powinny znajdować się na stronie oraz w górnym oraz ewentualnie dolnym pasku. I w przypadku 95% aplikacji to powinno wystarczyć. Nie potrzeba w nich żadnego hamburgera. Tylko naprawdę złożone aplikacje takie jak Word, które mają dziesiątki akcji i ekranów powinny implementować to menu i to tylko do RZADKO UŻYWANYCH elementów. Stąd wybór lewego górnego rogu – to miejsce trudno dostępne, bo… rzadko powinniśmy być zmuszeni tam sięgać. 90-95% akcji powinno być dostępnych w obrębie głównego ekranu. I tak właśnie jest w mobilnych aplikacjach Office dla smartfonów z Windowsem. W skrócie: jeśli Twoja aplikacja jest mniej złożona niż Twitter, hamburgerowe menu w ogóle nie powinno się w niej pojawić.

The thing is, I know these folks personally. They’re great designers. They’d be the first to spot something ugly. So I’m hoping we see something exciting and new they’re just not ready to show yet … I’m not loving the visuals. I’m hoping there’s a big visual update they’re going to hit us with. They have to. Right?

Obecny Windows 10 dla smartfonów to katastrofa

Bell podkreśla, że ludzie z działu design w Microsofcie to światowej klasy profesjonaliści i nie wierzy, że wypuszczą coś takiego, co dostajemy obecnie w kompilacjach Technical Preview. Przyznaje jednak, że obecny Windows 10 dla smartfonów ma katastrofalnie niespójny interfejs. Wierzy jednak, że nie jest to finalna wersja i Microsoft „musi” coś z tym zrobić. To prawda, bo to c widzimy obecnie nie ma prawa znaleźć się w jakiejkolwiek konsumenckiej kompilacji.

Dlaczego Windows Phone 7 musiał być inny

Warto wspomnieć, że Windows Phone 7 debiutował na rynku zdominowanym przez iOS oraz Androida. Jeśli system ten byłby wizualnie podobny do konkurencji, ale brakowało mu aplikacji, funkcji i usług – śmierć w ciągu 1-2 lat byłaby gwarantowana. Microsoft musiał się czymś wyróżnić. Postawiono na Modern UI, obsługę gestami i dynamiczne kafelki. Coś, co całkowicie wyróżniało WP na tle konkurencji. Osiągnięto swój cel i mimo małego procenta w globalnym rynku, całkowita liczba urządzeń z WP jest znaczna i trzeba się z nią liczyć. Mamy jednak rok 2015 i potrzebne są inne metody. Szokowanie i wyróżnianie się przestało mieć sens. WP zdobyło bazę wiernych użytkowników dzięki „inności”, a teraz czas dotrzeć do świadomości masowego odbiorcy.

Poznaliśmy bardzo ciekawy punkt widzenia, który jednak nie do końca mnie przekonuje. Argumenty są logiczne, a dobrze zaprojektowany hamburger w bardzo złożonych aplikacjach ma swoje miejsce. Jednak wciskanie go do tak wizualnie prostych appek systemowych jak Zdjęcia czy Cortana to dla mnie nadal przerost formy nad treścią i odejście od tego, za co użytownicy cenili Windows Phone. Jeśli nie „inność” i unikalny wygodny interfejs, to czym ma wyróżniać się Windows 10 dla smartfonów? Dostępnością aplikacji? Funkcjonalnością? Usługami? Najnowszym sprzętem z mocną specyfikacją? Nie bardzo… Może powiecie „niską ceną i płynnością działania”. Zgoda, ale moim zdaniem to zdecydowanie za mało, żeby wyjść poza 4% światowego rynku i zabrać większy kawałek tortu swoim najpoważniejszym konkurentom.